„NOSTALGICZNY ŚLAD PO GWARZE” W SERIALU „RANCZO”
Jako dziecko w pierwszych latach nastoletniości oglądałam „Ranczo”. Wtedy nie zadawałam sobie pytania, dlaczego mnie interesuje, ale gdyby ono padło, wśród powodów musiałabym podać ciekawy sposób wypowiadania się lubianych przeze mnie postaci. W tym artykule nie będę rekonstruować swoich nastoletnich wrażeń z oglądania serialu, ale odniosę się do produkcji po latach, tym razem na studiach polonistycznych. Uwagę poświęcę głównie cechom gwarowym pojawiającym się w języku bohaterów „Rancza”.
Za początek tekstu posłuży mi pierwsza scena dziewiątego odcinka drugiego sezonu, w której trzech bohaterów staje przed drzwiami. Z inicjatywy Amerykanki (bo tak zwykła ją nazywać bierna opozycja, czyli ludzie wójta) założony zostaje Uniwersytet Ludowy. W ramach otwarcia nowej placówki mieszkańcy wsi gromadzą się na uczelni. Wyszczególniam rozmowę trzech z nich:
Hadziuk: No to co, wchodzimy?
Pietrek: A czemu nie?
Solejuk: Wstęp wolny, my wolne, znaczy można.
Solejuk używa rodzaju niemęskoosobowego w odniesieniu do siebie i swoich kolegów. Jest to cecha często pojawiająca się w języku mieszkańców wsi.
Potem dowiadujemy się, że obecność mieszkańców Wilkowyj na otwarciu uniwersytetu miała różne podteksty. Solejuk kradnie alkohol, a los chce, że na domiar złego okazuje się on niedobry.
Solejuk: A na co takie słabe robio? (…)
Pietrek: Dla kobit robio, i do makaronu.
W czasowniku „robią” znika wygłosowa nosowość, co jest charakterystyczne dla gwar, a czasem także dla języka potocznego. Podobne przykłady z „Rancza” to: „udziubio” zamiast „udziubią”, „so” zamiast „są” czy „drugo” zamiast „drugą”. Słaby (czyli – jak zauważają mężczyźni – przypominający kompot) alkohol według bohaterów robi się dla kobiét (kobit). W toku serialu Pietrek mówi o „kobietach” i o „kobitach” jeszcze wiele razy, czasem z e pochylonym, czasem – z jasnym. Wszelkie przeplatające się wybory językowe bohatera można przypisać bezpośredniej improwizacji aktora Piotra Pręgowskiego. Język mieszkańców wsi nie jest systemowy, ale intuicyjny. Aktor intuicyjnie przebiera w formach, sam uznaje, jakiej w którym miejscu użyje. Robi to na innej zasadzie niż tradycyjny mieszkaniec wsi, bo myśli o stworzeniu pewnej osobowości językowej. Napisałam do jednego z twórców kultowego serialu, Wojciecha Adamczyka, który w taki sposób odniósł się do podjętego przeze mnie tematu mowy Pietrka:
– Język wspomnianego przez Panią Pietrka był w większości efektem improwizacji aktora, przeze mnie zaakceptowanej.
W jednej ze scen serialu pojawia się nawet fragment, w którym język mówi o języku. Pietrek używa wtedy słowa „dziewinć”, przy czym tłumaczy, że „dla prędkości tak mówi”.
Jak mówią bohaterowie „Rancza” i dlaczego tak mówią?
W sprawie ogólniejszego dobierania cech gwarowych do postaci „Rancza” dowiedziałam się, że:
– Charakterystyczność mowy bohaterów serialu „Ranczo” zaproponowali scenarzyści Andrzej Grembowicz i Jerzy Niemczuk, obaj wybitni dialogiści. W pracy nad poszczególnymi scenami aktorzy wykorzystywali otrzymane teksty do stworzenia oryginalnej dla danej postaci intonacji, akcentacji, wprowadzali elementy gwarowe. Do mnie należał wybór propozycji aktorskich i później konsekwentne ich dopilnowywanie.
