ZAKOPYWANIE CIĘŻKOSTRAWNEJ ZUPY, CZYLI LUDOWOŚĆ OKOŁOWIELKANOCNA

Czy można powiedzieć, że pewną podstawą Wielkanocy są naczynia? Naczynia, które pośrednio wiążą się z postem, a mają zostać dokładnie przygotowane na przyjęcie posiłków? Dawniej istotne było ich wypalenie i wyszorowanie gorącym popiołem lub piaskiem. Takie przygotowanie miało na celu upewnienie się, że cały zalegający tłuszcz zniknął po dokładnym zastosowaniu ówczesnych „detergentów”. Dziś czyszczenie ma nieco inny, bardziej wynalazczy charakter, który pozwala na szybsze, łatwiejsze i dokładniejsze usunięcie tego, co przed postem usunąć należy.
Ten wpis to chronologia ludowych czynności związanych z Wielkanocą i wiosną. Zobaczmy, co kładzie się wtedy na talerzu, jakie towarzyszą temu obrzędy, a co (i w jaki sposób) ostatecznie znika z wyczyszczonych naczyń.
Podkoziołek, czyli jeszcze przed postem
Zacznijmy od ostatniego dnia przed postem. Wtedy w karczmie gości tak zwany podkoziołek. Zbierają się chłopcy, dziewczęta, a wśród nich muzycy spełniający ostatnią zabawową wolę uczestników. Po położeniu monety na przeznaczonym do tego naczyniu, zaczynają się pląsy. Najważniejsze jednak jest to, że taniec odbywa się przed wystruganą figurką podkoziołka, który swoją budową często sugeruje płodność i nastawiony jest na kontakt damsko-męski. Oskar Kolberg w pierwszej części „Dzieł wszystkich” tak zapisuje poświadczenie ze wsi Siekierki: „Parobcy biorą dziewuchy […] do tańca”.
Podkoziołek to ewenement w skali całego roku, bo właśnie wtedy pewna energia damsko-męska ma szansę wypłynąć w tańcu, który zostaje nazwany przez wyżej wymienionego etnografa „obertasem”. W sposób szczególny jest to okazja dla panien, które cały ten czas czyniły starania, by spodobać się kawalerom. Teraz pragną ich usidlić w zmysłowym karnawale. Idąc tropem matrymonialnym, tańcem i datkami sygnalizują chęć zamążpójścia. Do tej pory im się nie udało, co jest pewnym pogwałceniem ważnej na wsi płodności.
Podkoziołek kojarzy się z tradycyjnie ujmowaną wsią, dlatego obecnie zanika jego kultywowanie. Weszłam jednak na platformę X, aby sprawdzić, jak sprawa ma się z samą nazwą włożoną między rzeczy współcześniejsze. Rzeczywiście natknęłam się na zdjęcia szklanic z alkoholem, faworków, golonki, a nawet śledzi symbolizujących dalszy etap biesiady – przygotowanie do postu. Pojawiły się też potrawy, których nie znam, ale na pierwszy rzut oka dostrzegam ich konieczną w przypadku ostatniego dnia karnawału tłustość. Różnica jest zasadnicza – brak karnawału w karnawale. Nie ma wspólnej z sąsiadami biesiady w karczmie, widać natomiast niewybijającą się codzienność otwartą na pamięć o tradycji.
Półpoście
Czas półpościa rządzi się swoimi prawami, jako że dopuszcza się wtedy niewielkie akty zawieszenia postu.
Po pierwsze, według tradycji jest to jedyna w tym czasie szansa dla tych, którym zależy na szybkim wzięciu ślubu. Tę sprawę w sposób szczególny wiążę z powyższym podkoziołkiem, który sam zachęca do zamążpójścia.
Po drugie, zwyczajowo wtedy ma miejsce smarowanie drzwi i okien gliną czy popiołem. Robią to chłopcy dziewczętom, co jest częstą konfiguracją w tego typu obrzędach (późniejszy dyngus).
Znów sprawdziłam archiwalne internetowe wspominki o półpościu. Na portalu X kilka osób wyraża swoje niezadowolenie związane ze zwyczajem malowania innych uczniów kredą tego dnia. Są to poświadczenia z 2014 i 2015 roku.
Post
W czasie postu głównym posiłkiem jest żur. Na ten czas całkowicie odstawia się mleko, które, jak pisze Barbara Andrzejak w „Literaturze Ludowej”, czeka w kapuścianej stągwi (kiedyś było to „beczkopodobne” naczynie o szerokim dnie). Oprócz żuru na talerzu mogą pojawić się też śledzie i ziemniaki.
