ANIME, COSPLAY, MUZYKA I WIELE WIĘCEJ – HIKARI 2025 [RELACJA]

W dniach 29–31 sierpnia, w budynku Collegium da Vinci w Poznaniu odbył się Festiwal Kultury Azjatyckiej Hikari. Jest to wydarzenie, które co roku przyciąga wielu uczestników z całej Polski. Podczas tegorocznej edycji nie zabrakło licznych atrakcji, wystawców, prelekcji oraz konkursów. Były to magiczne trzy dni pełne nowych doświadczeń i dobrej zabawy.
Była to już siódma edycja tego wydarzenia, a trzecia odbywająca się w Collegium Da Vinci. Jest to jeden z najpopularniejszych w naszym kraju konwentów o tematyce związanej z kulturą azjatycką.
Prelekcje, dyskusje i konkursy

Program Hikari był niezwykle rozbudowany i zróżnicowany w tym roku. Przeglądając listę atrakcji można było natrafić na prelekcje o k-popie, anime, grach czy mandze. W tym roku większość czasu spędziłam właśnie w salach prelekcyjnych – wynikało to głównie z tego, że prowadziłam w sumie 10 punktów programu. Były to zarówno prelekcje, jak i konkursy (znalazło się też miejsce na jedną dyskusję).
Podczas części z nich poruszałam naprawdę nietypowe i nie aż tak popularne tematy, takie jak na przykład dziwne pomysły na isekai czy „MILGRAM” (czyli niezbyt popularny w Polsce projekt muzyczny). Jednak mimo niszowej tematyki, prowadzone przeze mnie atrakcje cieszyły się sporym zainteresowaniem. Dlaczego? Ponieważ każdy temat znajdzie swojego amatora.
Hikari, ze względu na zróżnicowany program i dopuszczanie nawet tych z pozoru „mało popularnych tematów”, pozwala ludziom na poznanie nowych serii anime, poszerzenie wiedzy czy zwyczajnie wejście w interakcję z innymi fanami, na których ciężko trafić w zwykłych okolicznościach. Przykładowo, podczas rozmowy z uczestnikami mojego panelu na temat wspomnianego wcześniej „MILGRAMU”, usłyszałam zarówno takie wypowiedzi jak wypowiedź Oli:
– Od jakiegoś czasu chciałam zacząć moją przygodę z „MILGRAMEM”, ale nie wiedziałam od czego zacząć, jak się za to zabrać, więc uznałam, że jest to świetna okazja.
Jak i takie jak słowa Martyny:
– Siedzę w tym fandomie już od ponad roku, ale zazwyczaj na konwentach nie da się znaleźć ani merchu, ani jakichś atrakcji z tym związanym, więc jak zobaczyłam tę prelekcję w programie to musiałam przyjść.
Koncerty, film i nie tylko

Poza programem salowym, podobnie jak w poprzednich latach, odbywało się też trochę atrakcji na scenie – koncert STARSEED’Z, Hikari Idol Contest, konkurs cosplay i jeszcze więcej. Jednak bezapelacyjnie główną gwiazdą było Myth & Roid – zespół znany z muzyki do takich anime jak na przykład „Overlord” czy „Re:Zero”. Od paru spotkanych osób usłyszałam, że przyjechały z drugiego końca Polski tylko po to, by zobaczyć tę grupę na żywo. Myth & Roid wystąpiło dwa razy – raz w sobotę i raz w niedzielę. Na oba koncerty kolejka ustawiała się już dwie godziny wcześniej, podobnie też wyglądała sytuacja w przypadku Q&A czy autografów.
Jednak ten koncert to nie była jedyna atrakcja, która przyciągnęła tłumy. W niedzielę rano odbywał się pokaz filmu „Colorful Stage! The Movie: A Miku Who Can’t Sing”. Jest to film anime, oparty na aktualnie najpopularniejszej mobilnej grze rytmicznej – „Project Sekai”. Jest jednak z nim pewien problem – nigdy nie dostał w Polsce zwyczajnej dystrybucji kinowej, co najwyżej jakieś jednostkowe seanse w kinach studyjnych. W związku z tym, wielu fanów uznało, że muszą tu przyjść. Podczas Hikari prowadziłam kilka atrakcji związanych z tą grą i praktycznie każdy ich uczestnik, który potem mnie zagadywał, wspominał o tym, jak to jego marzenia zostają spełnione i nie może się doczekać, kiedy będzie mógł obejrzeć ten film. Sama też się wybrałam na seans – jeszcze zanim otworzono teren konwentu można było zobaczyć sporą kolejkę, która z minuty na minutę rosła coraz bardziej. Na auli zmieściło się 450 osób, a i tak nie byli to wszyscy, którzy chcieli tam przyjść – dla nich również puszczono to anime w innej sali.
I wiele, wiele innych