Jerzy Niemczuk, do którego również zwróciłam się z prośbą o rozszerzenie kontekstu gwarowego w serialu, napisał:
– Jeśli chodzi o serial, to głównie ja kreowałem dialogi oraz nadawałem postaciom charakterystyczny sposób mówienia, co ważne w seryjnej produkcji, gdzie występuje wiele postaci.
Solejuk wpada na wpada na pomysł, żeby alkohol „dobawić”. Według Wiktionary rosyjskie słowo „бавить” pochodzi od prasłowiańskiego „*baviti” i oznacza „być”. Niżej widnieje zapis derywatu od tego słowa – „ба́вить” („baviti”), czyli „dodać”. W ten sposób po nitce do kłębka otrzymujemy słowo użyte przez jednego z rozczarowanych mężczyzn. Jak się zatem okazuje – ma ono rodowód wschodni. Nie istnieje w polszczyźnie literackiej, więc „dobawianie” należy jednocześnie zaliczyć do słownictwa gwarowego właściwego językowi wschodniej Polski. „Ranczo” powstawało w okolicach Radzynia Podlaskiego w województwie lubelskim, a twórcy dążyli do stworzenia kodu różniącego się od tego ogólnego. Okazało się, że Jerzy Niemczuk, autor zabarwionych gwarowo dialogów, pochodzi z okolic.
– Ja spłacałem dług dzieciństwa, którego sporą cześć spędziłem w okolicach Radzynia Podlaskiego, który zresztą występuje fantomowo jako najbliższa enklawa miejskiej cywilizacji, dużo się o nim wspomina, ale już nie pokazuje. Z tego powodu, co było dla mnie całkowitym zaskoczeniem, zostałem w tym roku honorowym obywatelem tego miasta.
Wspomniany przeze mnie kod językowy miał różnić się od literackiego, jednocześnie rozgałęziając się na jeszcze mniejsze jednostki – różne postawy językowe. Wybrzmiewa to w wypowiedzi Jerzego Niemczuka:
– (…) to tylko ślad nostalgiczny po gwarze, którą już mało kto pamięta. Śpiewna intonacja, pytajne „a” w wygłosie, czasami szyk przestawny. Aktorzy z tego typu wyzwaniem radzą sobie różnie. Na przykład Hańcza w roli Kargula sobie całkowicie nie radził, natomiast Pawlak Kowalskiego był znakomity. Wiem to od Sylwestra Chęcińskiego, który reżyserował dla telewizji dwie moje sztuki.
Różne postacie w „Ranczu”
W wypowiedzi scenarzysty serialu uwypuklona jest także waga różnic między postaciami, które – jak w prawdziwym świecie – powinny mówić inaczej. W najbardziej związanych rodzinach istnieją różne sposoby wypowiadania się, wybierane są na przykład inne formy fleksyjne.
– Jeżeli [postacie] mówią w ten sam sposób, to stają się mniej rozpoznawalni. Widz musi odtwarzać w pamięci znajomość postaci, co zaburza płynną percepcję. Na dobrą sprawę każdy z nas mówi w swoisty sposób, który jest niemal jak odcisk palca. Jeśli scenarzysta, a za nim aktor o tym zapomina, to rola szeleści papierem.
