JESIENIĄ W POZNANIU ZROBI SIĘ EUROPEJSKO. Z KIM ZMIERZY SIĘ LECH W LIDZE KONFERENCJI?

Minęły już dwa lata od czasu, kiedy Lech Poznań grał w Lidze Konferencji. Do stolicy Wielkopolski miały okazję przyjechać takie piłkarskie marki, jak Villarreal czy Fiorentina. Teraz znów ugości ona parę zespołów z zagranicy. Przedstawimy, z kim Kolejorz zmierzy się jesienią – zarówno przy Bułgarskiej, jak i na wyjazdach.
Poznańska drużyna początkowo walczyła o miejsce w Lidze Mistrzów. W wygranym 8:1 dwumeczu z Breidablikiem zapewniła sobie udział w europejskich pucharach. Następnie w 3. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów przegrała 3:1 i zremisowała 1:1 z Crveną Zvezdą Belgrad, co skutkowało spadkiem do Ligi Europy na 4. rundę eliminacji. Aby dostać się do tych rozgrywek, musiałaby pokonać KRC Genk, ale jej się to nie udało. Porażka 6:3 w dwumeczu oznaczała, że Kolejorz zagra w Lidze Konferencji.
29 sierpnia Lechici poznali zestaw rywali w fazie ligowej turnieju utworzonego stosunkowo niedawno. U siebie zmierzą się z SK Rapidem Wiedeń, 1. FSV Mainz i FC Lausanne-Sport, zaś na wyjeździe z Rayo Vallecano, Lincoln Red Imps oraz Sigmą Ołomuniec. Nie jest to jednak kolejność chronologiczna. Scharakteryzujemy teraz po kolei każdego z rywali zgodnie z terminarzem tegorocznych rozgrywek.
SK Rapid Wiedeń – 2 października o 18.45
Na początek zmagań Lechowi przyjdzie się zmierzyć z drużyną, którą polscy kibice mogą kojarzyć. Rapid w ostatnich latach eliminował takie zespoły z naszego kraju, jak Wisła Kraków (2:1 i 6:1 rok temu w 2. rundzie eliminacji Ligi Europy) czy Lechia Gdańsk (0:0 i 2:1 trzy lata temu w 2. rundzie eliminacji Ligi Konferencji). Tym razem Austriacy spotkają się z silniejszą polską drużyną.
Wiedeńczycy są najbardziej utytułowaną drużyną w historii austriackich rozgrywek. Na koncie mają 32 tytuły mistrzowskie. Jednak ostatni raz smak zwycięstwa w lidze czuli po sezonie 2007/2008. Później nastał czas dominacji RB Salzburg, który od 2009 roku wygrał rozgrywki 13 razy. Tylko raz zwyciężała FK Austria Wiedeń, zaś trzy razy SK Sturm Graz – w tym w ostatnich dwóch sezonach, kiedy zakończyło się wieloletnie panowanie potentata z Salzburga. Obecnie Rapid lideruje w tabeli austriackiej Bundesligi. W pięciu meczach odniósł cztery zwycięstwa i raz zremisował.
W europejskich pucharach Hütteldorfczycy mają spore doświadczenie. Tylko w ciągu ostatnich pięciu lat dwa razy grali w fazie grupowej Ligi Europy i raz dotarli do ćwierćfinału Ligi Konferencji, w którym odpadli po dogrywce z szwedzkim Djurgårdens IF. Co ciekawe, Lech też stosunkowo niedawno rywalizował ze Szwedami – w 2023 roku na etapie 1/8 finału LK nie pozostawił im złudzeń, wygrywając w dwumeczu 5:0. Z kolei wiedeńczycy między 2009 a 2016 rokiem pięć razy dostali się do tych pierwszych rozgrywek.
Mocnym punktem tego austriackiego zespołu jest obsada bramki. Niklas Hedl to solidny zawodnik, który nieźle gra nogami. Warto też zwrócić uwagę na innych piłkarzy. Na szpicy może straszyć przymierzany tego lata do Legii Warszawa Claudy Mbuyi – Francuz dobrze wszedł w sezon, strzelając cztery bramki i notując dwie asysty. Takie same liczby ma Petter Nosa Dahl. Gra on na lewym skrzydle, a charakteryzuje się szybkością, obunożnością oraz łatwością we wchodzeniu w drybling.
