KAWAŁKI PROSTO Z „SERCA”. ROZWÓJ KARIERY ZALII + RECENZJA PŁYTY

Polski rynek muzyczny obfituje w coraz więcej młodych, różnorodnych artystów. Od rapowych dźwięków, przez oldskulowe kawałki czy nowoczesne techno, po popowe rytmy i wrażliwe dusze. Do ostatniego grona z pewnością można zaliczyć Zalię. Jeśli jeszcze nie znacie tej wokalistki, to ten artykuł będzie idealny na nadrobienie zaległości!
Oczywiście, od razu trzeba zaznaczyć, że mimo pewnego podziału gatunkowego na wydawane utwory, polscy artyści nie lubią się ograniczać. Coraz częściej w mediach spotykamy się z określeniami, że nie ma co się szufladkować. Większość znanych nam z branży muzycznej twarzy próbuje różnych rzeczy w poszukiwaniu swojego brzmienia.
Ci, co już je znaleźli, nie próżnują i wydają coraz więcej nowych singli czy albumów. Jedną z artystek, która – z tego, co widać – odnalazła swoje dźwięki, jest Zalia. Sama mówi o sobie, że tworzy dream pop i jest w swojej „lover girl” erze. Uwidacznia się to nie tylko w treściach, jakie publikuje w mediach społecznościowych, ale również w jej kawałkach.
Kim jest Zalia?
Zalia, a właściwie Julia Zarzecka, to młoda wokalistka, która podbija serca słuchaczy. Możemy ją także coraz częściej znaleźć w mediach – zobaczyć jako prowadzącą rapowe show lub usłyszeć w polskiej wersji dubbingu drugiej części „Vaiany”. Przede wszystkim jednak to muzyka jest jej głównym zajęciem. Pisanie własnych piosenek to nie jedyna jej praca. W tym roku po raz drugi możemy usłyszeć Zalię w projekcie Babie Lato, który towarzyszy festiwalowi Santander Letnie Brzmienia. Czeka ją intensywne lato pełne koncertowania, ale wróćmy jeszcze do jej muzycznej twórczości.
Samą Zalię po raz pierwszy usłyszałam na finale Letnich Brzmień w Poznaniu w 2021 roku. Bardzo miło jest obserwować, jak zdobywa coraz większą popularność. Jest to jedna z tych młodych artystek, którą czeka wielka kariera, a obok jej głosu ciężko przejść obojętnie.
Od singli i collabów…
Artystka zaczęła wydawać swoje single w 2020 roku – to wtedy na rynek wypuściła między innymi „sierpień” oraz „biegnę”. W kolejnych latach poza własnymi kawałkami Zalia udzielała się również w duetach, stąd też na jej koncie takie collaby jak „bezsensownie” z raperem Przyłu, „zaraz wracam” z Meek, Oh Why? czy wakacyjne „plany” z Lacklusterem, które doczekały się swojej kontynuacji jako „Zmiana planów”. Dziesięć utworów Zalia zamknęła w swoim debiutanckim albumie „kocham i tęsknię”.
Zalia wspina się na coraz wyższe szczeble polskiej sceny muzycznej. Na swoim koncie ma już dwie płyty. Do kolejnych kolaboracji zapraszają ją również inni artyści, czego efektem jest na przykład „kyoto” na płycie „FUGAZI” Kubana czy singiel „Z KOŃCEM POCZĄTEK” u Grubsona. Jej mocna barwa głosu idealnie wpasowuje się w rapowe kawałki, ale także w to, co sama tworzy. Nostalgiczne, popowe rytmy i tematyka miłosna – od zauroczenia, po zakochanie czy zerwanie – towarzyszą artystce w wielu utworach.
…do płyty prosto z SERCA!
„Serce” to druga płyta Zalii, w której teksty zdecydowanie płyną prosto z serca. Album zawiera 12 kawałków (z czego ostatni, po francusku, dostępny tylko w wersji fizycznej). Swoją premierę miał w lutym bieżącego roku, a jego kolorystyka i zawartość tylko pokazują, że miesiąc premiery nie był przypadkowy. Luty kojarzony z Walentynkami, świętem zakochanych, pasuje tutaj idealnie, ponieważ cała płyta krąży wokół miłości. Utwory inspirowane są osobistymi historiami artystki, stąd możemy odnieść wrażenie, że otrzymaliśmy wgląd do jej pamiętnika.
