KINO NIEME – CZY WCIĄŻ MOŻE ZACHWYCAĆ? O FASCYNUJĄCYM KLASYKU „CUD KWIATÓW”

Pierwsze filmy kina niemego mają już ponad 100 lat. Czy po takim czasie nadal możemy postrzegać je jako ciekawe i fascynujące? A może są już tylko przeżytkiem i artefaktem przeszłości? W sobotę 5 kwietnia w Kinie Pałacowym odbył się seans filmu „Cud kwiatów” z muzyką zespołu Snowdrops na żywo. Pełna sala kinowa mówi sama za siebie. Klasyk w nowej odsłonie, który przyciąga serca miłośników sztuki, natury i nie tylko.

Do kina udałam się z czystej ciekawości. „Cud kwiatów” – pomyślałam – brzmi ciekawie! Jakże wiosenny temat, a do tego film, który za rok będzie obchodził swoje setne urodziny. Wiecie, co się okazało? Że klasyki kina niemego i kwiaty mogą być fascynujące? Możliwe. Ale czy na pewno dla wszystkich? Na to pytanie nie ma oczywistej odpowiedzi. Czyli o tym, jak spojrzeć na świat z innej perspektywy.

O filmie „Cud kwiatów” słów kilka

„Das Blumenwunder” – tak brzmi oryginalny tytuł niemieckiego filmu w reżyserii Maxa Reichmanna z 1926 roku. Kręcony był w latach 1922–1925. Jest pierwszym w historii filmem przedstawiającym tajemnice natury i piękno jej rozkwitu. W tym celu wykorzystano poklatkowe ujęcia wzrastających kwiatów i połączono je z sekwencjami narracyjnymi oraz choreografią baletową. Tancerze z Opery Berlińskiej wcielają się w rolę nimf, natomiast główna gwiazda ekranu – Maria Solveg Matray – w opiekunkę roślin. Twórcy próbują zajrzeć do świadomości roślin, tworząc tym samym swoisty „hymn na cześć natury”. 

„Cud kwiatów” składa się z czterech części. W pierwszej scenie można ujrzeć szóstkę młodych dziewcząt zachwycających się rosnącymi na rabatach roślinami. Jedna z nich zrywa kwiat, co wzbudza zazdrość u pozostałych – one również chcą go mieć! Dochodzi między nimi do kłótni. Zaczynają niepohamowanie zrywać rośliny i rabata zostaje zdewastowana. W tym momencie zza bujnie porośniętej pergoli ukazuje się tajemnicza postać młodej pięknej kobiety. Jej imię to Flora, jest opiekunką wszystkich roślin. Nie jest zadowolona z zachowania dzieci, które w tak okrutny sposób potraktowały jej podopiecznych. Postanawia dać dziewczynkom lekcje i pokazać im, że rośliny mają tak naprawdę więcej wspólnego z ludźmi, niż im się wydaje. Chociażby biorąc pod uwagę fakt, że podobnie do nas mają tkanki i komórki.

Rośliny w roli głównej

W kolejnych częściach filmu można oglądać wzrastanie i rozwój różnych gatunków roślin, głównie kwiatów. Wszystko to dzieje się w przyspieszonym tempie, ponieważ czas płynie dla nich inaczej niż dla nas. Film pozwala dostrzec to, co zwykle nam umyka – rośliny również egzystują na tym świecie, podobnie jak inne organizmy potrzebują wody, aby przetrwać i „karmią się” słońcem. Każda jest inna, chociaż wszystkie wzrastają na tej samej zasadzie. Korzenie przytrzymują je w glebie, zapewniając stabilność i niezbędne minerały. Natomiast pędy nadziemne wbrew wszelkim zasadom grawitacji pną się dzielnie w górę, aby jak najbardziej zbliżyć się do słońca. Metaforycznie zestawiono tu rośliny i człowieka. Ukryto porównanie i przedstawiono podobieństwa. Rośliny, które nie tylko wyglądają, ale również żyją. Można powiedzieć, że wręcz wirują w codziennym tańcu życia.

Bajkowy świat? A może coś, czego nie dostrzegamy?

Oglądając film, poczułam się niczym w innym bajkowym świecie. Ale czy to na pewno jest tylko bajka? Tajemniczy świat roślin otacza nas na co dzień. Tym bardziej teraz, kiedy zaczyna się wiosna i na własne oczy możemy obserwować, jak z dnia na dzień, z godziny na godzinę natura wokół nas zaczyna powoli budzić się do życia po wielu zimowych miesiącach. Często umyka nam ten moment. Nie zauważamy pierwszych pączków liści na drzewach ani tego, kiedy dokładnie rozkwitają kwiaty. Nie dostrzegamy też ich codziennej, niekiedy bolesnej walki o przetrwanie. Gdy wszystko wokół nas wzrasta i żyje, spróbujmy czasem zatrzymać się w naszym biegu codzienności i spojrzeć na ten świat z innej perspektywy.