Lincoln Red Imps – 23 października o 21.00
Następnie Kolejorza czeka wyjazd na Gibraltar. Wcześniej tylko jedna polska drużyna rywalizowała z jakimś tamtejszym zespołem. Stosunkowo niedawno, bo w lipcu 2019 roku, Legia Warszawa walczyła z Europą FC w 1. rundzie eliminacji Ligi Europy. U siebie wygrała gładko – 3:0. Problemem był pierwszy mecz na wyjeździe, w którym Legioniści sensacyjnie zremisowali 0:0. Teraz więc historia starć pomiędzy naszymi a gibraltarskimi klubami powiększy się o kolejny mecz.
Tak samo jak Rapid, Lincoln Red Imps jest najbardziej utytułowanym klubem w historii swojej ligi. Od powstania w 1976 roku wygrał rozgrywki 29 razy. Większość sukcesów miała miejsce w XXI wieku – od lat czerwono-czarni są zdecydowanie najlepszym zespołem w kraju. W obecnym sezonie jeszcze nie zagrali żadnego meczu ligowego. Spotkania od 1. do 3. kolejki zostały przełożone, by klub mógł skupić się w pełni na eliminacjach europejskich pucharów.
Jeśli ktoś się zastanawiał, czy jakiś gibraltarski klub przeszedł eliminacje europejskich pucharów i postawiłby, że nie, to mocno by się zaskoczył. Co prawda takie wydarzenie miało miejsce dopiero niedawno, ale piłkarze z tego kraju już raz romansowali z Europą. W 2021 roku po raz pierwszy w historii zakwalifikowali się do Ligi Konferencji. Co ciekawe, ten wyczyn został dokonany przez… Lincoln Red Imps. W samej fazie grupowej nie poszło mu najlepiej – przegrał wszystkie sześć meczów.
Tamten sukces pamięta jeszcze kilku piłkarzy z obecnego składu. Tym najważniejszym jest kapitan, Bernardo Lopes. Portugalczyk spędził w klubie już 10 lat i jest jedną z legend klubu. Jeszcze większy szacunek budzi postać 43-letniego Lee Casciaro, który należy do zespołu właściwie od początku kariery. W nim się też wychował piłkarsko. Z pozostałych postaci, tych nie będących w składzie Lincoln Red Imps w pierwszej kampanii w Lidze Konferencji, trzeba wyróżnić najlepszego snajpera drużyny – Tjaya De Barra. Napastnik ma na koncie pięć bramek i trzy asysty w dziewięciu spotkaniach.
Rayo Vallecano – 6 listopada o 21.00
Drugi wyjazd też będzie na Półwysep Iberyjski. Rayo to klub z Madrytu. Jeszcze nigdy nie mierzył się z jakimkolwiek polskim zespołem. Jeśli chodzi o piłkarzy z Polski, którzy grali w Franjirrojos, to żaden nie występował w pierwszej drużynie. Natomiast w rezerwach Vallecańczyków znajdziemy dwóch naszych rodaków. Jeden z nich należał do nich między 2023 a 2024 rokiem – to David Ajenjo Hyjek. Drugi występuje w ich barwach od stycznia tego roku, a jest nim Wiktor Głogowski.
Lech zmierzy się raczej z średniakiem La Ligi. 8. miejsce w tabeli w poprzednim sezonie jest dla niego najwyższą pozycją, jaką zdołał zdobyć w historii swoich występów na poziomie hiszpańskiej ekstraklasy. Mimo to można stwierdzić, że okres od 2011 roku ma bardzo dobry, bo spadki zaliczył tylko dwa razy i na zapleczu La Ligi spędził łącznie tylko 4 sezony. Obecnie pracuje na to, żeby zostać w niej na szósty sezon, co byłoby najlepszym wynikiem w jego historii. Po trzech kolejkach zajmuje 10. pozycję z czterema punktami na koncie – trzy oczka zgarnął po zwycięstwie z Gironą, zaś punkcik urwał FC Barcelonie.
