„WICKED”‒ MAGICZNY I ZIELONY MUSICAL

Każdy z nas zna książkę L. Franka Bauma „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. Ale czy na pewno? W 1995 na świecie, a w 2010 w Polsce, na rynku wydawniczym pojawiła się książka „Wicked: Życie i czasy Złej czarownicy z Zachodu”, która opowiada historię głównej antagonistki książki Bauma, rzucając tym samym nowe światło na dobrze znaną pokoleniom czytelników historię. To właśnie na jej podstawie w 2003 roku Stephen Schwartz i Winnie Holzman napisali libretto do musicalu „Wicked” który do dzisiaj cieszy się wielką popularnością na całym świecie.
W kwietniu 2025 roku musical „Wicked” zadebiutował na deskach Teatru Muzycznego Roma w Warszawie. W ciągu zaledwie pół roku obejrzało go wielu widzów, a niektórzy nawet kilkakrotnie. Jako fan musicalu nie mogłem przejść obojętnie obok spektaklu, o którym, każdy kto go obejrzał, mówi w samych superlatywach. Na jaką obsadę trafiłem? Czy warto się na niego wybrać?

Obsada
Castingi do musicalu „Wicked” trwały kilka tygodni. Zgłosiło się na nie ponad 600 osób. Ostateczna obsada została ogłoszona 21 października 2024 roku – do prawie wszystkich ról zostały wybrane po dwie osoby, wyjątek stanowią rolę Elfaby i Galindy/Glindy, w których obsadzono aż po trzy aktorki. Podczas mojego spektaklu obsada przedstawiała się następująco: jako Elfaba Natalia Krakowiak, jako Galinda/Glinda Agnieszka Przekupień, w roli Fijero Jan Traczyk, w roli Boqa Karol Jankiewicz, odtwórcą roli Czarodzieja był Tomasz Steciuk, odtwórczynią Madame Maskudnej była Katarzyna Walczak, jako Nessarozę było mi dane zobaczyć Joannę Gorzałę a doktorem Dillamondem na moim przedstawieniu był Przemysław Redkowski. Wszyscy z nich włożyli w swoje role całe serce, mimo faktu, że grają swoje rolę od ponad pół roku.
Początek przedstawienia
Przechodząc do opisu tego niezwykłego widowiska mogę śmiało powiedzieć, że już pierwsze dźwięki uwertury wywołały we mnie zachwyt. Cała choreografia tańca Manczkinów zachwyca od pierwszego ruchu, a kiedy zjawia się Glinda i zaczyna śpiewać „Każde zło ma koniec”, możemy się przekonać, jak wymagająca wokalnie jest to rola. Piosenka opowiada historię śmierci złej wiedźmy za sprawą Dorotki z Kansas – w ten sposób rozpoczyna się akcja przedstawienia.
Współlokatorki
Po krótkiej retrospekcji z narodzin Elfaby, która z niewiadomych powodów urodziła się z zielonym kolorem skóry, trafiamy na Uniwersytet Shiz. Elfaba trafiła tam w roli opiekunki swojej niepełnosprawnej siostry. Wszyscy studenci wyśmiewają ją za jej wygląd. Przez to, że nikt nie chce z nią mieszkać w pokoju , właśnie wtedy wskutek zaskakujących okoliczności zyskuje nową współlokatorkę, którą zostaje Galinda. Właśnie tak zaczęła się ta niezwykła, momentami burzliwa relacja
Studenckie Życie
Zapewne wielu z nas zna realia studenckiego życia – z jednej strony wykłady i ćwiczenia, a z drugiej spotkania ze znajomymi, pierwsze miłości i poznawanie samego siebie. To wszystko znajdziemy właśnie w „Wicked”. Kiedy w przedstawieniu Fijero wjeżdża na scenę samochodem od razu można zobaczyć w nim kogoś, kto studiuje nie dla nauki, ale właśnie dla imprez w klubie Oz-on. Jego niezwykłe tańce to poezja dla oczu i uszu. Jan Traczyk idealnie do tej roli pasuje.
Wielki Oz
Na pojawienie się Czarodzieja czekałem od samego początku i nie zawiodłem się, bo Tomasz Steciuk zagrał go po mistrzowsku . Kiedy na scenie pojawia się wielka głowa mówiąca zmodulowanym głosem, idzie dostać gęsiej skórki, by chwilę później mógł pojawić się on pod postacią, jak sam siebie nazywa, sentymentalnego pana. Jednak niech nie zmylą was pozory – nie jest on taki niezwykły i dobroduszny. To za jego sprawą w krainie Oz zwierzęta przestają mówić. Wszystko po to, aby stworzyć własną armię, której częścią miałaby się stać Elfaba z jej niecodzienną mocą. Właśnie po to dziewczyna została wezwana do Szmaragdowego Pałacu. I teraz można zadać sobie pytanie, czy to jest ten sam czarodziej którego znamy z książki Bauma albo filmu z Judy Garland?
„Kpić z Grawitacji”
Wielu widzom pierwszy akt mógł być dobrze znany za sprawą adaptacji filmowej, która w grudniu 2024 roku zawitała do kin. Ostatnia scena pierwszego aktu, którą kończy piosenka „Kpić z Grawitacji” oszałamia każdego. Magia teatru magią teatru, ale kiedy Elfaba uniosła się do góry, moje oczy aż wyszły z orbit. Nawet mimo świadomości, że to tylko teatr nie mogłem się nadziwić, jakie to było wspaniałe. Wychodzi tu na jaw praca niewidocznych bohaterów Teatru Roma, dbających o to, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Pamiętajmy o nich, bo to dzięki nim widzimy rozwiązania techniczne rodem z największych teatrów muzycznych świata.
Akt drugi
Po 15 minutowej przerwie, podczas której było mi dane zobaczyć ten wielki tłum zgromadzonych na spektaklu widzów, nastał czas na akt drugi. Wydawać by się mogło, że wszystko idzie ku dobremu Galinda (która, już wtedy jest Glindą) urządza zaręczyny z Fijerem mając obok Madame Maskudną, która poza byciem nauczycielką jest prawą ręką wielkiego Oza. Fijero tymczasem nie może przestać myśleć o Elfabie, na którą w całej krainie Oz trwa polowanie. Czarodziej wraz z Maskudną wymyślają pewien podstęp.

