Historyczne starcie i pechowcy roku – Hunters PSŻ Poznań–FOGO Unia Leszno

29 maja 2025 roku na poznańskim stadionie żużlowym PSŻ Poznań po raz pierwszy w historii stanął w szranki z najbardziej utytułowanym klubem w Polsce – Unią Leszno. Poznaniacy postawili sobie za cel zmazanie plamy po blamażu w Bydgoszczy, natomiast leszczyńska drużyna potrzebowała punktów, by jak najspokojniej wejść do fazy play-off z pozycji lidera. Ostatecznie to leszczyńskie „Byki” udowodniły swoją wyższość, triumfując 53:37.
O tym, jak interesujące miało być to spotkanie świadczyła frekwencja, gdyż na Golęcinie pojawiło się ponad sześć tysięcy kibiców, a nikt nie nastawiał się na spokojne ściganie. Zaczęło się niewinnie, od skromnego 4:2 dla Leszna, gdzie Matias Nielsen obronił dwa punkty dla swojej drużyny. Następny bieg przeszedł do historii jako chyba najbardziej pechowy dla drużyny gospodarzy. Świetny start zaliczyli Kacper Teska i Tobiasz Jakub Musielak wychodząc na pierwsze dwie pozycje w wyścigu młodzieżowym, jednak nie dane im było zwyciężyć. Na trzecim okrążeniu z powodu problemów z prądem zgasł motocykl Musielaka, a na ostatnim łuku defekt sprzęgła zaliczył Teska i tak zamiast 7:9 dla Poznania, na tablicy widniało 3:9 dla Leszna. Na osłodę poznańscy kibice dostali bieg trzeci gdzie podwójnie triumfowali para Douglas–Smektała (nad Grzegorzem Zengotą i Januszem Kołodziejem). Leszczynianie szybko odpowiedzieli tym samym i po pierwszej serii mieliśmy wynik 15:9 dla Leszna.
Zapowiedź dominacji
O ile pierwsza seria wskazywała raczej na wyrównany mecz, to im dalej w ściganie, tym gorzej dla gospodarzy. W biegu piątym znowu podwójnie wygrali przyjezdni, w szóstej odsłonie Ryan Douglas pokonał tylko Nazara Parnitsky’ego. Bieg siódmy mógł tchnąć nieco nadziei w serca poznaniaków, przebudzenie zaliczył bowiem Matias Nielsen i wygrał bieg, a wystawiony za Szymona Szlauderbacha Francis Gusts również dowiózł cenne punkty. Nadal jednak było to za mało, by zbliżyć się do rywali na mniej niż osiem punktów.
Słabnące skorpiony
Następna seria przebiegła pod kontrolą leszczynian, gdyż jedyną „trójkę” dla PSŻ dowiózł Ryan Douglas w biegu ósmym. Następnie „Byki” dwukrotnie triumfowały 4:2 uciekając gospodarzom już na 12 punktów. Bieg 11 to pierwsza rezerwa taktyczna w obozie gospodarzy. Za słabnącego Smektałę, duet prowadzący poznaniaków asygnował Ryana Douglasa, który w parze z Matiasem Nielsenem wygrał 4:2. Bieg 12 to remis i kolejny pokaz szybkości Janusza Kołodzieja, który z biegu na bieg stawał się coraz szybszy. Z kolei zwycięstwo 4:2 pary z Leszna sprawiło, że Poznań już nie miał nawet matematycznych szans na korzystny rezultat spotkania.
Kropka nad „i” czy gwóźdź do trumny?
Ostatnie dwa wyścigi przebiegły również po myśli gości, bieg 14 to pewne 5:1 i tylko fenomenalny start Ryana Douglasa ratował resztki honoru „Skorpionów”. Na tablicy widniał wynik 53:37, a w powietrzu czuło się zawód. Mecz pokazał jasno, że jeśli Poznań chce walczyć o fazę play-off, to czeka go sporo pracy. Martwić może bardzo nierówna postawa Bartosza Smektały, a także Szymona Szlauderbacha. Na plus jednak należy zaliczyć jazdę Douglasa oraz formacji młodzieżowej. Przed „Skorpionami” teraz intensywny miesiąc, w którym dwukrotnie zmierzą się z czerwoną latarnią ligi, Unią Tarnów. Można śmiało powiedzieć, że nie będą już walczyć o utrzymanie, lecz o honor – poważnie nadszarpnięty dwoma ostatnimi meczami.
Mikołaj Matuszyk