Jako że Rayo nie jest potęgą, bardzo rzadko pojawiało się w europejskich pucharach. Właściwie doświadczenie ma tylko jedno – w Pucharze UEFA będącym poprzednikiem Ligi Europy. Był to sezon 2000/2001. Zespół dotarł do ćwierćfinału, gdzie odpadł po porażce 4:2 w dwumeczu z Deportivo Alavés, inną hiszpańską drużyną. Gdyby nie Liga Konferencji, w której zadebiutuje, prawdopodobnie na europejskie puchary musiałby czekać jeszcze dłużej.
Najdroższym piłkarzem zespołu jest Andrei Rațiu, prawy obrońca, uczestnik Mistrzostw Europy 2024, wyceniany przez Transfermarkt na 12 milionów euro. Na środku obrony występuje były zawodnik Lazio, Luiz Felipe. Groźnymi dla defensywy Lecha mogą być z kolei Jorge de Frutos (dwie bramki oraz trzy asysty w tym sezonie) oraz Álvaro García (cztery bramki i asysta).
FC Lausanne-Sport – 27 listopada o 18.45
W przerwie od wyjazdów Lech zagra ze Szwajcarami. Oni akurat mają całkiem bogatą historię starć z polskimi klubami, tylko przypada ona na poprzedni wiek. Ostatni raz lozańczycy grali z Pogonią Szczecin w sezonie 1993/1994. Był to mecz grupowy Pucharu Intertoto, który wygrali 4:0. Natomiast ich najpóźniejsza porażka z jakimś polskim zespołem przypada na rozgrywki Pucharu Zdobywców Pucharów 1981/1982. Wtedy przegrali 3:2 w dwumeczu 1/8 finału z Legią Warszawa.
Lausanne to siedmiokrotny mistrz Szwajcarii. Ostatni tytuł zdobył jednak w 1965 roku. Początek XXI wieku był dla tego klubu burzliwy. Najpierw, na sezon 2002/2003, został zdegradowany na zaplecze szwajcarskiej ekstraklasy. Przez problemy finansowe nie otrzymał licencji na grę w wyższej lidze. Na kolejne rozgrywki spadł jeszcze niżej, bo na czwarty poziom ligowy – powodem było bankructwo. Na pierwszy poziom wrócił w 2011 roku i od tego czasu balansuje między nim a zapleczem Super League. Obecnie chyba najbliżej mu do stabilizacji w najwyższej lidze, chociaż początek bieżącego sezonu ma słaby. Czterech kolejkach przegrał trzy mecze i tylko jeden wygrał.
Niebiesko-biali byli swego czasu naprawdę niezłą drużyną. Niech świadczy o tym ich zwycięstwo w Pucharze Intertoto w 1992 roku – jedyne w historii lozańskiego klubu trofeum w zmaganiach międzynarodowych. W poprzednim wieku dość często grali w różnych europejskich turniejach: we wspomnianym Pucharze Intertoto, Pucharze UEFA, Pucharze Zdobywców Pucharów czy Pucharze Miast Targowych. Współcześnie, obok tegorocznego udziału w Lidze Konferencji, zdołali awansować do Ligi Europy w sezonie 2010/2011. W przegranym finale Pucharu Szwajcarii mierzyli się z mistrzem kraju, FC Basel. Tak oto przypadło im miejsce w Europie.
W składzie Lausanne-Sport warto zwrócić uwagę na Gaoussou Diakité. Malijczyk o sporym potencjale został wypożyczony z RB Salzburg. Obecnie jest najlepszym strzelcem zespołu z pięcioma bramkami na koncie. Drużynie kapitanuje jej wychowanek, Olivier Custodio, który jest 30-letnim środkowym pomocnikiem.
1. FSV Mainz – 11 grudnia o 21.00
Również w domu Kolejorz zmierzy się z drużyną, do której nie chciał iść Tymoteusz Puchacz, bo uważał ją za słabszą od Lecha. Teraz jego słowa zostaną zweryfikowane. Klub z Moguncji nigdy nie rywalizował z jakimkolwiek polskim zespołem, za to grało w nim dwóch Polaków. Pierwszym był Tomasz Jaworek, który trafił do niego latem 1992 roku i spędził w nim pół roku, drugim zaś – Eugen Polański. Występował tam przez cztery i pół roku. Jeszcze jeden polski piłkarz znajduje się w rezerwach. Jest nim 17-letni środkowy obrońca, Kacper Potulski.