Oczywiście, jak to w przypadku każdego konwentu, nie mogło zabraknąć licznych wystawców – było kilka stoisk sklepów zajmujących się merchem związanym przykładowo z anime, ale było też naprawdę dużo stoisk mniejszych wystawców, gdzie można było znaleźć tworzone przez nich gadżety z przeróżnych (czasem naprawdę mało popularnych) rzeczy. Były wioski cosplayowe, strefy z grami rytmicznymi czy tanecznymi, sala do grania w mahjonga i tak dalej. Przy takim ogromie możliwości, każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Przede wszystkim ludzie

Tym, za co uwielbiam Hikari (była to już czwarta edycja w której uczestniczyłam), jest możliwość spotkania naprawdę świetnych osób – i kiedy z ciekawości pytałam, co najbardziej im się podoba na tym konwencie, dostawałam podobną odpowiedź. Prowadzone przeze mnie atrakcje były związane z rzeczami, które mnie interesują i przyciągały także innych fanów. Interakcje, które miałam z uczestnikami w trakcie, czy już po wyjściu z sali, były czymś, co zostanie we mnie naprawdę na długo. Poza salą prelekcyjną rozmawiałam z osobami, które stały obok mnie czekając na film. Była to wyjątkowa okazja, żeby spotkać innych ludzi z danego fandomu, móc z nimi porozmawiać, wspólnie ponarzekać czy pośmiać się z pewnych rzeczy.
Mimo tego, że nie znaliśmy się wcześniej, pochodzimy z różnych części Polski, jesteśmy w różnym wieku to połączyła nas miłość do danej gry, anime, mangi, dzięki czemu rozmawiało nam się tak dobrze, że wszystkie te inne czynniki nie miały znaczenia.
I nie mam pojęcia z czego to wynika, może z jakiejś panującej podczas tego wydarzenia atmosfery, ale na żadnym innym konwencie nie czuję się tak swobodnie i tak dobrze jak tutaj, i wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Rozmawiałam na przykład z Alicją, która powiedziała mi tak:
– Jest to moje pierwsze Hikari. Przyjechałam tutaj sama, bez żadnych znajomych, ale mimo tego, wszystkie trzy dni spędziłam w towarzystwie osób, które spotkałam tutaj przypadkiem, a jakoś tak dobrze nam się gadało, że już z nimi zostawałam przez resztę dnia. Byłam też na różnych prelekcjach, wydałam kasę na stoiskach – może nawet trochę za bardzo mnie poniosło. Coś czuję, że w przyszłym roku tu wrócę.
Tegoroczne Hikari dopiero co się zakończyło, a już tęsknię i czekam na kolejne. Były to bardzo intensywne trzy dni (przy tylu punktach programu ile prowadziłam, w połączeniu z chodzeniem na interesujące mnie atrakcje, nie miałam praktycznie chwili przerwy). Jednak były to też trzy dni, dzięki którym zdobyłam masę niezwykłych wspomnień, które zostaną ze mną na długo.
Olga Graban