Odpalajcie teraz płytę „Serce” i wspólnie wsłuchajmy się w każdy z kawałków po kolei.
1. julia
Sam tytuł pozostaje jasny, bo zawiera samo imię artystki. Otwiera krążek „Serce”, co może przekazywać nam, słuchaczom, że wchodzimy do jej głowy, do wspomnianego pamiętnika. Od pierwszych nut robi się nostalgicznie, balladowo. Zalia zwraca się bezpośrednio do jednej osoby, w formie żeńskiej. Pokuszę się tutaj o interpretację, że wyrażenie tęsknoty, potrzeba bliskości, może nie dotyczyć tutaj konkretnie drugiej osoby, ale jej samej bądź też jej młodszej wersji, z młodszych lat życia. Przypomina mi się od razu metafora, żeby pamiętać o swoim wewnętrznym dziecku, więc zanim przejdziemy do kolejnego kawałka, to dajcie sobie chwilę na uścisk.
2. znowu sam
Znowu mamy tutaj zwrot bezpośredni, zwrot do drugiej osoby, tym razem jednak jest on w formie męskiej. Utwór przypomina mi słowa, jakie mogłyby być wypowiedziane w kłótni z chłopakiem, albo właśnie nie zostały wypowiedziane, chociaż powinny były. Druga osoba była w tej relacji obojętna na słowa bohaterki „znowu sam”, przez co, tak jak mówi tytuł, został znowu sam. Brakowało zaangażowania, może wzajemnego zrozumienia czy oddania się w relacji tak, jakby oczekiwała tego druga strona. Koniec filmu, czas na napisy końcowe, chociaż dziewczynie jest szkoda tak zostawiać tę relację.
To jeden z najbardziej znanych kawałków Zalii, pierwszy singiel zapowiadający płytę, który także umożliwił jej nominację do konkursu o „Bursztynowego Słowika”.
3. motyl (feat. Piotr Zioła)
„Motyl” to kolejny singiel, a jednocześnie utwór bardzo rytmiczny i barwny, jak zresztą skrzydła motyla. Dzięki duetowi z Piotrem Ziołą dostajemy dwie perspektywy: żeńską i męską. Chęć zbudowania nowej relacji, mimo że w sercu nadal możemy mieć osobę, z którą wcześniej coś nas łączyło. Motyl to nowy początek, szansa na nową relację i szczęście, które przyjmujemy w całości, może być z nami nawet i na chwilę. Jej celem może być przekazanie nam, żebyśmy dali sobie szansę na poczucie radości na nowo i nie zamykali naszych serc.
4. wydostań mnie
Kim jesteśmy w relacji, a kim poza nią? Czy przypadkiem nie zatracamy samych siebie w dążeniu do szczęścia innych? Piosenka jest wołaniem, prośbą o pomoc w wydostaniu się… Tylko z czego? Trochę z własnej głowy, własnej percepcji na świat czy wizji relacji. To w piosenkach jest najpiękniejsze – teksty możemy interpretować, jak czujemy, co nam przypominają, i tak naprawdę żaden z nich nie będzie błędny, skoro tak nam w duszy gra.
5. my
Pełna emocji ballada, która jak Zalia sama zdradza, opowiada o relacji z jej obecnym partnerem. Ich znajomość trwa od najmłodszych lat i przerodziła się w coś większego. Piękne wyznanie, w którym obie osoby w relacji mogą być nawzajem dla siebie swoim domem, swoim miejscem na świecie, w którym czują się bezpiecznie. Zostajemy poznani, zrozumiani i pokochani. Czasem trzeba nabrać dystansu, żeby poznać siebie oraz partnera/partnerkę na nowo. To właśnie ten utwór jest również dostępny w wersji francuskiej, pod tytułem „ma place” we współpracy z BeMy.