Koniec postu oznacza także koniec postnego żuru. Według tradycji we wsi wybiera się chłopca, który urządza tak zwany „pogrzeb żuru” (też: „pogrzeb żuru i śledzia”). Oryginalnie idzie na przykład o jego zakopanie. Warto jednak wspomnieć, że według B. Andrzejak pod Kaliszem w pochodzie jeden z idących szturchał niosącego, co skutkowało przedwczesną „śmiercią” żuru. W tej sytuacji zakopywano pozostałości naczynia.
Jest jeszcze inny wariant tego pogrzebu. Muzeum Narodowe Rolnictwa w Szreniawie pokazuje wieszanie śledzia i żuru na drzewie. Ta opcja wydaje się wyrażać narosłe zniecierpliwienie nieustającym smakiem jednego posiłku.
Obrzędowemu pozbywaniu się posiłków postnych towarzyszą okrzyki i śpiewy, co poświadczają osoby z różnych regionów Polski (choć głównym obszarem są Kujawy). Żur zwyczajowo zakopuje się w Wielki Czwartek lub w Wielki Piątek.
Wielkanoc
Niedawno zapytałam kilkoro mieszkańców wielkopolskiej wsi, jaki jest jedzeniowy symbol Wielkanocy. Rzecz polegała na wywiedzeniu pierwszych skojarzeń. W większości odpowiedzi pojawiały się jajka. Dr hab. Justyna Kobus na fakultecie Wielkopolski rok obrzędowy przyniosła najpopularniejszy symbol jedzeniowy, ale tym razem nie do jedzenia. Według tradycji ludowej jajka zdobi się własnoręcznie. Jedną z najpopularniejszych niegdyś metod jest ich woskowanie, a następnie wydrapywanie pożądanych wzorów. W takim kontekście pisanki „ubrane” w gotowe koszulki wydają się mieć do nas żal, że nie poświęcamy im więcej czasu.
Jak powiedziała pani profesor – dusza najbardziej ucieszy się z jajka czerwonego. Kolor ten w ludowości ma dużą moc. Odnosi się do zaświatów, a jednocześnie zapewnia płodność i dobrobyt. Dawni Słowianie kojarzyli czerwień (intensywny brąz) z kogutami – opiekunami zapewniającymi bezpieczeństwo i płodność (Zbigniew Libera 1987).
Moje pokolenie urodzone w obrębie roku dwutysięcznego od dzieciństwa wie, czym jest lany poniedziałek. Nie wiadomo skąd, ale od zawsze mamy to wspomnienie wody na trawie. Nikt nam nie powiedział (tym bardziej, że jestem z miasta), jak wygląda prawdziwy dyngus. Mam jednak wrażenie, że dla dzieci oblewanie się dużą ilością wody było nieco bardziej domyślne, a potem te same dzieci, już dorosłe i bez wiedzy o tradycji, wybierały delikatniejszą wersję zwyczaju. Stąd dzisiaj mamy lany poniedziałek z udziałem pistoletów na wodę.
Na czele zwyczaju pojawia się wcześniej wymieniona relacja „chłopcy dziewczętom”. O. Kolberg pisze o tym, jak te drugie bezskutecznie uciekają lub chowają się. Jeszcze chwilę mogą stawiać opór, ale godzą się ze swoim losem, kiedy ciągnięte niebezpiecznie zbliżają się do studni. Kąpiel wydaje się słodko-gorzka. Z jednej strony jest nieprzyjemna, z drugiej zaś świadczy o powodzeniu dziewczyny u płci przeciwnej. Najmokrzejsza panna ma największą szansę na zamążpójście.
Co ciekawe, dyngus dotyczy nie tylko ludzi, ale też zwierząt. Według tradycji wprowadza się je do stawu, by zapewnić im zdrowie i płodność.
Obrzędy wiosenne
Wiosna w ludowości ma swoje atrybuty, takie jak nowe lotko (inaczej gaik lub maik). Jest to przyozdobiona gałąź – obowiązkowy element nawiedzania sąsiadów ze śpiewami i życzeniami pomyślności na ustach. Symbolika odrodzenia obejmuje cały mój tekst, ale powracam raz jeszcze do czerwonej barwy koguta. Z. Libera zauważa, że oprócz jajek i wstążek, gałązkę zdobi się również małą podobizną ognistego ptaka. Drzewko, czerwony kogut i pisanki tworzą jeden wielki symbol nowego życia, a z tak ułożonym nowym lotkiem można spodziewać się pomyślności.
Dzisiaj co rusz dowiadujemy się o nowych zwyczajach i obrzędach ludowych. Czasem wprowadzamy je w życie, żeby nie uległy zapomnieniu. Najciekawsza jest jednak ich nowa odsłona – wynalazcza i czekająca już w sklepach. Idealnymi przykładami są kupne palmy, plastikowe jajka czy koszulki zastępujące pierwotne prace manualne.
Justyna Wieczorek
Szczur
Piękny artykuł, napisany pięknym językiem, a który przy okazji wywołuje naglące pragnienie żuru.