DONALD TRUMP KONTRA CAŁY ŚWIAT. TROSKA O INTERESY AMERYKI CZY WOJNA HANDLOWA?

Wraz z powrotem administracji Donalda Trumpa do Białego Domu powróciły także cła i sankcje nakładane na państwa i organizacje międzynarodowe. Nowy prezydent już podczas pierwszego przemówienia wyraźnie podkreślił znaczenie ceł w polityce swojego gabinetu. Jak powiedział, tak słowa dotrzymał.
Cła to część polityki gospodarczej państwa mogąca służyć ochronie rynku wewnętrznego i rodzimych producentów przed zagraniczną konkurencją, zwiększeniu wpływów do budżetu państwa lub wywierania nacisku na partnera handlowego w zakresie zmiany warunków wymiany handlowej.
Taryfy celne zaś to spis towarów objętych podatkiem wraz z przypisanymi do nich stawkami tego podatku. Niezależnie jednak od celu nakładania ceł oraz wolności gospodarczej danego państwa, są one podstawowym i częstym narzędziem ingerencji państwa w rynek.
Cła jako element polityki
W lutym 2025 roku prezydent Trump ogłosił plan nałożenia ceł wzajemnych na kraje, które stosują i będą stosować taryfy na towary amerykańskie. Nowe 25% cła nakierowane na Meksyk i Kanadę oraz 20% na taryfy na Chiny dotyczą importu stali oraz samochodów.
Wprowadzenie ograniczeń w handlu wywołało obawy wśród przedstawicieli przemysłu żeglugowego, którzy wskazywali na ryzyko chaosu w globalnym transporcie morskim oraz wzrost kosztów operacyjnych i logistycznych.
Cło za cło
Na odpowiedź objętych cłami państw nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego dnia Kanada odpowiedziała 25% nałożonymi na USA o łącznej wartości 155 miliardów dolarów. Premier Kanady Justin Trudeau wprost zwrócił się z apelem do obywateli o kupowanie i korzystanie z usług rodzimych wytwórców i dystrybutorów:
– Teraz również nastał moment, aby wybrać Kanadę. Każdy może dołożyć swoją cegiełkę. Może to oznaczać sprawdzanie etykiet w sklepie i wybieranie produktów wyprodukowanych w Kanadzie. Może to być wybór kanadyjskiego żyta zamiast bourbonu z Kentucky lub rezygnacja z soku pomarańczowego z Florydy. Może to też oznaczać zmianę planów wakacyjnych – mówił podczas konferencji prasowej.
To jeszcze nie koniec
W środę 2 kwietnia wieczorem czasu polskiego media zawiadomiły o kolejnej odsłonie wojny handlowej – tym razem Prezydent USA poinformował o nałożeniu ograniczeń w handlu na 180 krajów na świecie. To spełnienie zapowiedzi z marca o konsekwentnym nakładaniu ceł odwetowych przeciwko obłożonym ograniczeniami wcześniej państwom i organizacjom. Prezydent ustanowił minimalną stawkę cła na towary z całego świata na 10% oraz dodatkowe, indywidualne na poszczególne kraje. Największe nałożono na:
Chiny (34%), Tajlandię (36%), Indonezję (32%), Szwajcarię (31%), Indie (26%), Koreę Południową (25%), Japonię (24%) oraz Unię Europejską (20%).
Wśród podmiotów objętych cłami nie znajduje się jednak Federacja Rosyjska. Fakt ten nie przeszedł bez echa. Biały Dom uzasadnia to poprzednimi sankcjami na Rosję – już teraz wyraźnie ograniczyły wymianę handlową między krajami do minimum, dlatego nie ma potrzeby zwiększania tego procesu. Komentatorzy odebrali sytuację w różny sposób: jedni uważają, że to początek nowego globalnego ładu, inni zaś wskazują, iż w obecnej sytuacji rzeczywista wymiana handlowa z Rosją i tak jest na marginalnym poziomie po ograniczeniach we wprowadzaniu stali i aluminium na teren USA.
Świat reaguje
Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck ostrzegł, że amerykańska mania na nakładanie ceł może spowodować ogromne szkody dla globalnej gospodarki. Zaznaczył, że gdyby USA nie chciały negocjowanego rozwiązania, UE udzieli wyważonej, jasnej i zdecydowanej odpowiedzi.
W reakcji na nałożenie znaczących ceł na między innymi importowane do USA samochody ciężarowe premier Kanady odwzajemnił ograniczenia. Jednak nie na części, ponieważ Kanada zdaje sobie sprawę z korzyści systemu zintegrowanej produkcji.
Koncern motoryzacyjny Stellantis w ramach reakcji na cła nałożone na branżę motoryzacyjną ogłosił w czwartek, że tymczasowo zwolni 900 pracowników zakładów w USA. Wstrzyma też na dwa tygodnie pracę w fabrykach w Kanadzie i Meksyku.
Również Pekin zareagował na nałożone cła. Poinformowano o wzajemnej eskalacji wielkości podatków w branżach spożywczych, energetycznych i technologicznych.
W Polsce najbardziej ucierpi branża transportowa. Według wstępnych szacunków PKB naszego kraju może skurczyć się o około 0,4% w związku z nałożeniem barier w handlu.
Michał Marcinów