OPANOWAĆ MOTOR. LECH POZNAŃ PRZED WYJAZDEM DO LUBLINA

Fot. Mikołaj Dilc

Już w niedzielę Kolejorz podejmie Motor Lublin w meczu 28. kolejki Ekstraklasy. Po zakończeniu serii dwóch porażek poznaniacy są głodni kolejnego zwycięstwa. Poza tym muszą oni udowodnić kibicom, że jeszcze nie wypadli ze stawki liczącej się w wyścigu o mistrzostwo kraju. 

Lech Poznań wpadł w turbulencje podczas wciąż trwającego lotu po mistrzostwo. Jego pozycją zachwiały porażki z Jagiellonią Białystok oraz ze Śląskiem Wrocław – ta druga była szczególnie bolesna, jako że wrocławianie walczą o utrzymanie w lidze i nie są w tym sezonie najmocniejszym zespołem. Tę fatalną serię udało się przerwać zwycięstwem z Koroną Kielce. Poznaniacy nie zagrali wybitnego spotkania, ale to wystarczyło na ich rywali.

– Zwycięstwa zazwyczaj wpływają na drużyny w pozytywny sposób, także jestem pewien, że zespół dostał dobry impuls. Podobało mi się, jak graliśmy z piłką przy nodze. Ze Śląskiem byliśmy niecierpliwi, podejmowaliśmy ryzyko zbyt wcześnie. Z Koroną to się poprawiło. Chcielibyśmy także podtrzymać poziom intensywności pressingu oraz liczbę wykonywanych sprintów – podsumował ostatnie mecze trener Lecha Poznań Niels Frederiksen.

– Po tych dwóch porażkach liczyliśmy na zwycięstwo. Chcieliśmy w końcu zdobyć trzy punkty. Wygrana nas buduje i zwiększa naszą pewność siebie – dodał piłkarz Kolejorza Antoni Kozubal.

Kolejorza czeka bardzo ważna wyjazdowa rywalizacja z Motorem Lublin. Choć właściwie to każde z pozostałych siedmiu spotkań do końca rozgrywek Ekstraklasy będzie dla niego kluczowe, jeśli wciąż myśli o mistrzostwie Polski. Wszelkie potknięcia mogą oznaczać koniec marzeń o triumfie w lidze. Na to dokładnie liczą Jagiellonia oraz Raków Częstochowa, również mające chrapkę na puchar.

Sytuacja Niebiesko-Białych trochę się poprawiła nie tylko wskutek wygranej z kielczanami, lecz także dzięki rezultatom 27. kolejki gier. W wyniku remisów białostoczan z Piastem Gliwice oraz częstochowian z Puszczą Niepołomice wskoczyli oni na pozycję wicelidera i tracą do pierwszego miejsca tylko trzy punkty. Jednak takich prezentów zespół z Poznania otrzymywać będzie coraz mniej. Trener Frederiksen zapewnia, że jego podopiecznych interesuje tylko poprawianie się i przygotowywanie do meczów z najbliższymi rywalami:

– Nie uśmiechałem się po stracie punktów przez Raków. Jesteśmy w takim momencie, kiedy skupiamy się na sobie i na następnym meczu. Nie patrzymy na naszą pozycję w tabeli, bo marnowanie na to energii nam nie pomoże. Patrzymy jedynie na siebie. 

Dokonać rewanżu

Motor Lublin jest beniaminkiem w tym sezonie Ekstraklasy. Jak na drużynę niedawno grającą w I lidze, prezentuje się całkiem dobrze. Szczególnie znakomitą miał końcówkę jesieni, kiedy z przyjemnością oglądało się jego grę, bo obfitowała ona w bramki. Natomiast w wiosnę wszedł słabo – w lutym przegrał dwa mecze, zaś jeden zremisował. Przełamanie przyszło pod koniec tego miesiąca i od tamtej pory jego bilans to trzy zwycięstwa, dwa remisy oraz jedna porażka. 

– Poznałem ich w I lidze. Od początku wiedziałem, że tak będą się prezentować – nie skupią się tylko na bronieniu, lecz będą grać konsekwentnie swoją piłkę – powiedział o rywalu Kozubal.