Mainz nieprzerwanie od 2009 roku gra na poziomie Bundesligi. Wcześniej częściej przebywał na jej zapleczu. Nie ma na koncie żadnego mistrzowskiego tytułu. To drużyna, która ustabilizowała swoją pozycję w najwyższej lidze i najczęściej kończy kolejne rozgrywki w środku tabeli. Zasłynęła z wypromowania dwóch światowej klasy trenerów – Jürgena Kloppa oraz Thomasa Tuchela. W obecnym sezonie również prowadzi ją ciekawy szkoleniowiec, a jest nim Bo Henriksen. Na ten moment po dwóch meczach ligowych ma jeden punkt.
W europejskich pucharach Zero-Piątki ostatni raz występowały w 2016 roku. Awansowały wtedy do Ligi Europy. Wcześniej, w sezonach 2014/2015 i 2011/2012, grały w eliminacjach do tego turnieju, ale zatrzymywały się na 3. rundzie. Z kolei w 2005 roku dostały się do Pucharu UEFA, w którym odpadły już w 1. rundzie, gdzie przegrały 0:2 dwumecz z Sevillą FC.
W mogunckim zespole występuje paru interesujących młodych graczy. Na to, że obecna kampania ligowa będzie dla niego przełomem, liczy Nelson Weiper. Napastnik pokazał się z dobrej strony na tegorocznym Euro U-21, strzelając cztery bramki i notując jedną asystę. Na tym samym turnieju grał Paul Nebel, który pokazał się szczególnie w finale turnieju – raz trafił do siatki Anglików, a raz asystował przy golu kolegi z drużyny. Z tych bardziej doświadczonych zawodników trzeba wymienić lidera linii pomocy – to Nadiem Amiri.
Sigma Ołomuniec – 18 grudnia o 21.00
To będzie ostatni mecz rundy jesiennej dla Lecha. Czeski klub trzykrotnie ścierał się z naszymi zespołami. Najpierw w 1986 roku grał z Legią Warszawa (kolejno 3:0 i 1:5 w spotkaniach fazy grupowej Pucharu Intertoto), następnie w 1996 roku z Hutnikiem Kraków (2:3 w dwumeczu 2. rundy eliminacji Pucharu UEFA), a ostatni raz z Pogonią Szczecin w 2005 roku (1:0 w dwumeczu 2. rundy Pucharu Intertoto).
Drużyna z Ołomuńca na papierze wygląda solidnie. Od 1982 roku na zapleczu czeskiej ekstraklasy znajdowała się tylko trzy razy. Jej największymi sukcesami na krajowym podwórku są dwa Puchary Czech zdobyte w bieżącym roku, a także w 2012, kiedy zdobyła jeszcze Superpuchar Czech. Od 2018 roku, w którym wróciła do Chance Ligi, zazwyczaj plasuje się w środku lub w górnej części tabeli. W obecne rozgrywki weszła nieźle – po siedmiu kolejkach zajmuje 5. miejsce z 13 punktami.
W przeszłości Sigma kilka razy dostawała się do europejskich pucharów. Między 1986/1987 a 2004 rokiem występowała siedmiokrotnie w Pucharze UEFA. W rozgrywkach 1991/1992 dotarła nawet do ćwierćfinału, w którym minimalnie lepszy okazał się Real Madryt, wygrywając dwumecz 2:1. Z kolei w 2009 i 2018 roku próbowała dostać się do Ligi Europy, ale w obu przypadkach przegrała w 4. rundzie eliminacji. W tym roku też nie udało jej się przejść ostatniego schodka na drodze do tych rozgrywek, przez co zadebiutuje w Lidze Konferencji.
Dwóch piłkarzy Niebieskiej Lawiny ma przeszłość w Ekstraklasie. Tihomir Kostadinov, środkowy pomocnik, spędził w Piaście Gliwice trzy i pół roku, w czasie których zagrał 55 meczów. W rozkręceniu kariery w Polsce przeszkodził mu uraz więzadła krzyżowego. Z kolei Tomáš Huk, środkowy obrońca, również reprezentował Piasta. Robił to przez sześć lat, wystąpił łącznie w 140 spotkaniach i często odznaczał się solidną postawą w obronie. Pod koniec poprzedniego sezonu strzelał nawet bramki.
Mikołaj Dilc