RYCERZE GINEWRY – MANIFEST BOJKOTUJĄCY DISNEYA [RECENZJA]

„Knights of Guinevere” (Rycerze Ginewry) to nowa animacja od studia Glitch, która przenosi widza do świata żywcem wyciągniętego z Disneya… w krzywym zwierciadle. Ginewra pokazuje nam swój dystopijny świat pełen technologii, cierpienia i trujących chemikaliów. Zatrute miasto uciskane przez baśniowy park rozrywki jest eksploatowane do ostatnich zasobów. Ci na górze żyją w wiecznej bajce, z kolei na tych na dole dosłownie spadają śmieci z wesołego miasteczka. Brzmi iście disneyowsko, prawda?

Właśnie wcale takie nie jest. Najnowsze dzieło Dany Terrace to istny policzek dla imperium Walta Disneya – całkowicie zasłużony. By zrozumieć i odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak jest, musimy cofnąć się nieco w przeszłość. Dlaczego ta utalentowana animatorka z pracą marzeń nagle stworzyła coś, co wypacza wszystkie standardy znanego wszystkim mistrza animacji? Odpowiedź jest prosta.

Zbyt krótki sen animatora

Praca w studiu tak ogromnym i znanym jak Disney jest w zasadzie największym marzeniem większości animatorów jeszcze z czasów dzieciństwa. Dana Terrace jest jedną z tych animatorek, które dostały szansę stworzenia własnej kreskówki w tym „pełnym magii miejscu”. „Sowi Dom” stał się projektem wielkim, nawet za dużym jak na wyśrubowane standardy. Nieważne, że widzowie pokochali Wrzące Wyspy i nieco zbyt energiczną główną bohaterkę, której największym życiowym marzeniem było zostanie wiedźmą. Największym błędem Luz był fakt, że zakochała się w dziewczynie. Szkoda, że Disney nie pozwolił Luz i Amity być razem. Zakończył ich miłość na pospiesznym trzecim sezonie. Przerwał najlepszy projekt wypuszczony w ciągu ostatnich kilku lat tylko z uwagi na związek dwóch dziewczyn. Disney pozbył się animacji, która mogła otworzyć dla niego zupełnie nową erę. To studio mogło otworzyć się na produkcje znacznie dojrzalsze, ale wciąż kierowane do młodego odbiorcy. Mógł odzyskać dawną widownie, która z nostalgią wspominałaby tak zwanego „starego Disneya” – pełnego magii. Lecz widocznie nie mogło się to udać, ponieważ wszystko w Disneyu musi być ładne, cukierkowe i niekontrowersyjne. Najwyraźniej ta wytwórnia już zawsze będzie kojarzyć się ludziom jako zamknięty, hermetyczny twór. Korporacja próbuje równocześnie odpowiadać na trendy związane z równością, ale bojąc się kontrowersji, sami je wywołują. Historia Dany nie jest odosobnionym przypadkiem, lecz otwiera oczy. Złe wrażenie nie tak łatwo jest zatrzeć. Tymczasem życie toczy się dalej – nowe pomysły powstają.

Nowa definicja księżniczki

Terrace wzięła swoją frustrację i przekuła ją w coś zupełnie nowego, lepszego. Wykorzystała wszystkie dotychczasowe poprawne politycznie zasady i po prostu je odwróciła. W zaledwie godzinę stworzyła koncept na własną księżniczkę. Guinevere zdecydowanie nie czeka na księcia z bajki. Ma za to swoich rycerzy, a konkretniej rycerki. Frankie i Andi są przyjaciółkami z dzieciństwa. Od zawsze trzymały się razem, choć są przeciwieństwami. Andi pracuje jako inżynierka w znienawidzonym przez wszystkich parku rozrywki, który z kolei byłby życiowym spełnieniem dla Frankie. Jej największym marzeniem jest wspólna praca z przyjaciółką. Dziewczyny wspólnie szukają sposobu na wyrwanie się z małego, podupadającego miasteczka, gdzie ludzie gardzą zarówno parkiem, jak i księżniczką. Szczęście ten jeden raz w życiu się do nich uśmiecha. Frankie odnajduje pewnego nieźle pokiereszowanego, niesprawnego androida. Całość fabuły kreskówki jest luźno oparta na legendach arturiańskich. Tytułowa księżniczka swoje imię otrzymała po ukochanej słynnego króla Artura. Ginewra jest postacią tak dualistyczną, jak jej imienniczka z opowieści. Podąża własną ścieżką odkąd uciekła swojej „opiekunce”, dla której została stworzona do roli, nazwijmy to, „lalki” do zabawy. Prawdziwą księżniczką parku rozrywki jest bowiem zimna i ekscentryczna Oliwia Park – córka równie dziwacznego bogacza. Jej ojciec jest właścicielem całego wesołego miasteczka, zbudował je specjalnie dla córki. Pewnego dnia to ona objęła nad nim rządy. Pozbawiona emocji, sadystyczna antagonistka niepokoi samym pustym spojrzeniem. Oliwia żyje w nierozerwalnej symbiozie z parkiem rozrywki, zasilając maszyny prawdopodobnie własną krwią. Kiedy więc jeden z androidów-maskotek przedstawiających Ginewrę ponownie próbuje ucieczki, wpada w rozpacz i wysyła jego śladem strażnika.

Nowe studio, nowa szansa

Trzeba Danie przyznać, że potrafi przekuwać emocje w niezłą sztukę. Historia opowiada o poszukiwaniu lepszego życia, ale opleciona jest licznymi nawiązaniami i zagadkami. Jest to warty uwagi twór pełen mroku. Dodatkowo Glitch, jako studio niezależne, przyjęło nową kreskówkę z otwartymi ramionami. Jedyną cenzurą jest ban na YouTube, innych zasad nie ma. Zwiastun wręcz podbił internet. Szykuje się wciągająca, mroczna baśń połączona z futurystycznym światem pełnym niebezpieczeństw i zepsucia. Nowa, fascynująca opowieść zapewne zostanie pokochana przez miłośników animacji w nieco poważniejszym tonie. Na pewno nie jest to historia skierowana do dzieci, to już animatorce zbrzydło. Podkreślam tutaj, że na razie ukazał się tylko pilotażowy odcinek (link pod artykułem), który już daje więcej pytań niż odpowiedzi. Sama Terrace wraz ze swoim zespołem nie muszą się już bać animowania praktycznie niczego i ochoczo z tego korzystają.

Zamierzam śledzić dalsze losy „Rycerzy Ginewry”, ponieważ powstanie z tego coś z całą pewnością godnego uwagi. Do tego samego zachęcam również każdego miłośnika animacji. Koniecznie zapoznajcie się też ze stroną internetową projektu. Dana lubi łamigłówki ;).

Martyna Krawczyk

Zajrzyj w ciekawe linki 🙂

  1. Pilot Knights of Guinevere
  2. Strona projektu: Park Planet
  3. Strona internetowa Studia GLITCH: Glitch Productions
  4. Instagram Dany Terrace: danaterrace