– To niezły zespół. W tym sezonie spisuje się świetnie, równie dobrze gra w obecnej rundzie. Ma mocnych zawodników na każdej pozycji na boisku. Pokonanie go będzie trudnym zadaniem, ale oczywiście chcemy z nim wygrać. Mamy czym zranić naszych rywali – spostrzegł Frederiksen.

Należy zauważyć, że w rundzie wiosennej stadion Motorowców to forteca, bo nie odnieśli na nim żadnej porażki. Przed Lechem więc ciężka przeprawa. Po pierwsze przez to, że on sam ma problemy z grą na wyjeździe, po drugie w poprzedniej rundzie odniósł porażkę 1:2 z lublinianami. Duński szkoleniowiec Kolejorza wymienił, jakie elementy musi poprawić jego zespół:

– Zwrócimy uwagę na fazy przejściowe, z którymi mieliśmy problem w poprzednim meczu z Motorem, oraz na ich pressing. Musimy też skupić się na dobrym bronieniu się. Nie zapomnimy też o pilnowaniu Samuela Mraza w polu karnym, bo jest groźnym zawodnikiem, który dobrze się ustawia. 

Samuel Mraz to jeden z najlepszych zawodników Motoru. Napastnik napędza grę ofensywną swojego zespołu. W tym sezonie strzelił już 13 goli i zaliczył cztery asysty. To on jesienią pogrążył Lecha, strzelając mu obie bramki. Trener Dumy Wielkopolski poświęcił kilka słów na scharakteryzowanie Słowaka:

– Zawsze analizujemy grę napastników drużyny, z którą będziemy grać w najbliższym meczu. Znam Samuela bardzo dobrze z czasów, gdy byłem trenerem w Broendby. Jest dobrym napastnikiem, a od tamtego czasu zdołał się rozwinąć. Będziemy na niego uważać.

Jest kim grać

W przeciwieństwie do poprzedniego spotkania dostępni dla Frederiksena będą Radosław Murawski oraz Antonio Milić. Kolejorz będzie musiał jednak ponownie radzić sobie bez Afonso Sousy. O dziwo absencja Portugalczyka może być dla zespołu atutem. Skorzysta na tym Patrik Walemark, w którego wypadku istnieje szansa, że wystąpi ponownie na pozycji ofensywnego pomocnika, gdzie znakomicie odnalazł się w rywalizacji z drużyną z Kielc.

– Wiedzieliśmy, że może występować na tej pozycji. Grał tak w innych klubach. Dobrze wykonywał swoje obowiązki. Nie zdecydowałem jeszcze, czy użyję go ponownie w tej roli, ale mamy taką opcję. Dobrze jest mieć piłkarzy, których można wystawić na różnych miejscach na boisku – zdradził trener Niebiesko-Białych.

Pewną zagadką jest też to, kto zagra w środku pola obok Kozubala. W ostatnim meczu swoją szansę wykorzystał Filip Jagiełło, który do tej pory głównie zawodził. Wracający do składu Radosław Murawski także obniżył loty w porównaniu do formy z jesieni. Sam zainteresowany tematem twierdzi, że odpowiadać mu będzie towarzystwo zarówno tego pierwszego, jak i drugiego kolegi z zespołu.

– Gdy grałem z Filipem, to występowałem trochę niżej, a gdy z Radkiem, to byłem wyżej. Zawsze lubiłem być pod grą na trochę niższej pozycji, chociaż lubię też grać wyżej. Koniec końców myślę, że z kimkolwiek zagram, to dobrze mi się z nim współpracuje – stwierdził Kozubal.

Za to podważyć nie da się innej kwestii – młodzi dostaną kolejne szanse na pokazanie się. Wygląda na to, że do regularnie występujących Kozubala i Michała Gurgula dołączą niedługo Wojciech Mońka oraz Kornel Lisman. Według trenera Frederiksena ta dwójka wykorzystała okazję, którą otrzymała w zeszłotygodniowej rywalizacji, gdy wyszła w pierwszym składzie:

– Miło było widzieć, jak wprowadził się Mońka, który grał na wysokim poziomie. Tak samo Lisman – trenował bardzo dobrze i rozwinął się. Oboje wykonali kawał dobrej roboty. Występowali także Kozubal oraz Gurgul, ale oni oczywiście są już bardziej doświadczeni. Jestem zadowolony, że możemy wpuszczać na boisko młodych zawodników z akademii, a oni dają sobie na nim radę.

Mikołaj Dilc