POLSKA OTWIERA NOWĄ TRASĘ SHAWNA MENDESA! RELACJA Z KONCERTU

Kanadyjski artysta Shawn Mendes rozpoczął swoją nową trasę koncertową On the Road Again na krakowskiej Tauron Arenie. Koncert przyciągnął sporo fanów z całej Polski, w tym też członków naszej redakcji. Przeżyjcie to wydarzenie już teraz dzięki całej relacji!
Od koncertu mijają już dwa tygodnie. To 5 sierpnia w Krakowie artysta – po dłuższej przerwie spowodowanej między innymi pandemią – oficjalnie otworzył najnowszą trasę. Jak sama nazwa wskazuje, Shawn powrócił do koncertowania i odwiedzania wielu miast na świecie w muzycznym rytmie. Promuje tym swój najnowszy album „Shawn”, ale także gwarantuje fanom nostalgiczną podróż przez swoje najpopularniejsze kawałki, które grały na słuchawkach i w rozgłośniach radiowych przez ostatnie lata.
Tłumy pod Tauron Areną
Na terenie koncertu pojawiły się prawdziwe tłumy fanów stęsknionych za artystą lub oczekujących na swój pierwszy koncert. Kolejki do wejścia oraz do zakupu merchu ciągnęły się bez końca, ale całkiem sprawnie się posuwały. Przed Tauron Areną nie odbywało się popularne kolejkowanie przez fanów od wczesnych godzin czy nawet kilka dni przed koncertem. A to głównie dzięki temu, że artysta zdecydował się na miejsca siedzące na płycie. Stąd też każdy uczestnik koncertu miał zagwarantowane miejsce wedle tego, jak wybrał podczas zakupu biletu.
Powrót Shawna do Polski
To już drugi raz Shawna Mendesa w Polsce. Wcześniej odwiedził tę samą arenę w kwietniu 2019 roku. Głównym motywem przewodnim trasy były kwiaty, co pasowało do okładki i stylistyki ówczesnego najnowszego albumu artysty, czyli „Shawn Mendes”. Po sześciu latach nie tylko przybywa do Krakowa, ale wraca także z koncertami. Chętnych do posłuchania jego utworów na żywo nie brakowało, na co wskazuje wyprzedana arena. Na koncercie wrócił do swoich starszych kawałków, jak kultowe „Stitches” czy rozpoczynające „There’s Nothing Holdin’ Me Back”. Zrobił mały przegląd tych popularniejszych utworów z każdej z płyt, między innymi z „Illuminate” czy „Wonder”. Były nowe aranżacje, a nawet ognie i elementy pirotechniczne, co łączyło się w intrygujące show.
Prawdopodobnie w kulturze chodzenia na koncerty już się zachowała, że kiedy w końcu zagraniczny artysta przyjeżdża do Polski, zwykle jest on zachwycony zaangażowaniem polskich fanów. To przede wszystkim głośne śpiewanie piosenek, ale też akcje koncertowe czy tematyczne stylizacje.
Wianki, opaski… dużo kwiatów!
Taka stylistyka towarzyszyła poprzedniej trasie, ale pojawiła się również teraz – jako niepisany dresscode wydarzenia. Kolorowe ubrania, szczególnie z motywami kwiatów czy wianki lub opaski na głowy to idealny dodatek i to najlepszy dowód na to, że tego dnia duża część miasta żyła koncertem Shawna. Na Starym Mieście, między Sukiennicami a kościołem Mariackim na straganach był spory wybór ozdób w najróżniejszych odcieniach. Trudno było je przegapić, bo sporo osób chodziło w nich po Krakowie czy miało na sobie w drodze przed i po koncercie. Sam Shawn przyjął nasz dresscode, otrzymując wianek od jednej z fanek i ubierając go na scenie.
Polski fandom: (nie)planowane akcje koncertowe
Nie zabrakło również akcji koncertowych, integrujących wszystkich uczestników. Szczególnie na koncertach, na których są trybuny, można to wykorzystać w bardzo chwytający za serce sposób, a najlepiej wychodzą te ze światełkami telefonów. Nie inaczej było na koncercie Shawna oraz na supportach, czyli Lublanie oraz Maro. Drugą z artystek bardzo urzekła nieplanowana wcześniej akcja z latarkami, kiedy w rytm muzyki podnosiliśmy je i upuszczaliśmy. Niby nic, jednak kiedy robi to kilka tysięcy osób, widok robi wielkie wrażenie. Podobna, również nadprogramowa akcja miała miejsce podczas piosenki „Seniorita”, już w czasie występu Shawna. Planowe działania również wyszły imponująco. Na trybunach osoby zaangażowane w ich organizacje rozdawały kolorowe karteczki, które wykorzystano podczas konkretnych piosenek. W momencie należącym do utworu „If I Can’t Have You” cała arena była w kolorach różowych, pomarańczowych, fioletowych i niebieskich, a gdy przyszła kolej na „Why Why Why” – stworzyliśmy flagę Polski. – Niezapomniany wieczór, nie spodziewałam się łez, ale „It’ll Be Okay” wyciągnęło ze mnie głęboko skrywane emocje, a dzięki „Mercy” wróciłam wspomnieniami do czasów gimnazjalnych – opowiada Julia, sąsiadka z sektora. – Myślę, że gardło będę goić przez tydzień, a koncert przeżywać i wspominać jeszcze drugie tyle.
Cały ogrom akcji, zaangażowania i dobrej muzyki na żywo złożył się na pełen emocji wieczór zarówno dla słuchaczy, jak i dla samych artystów. Oby Shawn Mendes jak najszybciej powrócił do Polski, bo jak słychać w social mediach – będzie wyczekiwany!
Marta Głogowska