PYRKON Z TROCHĘ INNEJ PERSPEKTYWY

Fot. Olga Graban

Udział w tegorocznym Pyrkonie nie był moim pierwszym – można powiedzieć, że jestem już stałą bywalczynią poznańskich konwentów. Jednak to pierwszy Pyrkon, na którym pojawiłam się nie w roli uczestniczki, a prowadzącej program. Muszę przyznać, że było to naprawdę magiczne doświadczenie!

Pyrkon to największy festiwal fantastyki w Polsce. Co roku przyciąga dziesiątki tysięcy osób nie tylko z naszego kraju, ale też z zagranicy. Większość z nich bierze w nim udział jako zwyczajni uczestnicy, jednak chętni mogą się zgłosić, by współtworzyć to niezwykłe wydarzenie – jako wolontariusze, wystawcy czy prowadzący program.

Pierwszy raz na tak dużym wydarzeniu

Jak wspomniałam, na różne poznańskie wydarzenia chodzę od lat. Najpierw było to PGA, parę lat później dołączyli do niego Hikari i Pyrkon. Początkowo przychodziłam jako zwykła uczestniczka i w końcu postanowiłam zrobić krok dalej. Na ostatnich dwóch edycjach Hikari (Poznańskiego Festiwalu Miłośników Kultury Japońskiej) byłam w charakterze prelegentki. W tym roku uznałam, że skoro mam już jakieś doświadczenie, może warto spróbować z Pyrkonem – no i się udało. Podczas tegorocznej edycji prowadziłam dwie prelekcje – jedną o literackich inspiracjach w anime i mandze, drugą o grozie w bajkach dla dzieci.

Jak wygląda prowadzenie punktu programu?

Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie jest to aż tak skomplikowana sprawa. Wysyłasz zgłoszenie (nazwa punktu programu, krótki opis) i czekasz na odpowiedź. Po przyjęciu propozycji trzeba się trochę napracować (w moim przypadku było to zrobienie prezentacji w PowerPointcie i przygotowanie merytoryczne) oraz dopełnić formalności (na przykład wysłać zaświadczenie o niekaralności). Podczas samego wydarzenia wystarczy przyjść pięć minut przed godziną, o której zaczyna się program, na miejscu sprawdzić, czy wszystko działa i można już tylko czekać na rozpoczęcie prowadzenia atrakcji.

Fot. Olga Graban

Czy warto tworzyć punkt programu?

Moim zdaniem zdecydowanie tak. Oczywiście, wiążą się z tym pewne obowiązki, ale nie przeszkadzają one w cieszeniu się wydarzeniem, a w ogólnym rozrachunku plusy zdecydowanie przeważają.

Możliwość przeżycia Pyrkonu w pełni

Mimo tego, że nie byłam na Pyrkonie w charakterze uczestniczki, to i tak miałam sporo czasu, na przykład na obejrzenie stoisk, spotkania ze znajomymi czy pójście na koncert. Musiałam o ustalonej porze pojawić się w mojej sali i poprowadzić program – były to zaledwie dwie godziny z trzech dni trwania imprezy, więc tylko ułamek tego, ile czasu na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich spędziłam. Już nie wspominając o tym, że jako prowadząca program miałam darmowe wejście. 🙂

Fot. Aleksandra Łużna

Szansa na podzielenie się z innymi swoimi zainteresowaniami

Prowadzenie prelekcji jest idealną okazją, żeby opowiedzieć o czymś, czym się interesujemy. Na takich wydarzeniach jak Pyrkon mamy do czynienia z bardzo dużą różnorodnością tematyczną, są więc szanse, że nawet bardzo niszowy pomysł na atrakcję zostanie przyjęty (na jednym Hikari prowadziłam prelekcję o anime ze szkolnymi klubami w roli głównej – idealny dowód na to, że bardzo specyficzne rzeczy mogą być zaakceptowane). Jeżeli więc czujesz potrzebę podzielenia się z innymi wiedzą na jakiś interesujący cię temat, jest to naprawdę dobra opcja.

Poznanie świetnych ludzi

Tym, co chyba najbardziej lubię w prowadzeniu prelekcji, jest kontakt z ludźmi. Przychodzą na nie osoby, które tak samo jak ja są zaciekawione omawianym przeze mnie tematem. Można spotkać fanów konkretnych postaci, porozmawiać z nimi i tak dalej. Moją prelekcję o grozie w bajkach skończyłam wcześniej, niż planowałam. Jednak kiedy powiedziałam, że można zadawać pytania czy dzielić się wrażeniami, rozmawialiśmy do momentu, kiedy trzeba było już opuszczać salę – a i tak nie każdy, kto chciał, zdążył się wypowiedzieć.

Fot. Olga Graban

Tegoroczny Pyrkon był dla mnie wyjątkowym wydarzeniem. Pojawiłam na zlocie fanów jednej z moich ulubionych gier, kupiłam sporo drobiazgów na stoiskach i spędziłam świetnie czas ze znajomymi. Poprowadziłam też dwie prelekcje, spotykając się z pozytywnym odzewem zainteresowanych, którzy na nie przyszli. Co prawda wiązało się to ze sporym stresem, ale reakcja publiki, widok pełnej sali oraz satysfakcja, jaką czułam, całkowicie go rekompensowały, dlatego z chęcią powtórzyłabym to za rok.

Olga Graban