„LEGENDS NEVER DIE” – PODSUMOWANIE TEGOROCZNYCH MISTRZOSTW ŚWIATA W „LEAGUE OF LEGENDS”

9 listopada miało miejsce zwieńczenie jednego z najważniejszych wydarzeń e-sportowych w tym roku – finał Mistrzostw Świata 2025 w „League of Legends”. Po tygodniach emocjonujących rozgrywek wyłoniono najlepszą drużynę na świecie. Puchar mistrzowski został podniesiony przez T1 – ekipę, która dokonała czegoś, czego nikomu wcześniej się nie udało – wygrała ten turniej trzeci raz z rzędu. Nie każdy jednak się tego spodziewał. Przyjrzyjmy się, jak wyglądały tegoroczne Mistrzostwa.
„League of Legends” mimo że premierę miało w 2009 roku, nadal nie traci na popularności. Podobnie wygląda kwestia e-sportu – Mistrzostwa Świata co roku są oglądane przez miliony kibiców na całym świecie. Można było je obejrzeć nie tylko na miejscu na żywo; były też transmitowane online, a sam finał był nawet wyświetlany w wybranych kinach (również w Polsce).
Czym jest „League of Legends”?
„League of Legends” jest grą typu MOBA – czyli grą polegającą na tym, że ograniczona liczba graczy rywalizuje ze sobą online w czasie rzeczywistym. Zazwyczaj (tak jak w przypadku tytułu o którym piszę), są oni podzieleni na dwie drużyny.
Rozgrywka „League of Legends” polega na rywalizacji dwóch pięcioosobowych drużyn, w których każdy z graczy wybiera jedną z wielu dostępnych postaci i podejmują próbę pokonania przeciwnika, zdobywając jego bazę. Nie jest to jedyna MOBA na rynku, jednak jest ona niezaprzeczalnie najpopularniejsza – zarówno pod względem liczby graczy, jak i zakorzenienia się w świadomości osób, które nigdy w nią nie grały.
LoLowy e-sport
Gra ta ma również bardzo rozwiniętą scenę profesjonalną; na znacznej części globu możemy wydzielić ligi regionalne, czyli mniejsze ligi profesjonalne, jak np. liga hiszpańska, turecka czy francuska oraz ligi główne, a zatem ligi, przy których mówimy o większym obszarze, większych zarobkach graczy i większej popularności, jak np. liga chińska, europejska czy koreańska. Rywalizację w każdej z tych lig widzowie mogą śledzić w trakcie sezonu regularnego, który kończy się wielkim finałem i wyłonieniem mistrza danej ligi. To jednak nie wszystko. Najlepsze drużyny mają okazję zawalczyć w turniejach międzynarodowych. W ciągu roku odbywa się kilka takich na różnych poziomach rozgrywek. Najważniejszym z nich są Mistrzostwa Świata, podczas których najlepsze drużyny z głównych lig rywalizują między sobą o tytuł mistrzowski. Zwycięzcy, poza tym zaszczytnym mianem, otrzymują też m.in. nagrodę pieniężną czy własne skiny w „League of Legends”.
Tegoroczne Mistrzostwa Świata
Tegoroczna edycja była już piętnastą. Odbyła się w Chinach, a do rywalizacji przystąpiło siedemnaście drużyn. Byli to przedstawiciele pięciu głównych lig – koreańskiej, chińskiej, amerykańskiej, europejskiej i Pacyfiku (po trzy drużyny z każdego regionu, poza Chinami i Koreą – tutaj mowa o czterech drużynach). Śledzenie ich zmagań było możliwe od 14 października do 9 listopada.
W tym roku, tak jak zresztą od lat, w roli faworytów stawiano którąś z chińskich lub koreańskich drużyn – w historii Mistrzostw Świata tylko jedna drużyna z innego regionu wygrała ten turniej i nikt nie wierzył, że miałoby się to zmienić. O ile ta prognoza się spełniła, o tyle nie obyło się bez zaskoczeń.