Rzeczywiście, katalog zachowań językowych w „Ranczu” jest bogaty. Może się wydawać, że na czoło wysuwa się Solejukowa wierna melodyjności wypowiadanych przez nią słów. Tak została zapamiętana przez wielu. Jej postaci należałoby przypisać konsekwencję w realizowaniu przyjętych cech gwarowych (na przykład wspomniana wcześniej utracona nosowość w wygłosie). Różni się tym od swojego męża Solejuka, który wprowadza do swojego języka elementy gwarowe, ale czasami daje nam (odbiorcom) o tym zapomnieć. Być może jest to zamierzony kontrast w obrębie małżeństwa. Idąc tym tropem, można powiedzieć, że odwrotną tendencję prezentują Hadziuk i Hadziukowa. W języku małżonka można aktywnie śledzić elementy gwarowe. O specyfice tej roli pisze Jerzy Niemczuk:
– W serialu według mnie najbardziej przekonujący był Hadziuk. Byłem przekonany, że miał z tą odmianą polszczyzny kontakt w przeszłości. Odparł, że nie. Jest Ślązakiem. Czyli instynkt imitacji. Dobry słuch, któremu niewiele wystarczy, żeby usłyszeć, co trzeba.
Bogdan Kalus, odtwórca roli Hadziuka, pochodzi z Chorzowa w województwie śląskim. Wypowiedź Jerzego Niemczuka, zestawiona z wcześniejszym fragmentem o języku Wschodu, sugeruje, że twórcy nie szukali odmiany językowej w obrębie konkretnego dialektu, ale stworzyli pewien kod gwarowy na potrzeby serialu.
Jeśli zaś chodzi o Hadziukową, jedną z jej kwestii, wyjętą z rozmowy z Solejukową, jest: „(…) z tyla dzieciami dałaś radę, to że wszystkim dasz radę”. Kobieta upraszcza długą formę „tyloma”, jednocześnie rozszerzając „dziećmi” o dodatkową samogłoskę, która „łagodzi” zbitkę spółgłoskową.
Warto również wspomnieć, że Stach Japycz to jedyna postać, która używa ł przedniojęzykowo-zębowego (znanego też jako ł sceniczne). Najprościej osłuchać się z tą cechą fonetyczną wtedy, gdy bohater wypowiada słowa: „pani Michałowo kochana”.
Językiem literackim w zasadzie bez wtrętów gwarowych posługuje się przede wszystkim inteligencja, duchowieństwo oraz urzędnicy. Do grupy zaliczam również między innymi malarza Kusego, pracownicę gospody Wioletkę i policjanta Staśka. Na wymienienie zasługuje gospodyni (albo – co pada w czwartym odcinku siódmego sezonu – „gospodynia”, która przemawia za intuicyjnym użyciem końcówki -a w odniesieniu do rzeczownika rodzaju żeńskiego), księdza, czyli Michałowa. W jej języku zauważalny jest szyk przestawny wspomniany wyżej przez Jerzego Niemczuka. Przykładem mogą być słowa „niech moralnością nie zasłania się”. Przy okazji pojawia się tutaj trzecia osoba użyta względem rozmówcy.
Z kolei równolegle z językiem przesiąkniętym cechami gwarowymi występuje polszczyzna amerykanizowana, której reprezentantką jest Lucy. Bohaterka posługuje się językiem polskim pasującym do znanych jej zasad, czym w pewien sposób przybliża się do mieszkańców wsi. Warto zaznaczyć, że ich język, podobnie jak cudzoziemców, lubi analogie. Zarówno Lucy, jak i inni mieszkańcy Wilkowyj posługują się licznymi wyrównaniami morfologicznymi – „dzieckami” (wyrównanie do mianownika w liczbie pojedynczej), „zamiaruję” (wyrównanie do rzeczownika „zamiar”). W tej grupie znajdują się także nienormatywne formy fleksyjne: „bratowi”, „przyjaciołów”.
W „Ranczu” ważna jest domyślna skala, na której twórcy umieścili bohaterów – każdego z nieco innym językiem. Realizacja cech gwarowych w serialu wynika z propozycji twórców oraz aktorów. Na koniec wymienię jeszcze kilka takich przykładów: rozkaźnik „płaczta” (dawna liczba podwójna), rzeczowniki żeńskie z -ów: „pchłów”, „nogów”, „nutów”, nieściągnięty czasownik w czasie przeszłym „stojała”.
Justyna Wieczorek