6. nie mam dla ciebie nic (feat. Piotr Rogucki)
Z miłosnych wyznań przechodzimy do trochę gorszych emocji, czyli do końca relacji. Dzięki Piotrowi Roguckiemu dostajemy również męski głos, który razem z Zalią śpiewa o rozstaniu, odejściu od znanej rzeczywistości, którą mogliśmy współdzielić z wybrankiem. Nowy start, nowe realia, ciężkie emocje, ale trzeba przyznać, że do tego utworu aż miło potuptać nogą.
7. diament
Zauroczenie, pierwsze spojrzenia i początki relacji. Niepewność, poznawanie drugiego człowieka i oczekiwania, że to będzie „ten jedyny”, z którym wszystko będzie, przysłowiowo, jak z bajki. Trochę tworzenie scenariuszy we własnej głowie, nadzieje na miłość i szczęście, które przecież ma większość z nas w swoich sercach, nawet jeśli gdzieś głęboko schowane. To o tym opowiada „diament”, który jako jeden z singli mogliśmy usłyszeć w największych rozgłośniach radiowych. Całość dopełnia klip, w którym zostajemy zaproszeni do nocowanki z przyjaciółkami, gdzie tworzymy obraz idealnego, diamentowego chłopaka.
8. s.o.s.
Tytuł to najbardziej znane wołanie o pomoc, nadawane kodem Morse’a. Zalia po raz kolejny czaruje słuchaczy swoim głosem, opowiadając historię zakochania w niepewnym świecie. Niepewność, dokąd zaprowadzi nas relacja, a którędy potoczą się nasze ścieżki życiowe. Artystka śpiewa o niedopasowaniu do społeczeństwa, poszukiwaniu siebie, porównując parę do rozbitków, którzy resztkami sił jednak trzymają się razem, w nadziei na pomoc. Z myślą, że jednak uda się odnaleźć w tym świecie i tworzyć coś pięknego – jako jednostki oraz w relacji.
9. falochron
W tym kawałku Zalia porównuje samą siebie do falochronu, który pomagał, oddawał siebie w relacji. W zamian niestety nie dostawała tego samego, co dostrzega po latach. Relacja opisywana przez artystkę jest toksyczna, co dobitnie pokazują słowa „gdy się wznosisz, to ja tonę”. Zatracanie samego siebie na rzecz drugiej strony to jeden z częstszych problemów w relacjach naszego pokolenia. Mnie kilka utworów pomagało odkryć w sobie konkretne emocje, a o uczuciach nie śpiewa się łatwo, dlatego kto wie, może do kogoś z was też to trafi. Jednak życzę Wam relacji, jak z „my”, zamiast z utworu „falochron”.
10. list do niej
Poza kartkami z pamiętnika Zalia mówi, że cała płyta to trochę jak niewysłane nigdy listy. Takim listem może być szczególnie ta piosenka. Podmiotka tego utworu zwraca się do nowej dziewczyny swojej dawnej miłości. Nie znamy sytuacji, ale słyszymy, że jest to w pewien sposób ostrzeżenie, że ten chłopak jest jak ruchome piaski, jak kameleon. Zapewnia, że między dziewczynami jest w porządku. Nigdy niewysłany list przerodził się w jeden z najpopularniejszych kawałków z płyty!
11. serce
Ostatni kawałek, który zamyka płytę o tym samym tytule. Do serca wkradł się ktoś, kto zrobił w nim bałagan, a mimo to czekamy z nadzieją, że wybrana przez nas osoba rozgości się w naszym życiu. Zostawiamy uchylone drzwi dla tej relacji, tylko czy to ma sens?
Tego nie wiem, ale dla Zalii zostawiam te drzwi otwarte na oścież, z ciekawością na dalsze piosenki. Gitarowe brzmienia zamykające utwór bardzo głaskają uszy i nie wiem jak Wy, ale ja włączam album ponownie, bo chcę jeszcze raz przeżyć ten miłosny przegląd uczuć z Zalią.
Dzięki za wspólne słuchanie!
Zobaczymy, co Zalia przygotowała dla nas na resztę roku, bo jej trasa promująca album wypadła bardzo obiecująco.
Marta Głogowska