Rozczarowania i miłe niespodzianki
Na początku Mistrzostw Świata brakowało pewnego faworyta – najczęściej pojawiali się w dyskusji albo Gen G. (mistrzowie Korei Południowej), albo Bilibili Gaming (mistrzowie Chin), ewentualnie jakaś inna z chińskich ekip. Ku zaskoczeniu wszystkich, Bilibili Gaming relatywnie szybko zostało wyeliminowane, zaś Gen G. odpadło po przegranej z KT Rolster – inną koreańską drużyną (trzecią w lidze koreańskiej), z którą mierzyli się kilkukrotnie w trakcie sezonu i ani razu na nią nie przegrali.
Miały też miejsce pozytywne zaskoczenia – tu nie można nie wspomnieć o sukcesie CTBC Flying Oyster – drużyny z ligi Pacyfiku, która była pierwszą ekipą z tego regionu od lat, która zakwalifikowaną do top 8, pokonując po drodze mistrzów Ameryki czy wicemistrzów Europy.
Jednak jedną z najmniej spodziewanych rzeczy był sukces T1.
Nowi, starzy Mistrzowie Świata
T1 to południowokoreańska drużyna, która przy okazji nosi miano najbardziej utytułowanej na świecie. Miała ona na swoim koncie pięć tytułów Mistrza Świata – żadnej innej organizacji nie udało się tego dokonać. Ostatnie dwie edycje tego turnieju zostały wygrane właśnie przez T1, jednak mimo tego, w tym roku nie uchodzili oni za faworytów. Zmienił się skład tej drużyny – jeden z zawodników, z którym wygrywali w poprzednich dwóch latach, został wymieniony na innego – zdaniem wielu ekspertów – gorszego zawodnika. Połączenie kiepskiego sezonu regularnego i innych problemów (np. trenerzy podmieniający jednego z zawodników bez jego zgody w trakcie sezonu na rezerwowego czy ataki hackerskie na siedzibę T1, w wyniku których zaistniały problemy z regularnymi treningami), sprawiło, że mało kto w nich wierzył. Była to dopiero czwarta siła Korei, która na dodatek na początku tego turnieju przegrywała na drużyny, które na papierze powinny być od nich zdecydowanie gorsze. Na szczęście z etapu na etap było lepiej.
W finale zmierzyły się T1 oraz wspomniane wcześniej KT Rolster. Było to pięć niezwykle ekscytujących map, które oglądało się z zapartym tchem. Do połowy ostatniej mapy nikt nie wiedział, kto to może wygrać. Finalnie jednak puchar Mistrzostw Świata 2025 podniosło T1, tym samym zdobywając szósty tytuł mistrzowski w swojej historii i dokonując kolejnej rzeczy, której nikomu wcześniej się nie udało – wygrania trzech Mistrzostwa Świata z rzędu.
Na ekranach, w miejscu organizacji rozgrywek, można było obserwować żywe reakcje kibiców, jednak emocjom dawali się ponieść również widzowie, którzy oglądali ten mecz w ramach transmisji na żywo w kinach – oklaski przy udanych zagraniach czy zbiorowy jęk, gdy którejś drużynie coś się nie udało. Momentami nie było już ważne kto komu kibicuje – liczyło się po prostu dobre „League of Legends”.
– Od zawsze kibicowałem T1, jestem ich ogromnym fanem. Przyznam się, że sam na początku Worldsów w nich zwątpiłem. Ale oni naprawdę to zrobili! Wygrali po raz kolejny. – powiedział Paweł.
– Jest mi trochę przykro, liczyłem na to, że KT to wygra. Było tak blisko, ale mówi się trudno. Przynajmniej dali nam pełne pięć map, no i są drugą najlepszą drużyną na świecie. Za rok może im się uda – powiedział Szymon.
Tegoroczne Mistrzostwa Świata w „League of Legends” już za nami. Był to naprawdę wyjątkowy turniej, który w pamięci fanów pozostanie na długo. Pełno emocji, zwrotów akcji, a wszystko to zwieńczone zwycięstwem drużyny, w którą mało kto wierzył. T1 skończyło z trzecimi wygranymi Mistrzostwami z rzędu. Teraz pozostaje nam jedynie czekać okrągły rok, by zobaczyć, czy utrzymają się na szczycie i pobiją ustanowiony przez siebie rekord.
Olga Graban