Mistrzowska charakteryzacja
Uciekająca przed ludem Oz Elfaba wraca do swojego rodzinnego domu. Rządy zgodnie z wolą jej zmarłego ojca pełni jej siostra Nessaroza, a Boq, który na studiach był jej miłością, teraz jest jej lokajem. Sfrustrowany jej rządami wyznaje, że cały czas kochał Glindę i to przez nią zaczął się spotykać z Nessarozą. Wskutek nieprzewidzianych okoliczności przyjaciółki zmieniają go w Blaszanego Drwala bez serca. I tutaj muszę przyznać, że charakteryzatorzy spisali się na medal, ponieważ trzeba naprawdę mistrzów tego fachu, aby w tak krótkim czasie zmienić młodego chłopaka w blaszanego drwala. Jak widać potrafią oni zdziałać cuda mimo że to tylko mundur imitujący zbroję robi to wrażenie. Trzeba przystać, że Karol Jankiewicz w tej kreacji sprawia, że oglądając tę przemianę, czuje się na ciele ciarki.
„Do cna”
Finałowy numer „Do Cna” sprawił, że byłem bliski wzruszenia, ponieważ gra aktorska zarówno Natalii Krakowiak, jak i Agnieszki Przekupień sprawia, że możemy poczuć, co to znaczy spotkać kogoś kto zmieni nasze życie na zawsze. Nie wiem, jak z tą piosenką poradziły sobie inne aktorki grające Elfabę i Glindę, ale w przypadku zarówno Krakowiak jak i Przekupień było czuć w ich głosach niezwykła magię i świadomość, że to ich ostatnie spotkanie. Glinda z ukrycia patrzyła na śmierć swojej przyjaciółki. Ale czy naprawdę Elfaba zginęła?
Finał
Finał jest zaskakujący i dający do myślenia . Glinda obwieszcza śmierć Elfaby Czarodziejowi i Maskudnej, jednakże twórcy wykorzystali w finale znany zabieg teatralny, jakim jest strzelba Czechowa. Bohaterka wręcza Czarodziejowi jedyną rzecz, która pozostała po Elfabie – butelkę. To ta sama, którą zakapturzona postać wręczyła matce Czarodziejki w pierwszej scenie. Ową postacią był nie kto inny, jak Czarodziej –prawdziwy ojciec Elfaby i sprawca jej nieszczęścia. Reakcja Glindy mogła być tylko jedna – nakazała wielkiemu Ozowi udanie się na bezterminowy urlop. Madame Maskudną wtrąciła do więzienia, kiedy zrozumiała, że zabicie Nessarozy było podstępem, aby schwytać Elfabę. A co z Elfabą zapytacie? Za sprawą czarów przeżyła. Tak samo stało się z Fijerem, który rzekomo umarł, a tak naprawdę stał się Strachem na Wróble. Okazuje się to, gdy pojawiają się na scenie, która zostaje podzielona na dwie części. Po lewej lud Oz wiwatujący nad śmiercią Elfaby a po prawej Elfaba i Fijero uciekają z krainy Oz, aby zaznać szczęścia i miłości z dala od wrogości i uprzedzeń.
Każdy szczegół ma znaczenie
Ciężko znaleźć jakikolwiek minus tego spektaklu Cała obsada mogłaby podbić nie jedną światową scenę, rekwizyty i scenografia naprawdę przenoszą widza do Kariny Oz. Nawet komunikat, który można usłyszeć w każdym teatrze w Polsce przed przedstawieniem, odczytany jest przez Katarzynę Walczak grającą Madame Maskudną (albo Barbarę Melzer w zależności od obsady na danym przedstawieniu) – twórcy przemyśleli każdy nawet najmniejszy szczegół.
Zakończenie
Kiedy oglądałem ostatnie sceny,nie mogłem uwierzyć, że to już koniec. Wycieczka do Teatru Muzycznego Roma na długo zostanie w mojej pamięci. Pamiątki, które kupiłem w teatrze będą mi przypominać ten magiczny wieczór. Jednakże pamiętajmy, że za tymi niezwykłymi wspomnieniami stoją ludzie widoczni i niewidoczni. Dzięki aktorstwu, rekwizytom , choreografii i charakteryzacji doświadczamy emocji, które zostaną w nas na długo. Jeżeli jeszcze nie mieliście możliwości zobaczyć „Wicked” polecam każdemu.

Krzysztof Kubiak