Magiczna aranżacja w wykonaniu Snowdrops

W kontekście nowych perspektyw przychodzi mi na myśli francuski zespół Snowdrops, który stworzył fascynującą aranżację muzyczną do „Cudu kwiatów”, nadając mu tym samym nowego charakteru i tchnienia współczesności. Członkami zespołu są Christine Ott i Mathieu Gabry. Oboje całe swoje życie wiążą z muzyką. 

Christine to urodzona w 1963 roku pianistka, multiinstrumentalista i kompozytorka, a przede wszystkim znana jest jako wirtuozka gry na falach Martenota – „tajemniczym elektronicznym instrumencie muzycznym wynalezionym w 1928 roku przez Maurice’a Martenota”. Jest zdobywczynią wielu nagród muzycznych, między innymi na Conservatoire National Supérieur de Musique et de Danse w Paryżu. W swojej twórczości Ott łączy muzykę nowoczesną z klasyczną, tworząc tym samym niezwykłe brzmienia.

Natomiast nieco młodszy Mathieu Gabry, zanim zdecydował się na ścieżkę życiową jako kompozytor, próbował swoich sił w sztukach audiowizualnych i architekturze. Chociaż znajduje się dopiero na początku swojej drogi w muzycznym świecie, ma już za sobą wiele osiągnięć i ciekawych współprac. 

Zespół Snowdrops powstał w 2015 roku. Mathieu i Christine tworzą utwory, które zahaczają o różne gatunki. Jest to mieszanka muzyki klasycznej, jazzowej, elektronicznej i ambientowej. Ich twórczość zyskała międzynarodowe uznanie krytyków. W 2020 roku wydali album zatytułowany „Volutes” (Injazero Records), który został okrzyknięty jednym z 10 najlepszych albumów muzyki współczesnej 2020 roku przez brytyjski dziennik „The Guardian”. Ciekawostką jest, że nazwa Snowdrops, oznacza po polsku śnieżyczkę, czyli mówiąc potocznie przebiśnieg. Myślę, że już samą nazwą zespół doskonale wpasował się w tematykę filmu.

Muzyka, która oddziałuje na zmysły

Oniryczna aranżacja muzyczna w wykonaniu Snowdrops niesamowicie harmonijnie współgrała z ujęciami roślin na ekranie. Zastąpienie klasycznej orkiestry z filmów niemych, nowym rodzajem muzyki klasycznej sprawia, jakby film ten urodził się na nowo. Muzyka wpływa na dynamikę scen i emocje odbiorców. Uważnie słuchając i oglądając, można było odpłynąć do innego, sennego świata. Stanęła przed nami cała tajemnica natury. Rośliny zaczęły naprawdę żyć. Wszystko wirowało, wzrastało i tańczyło.

Czy zachwyca?

Amerykański krytyk teorii filmu Rudolf Arnheim w 1932 roku tak skomentował film: „«Cud kwiatów» […] bez wątpienia jest najfantastyczniejszym, najpiękniejszym, najbardziej fascynującym filmem, jaki kiedykolwiek powstał”. Czy po tylu latach możemy powiedzieć to samo? Trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Bez wątpienia film ten może zachwycać swoją ponadczasowością i pięknem estetycznym, jednak tematyka niekoniecznie będzie trafiać do wszystkich odbiorców. Mówiąc szczerze, nie każdy z zachwytem oglądałby „tańczące” kwiaty na ekranie. Film ten polecałabym głównie tym, dla których tematyka roślin jest szczególnie bliska, a także wszystkim miłośnikom kina niemego, spragnionym estetycznych wrażeń koneserom sztuki, fanom współczesnej i nietuzinkowej muzyki klasycznej oraz tym, którzy pragną odetchnąć nieco od kina popularnego i spróbować czegoś nowego. 

Kino nieme może gwarantować nam wiele ciekawych wrażeń. Nie zamykajmy się tylko na to, co aktualnie nadawanie jest w kinach mainstreamowych. W wielu miastach istnieją również mniej znane miejsca, w których nierzadko można natrafić na interesujące i niekomercyjne filmy. Niekiedy są to właśnie nawet takie prawie 100-letnie perełki, jak „Cud kwiatów”, który mogłam obejrzeć w Kinie Pałacowym w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu. Warto się rozglądać i poszukiwać, a może natrafi się na coś wyjątkowego, co zostanie z nami na dłużej?

Julia Roksz