PREMIERA SPEKTAKLU „IMPROWIZOWANEGO” POD SZYLDEM „TEATRU ROZTERKI”

Fot. Aleksandra Włodarczak

Wszystko wygląda jak czysta improwizacja – aktorzy rzucają się w wir scen, reagują na siebie w ułamku sekundy, publiczność jest zaangażowana. Nic nie jest pewne, nic nie jest zaplanowane… To spektakl, który bawi się granicą między spontanicznością a precyzją i zostawia widzów z jednym pytaniem: czy właściwie byli świadkami czystego przypadku, czy może misternie skonstruowanej iluzji?

W piątek 21 marca o godzinie 19:00 w Republice Sztuki Tłusta Langusta na ul. Gwarnej 11 zrobiło się bardzo tłoczno i głośno. Wszystko za sprawą ogromnego zainteresowania spektaklem „Improwizowanym”. Był to pierwszy występ grupy teatralnej pod szyldem „Teatru Rozterki” pod reżyserią Julii Sempołowicz. Wystąpili: Karolina Borowiec, Antonina Gacka, Antek Konwisarz, Weronika Majcher, Kamila Morawska, Marcin Musiela, Piotr Nawrotek oraz Anna Spychała.

Od Dygresji do Rozterek, czyli kontynuacja pasji teatralnej

Grupa studentów i absolwentów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, wywodząca się ze Studenckiego Koła Literacko-Teatralnego „Dygresja”, postanowiła kontynuować swoją pasję do teatru, zakładając nowy amatorski teatr – „Rozterki”. To właśnie w ramach „Dygresji” narodziła się ich miłość do sztuki teatralnej, która przez kilka lat rozwijała się w duchu wzajemnej inspiracji i twórczych wyzwań.W ciągu ostatnich trzech lat, grupa stworzyła trzy angażujące spektakle: „Schody”, „Slam” oraz „Speed Dating”, wszystkie w reżyserii duetu Julii Sempołowicz i Michała Staniszewskiego. Każdy z tych projektów był realizowany całkowicie samodzielnie, od promocji, przez scenografię, aż po pisanie autorskich scenariuszy. Taka niezależność pozwoliła twórcom nie tylko na doskonalenie umiejętności aktorskich, reżyserskich i organizacyjnych, ale także na budowanie silnych więzi, które zjednoczyły ich jako grupę.Wyjazdy ze spektaklami poza mury uczelni umożliwiły konfrontację z szerszą publicznością, co poszerzyło horyzonty twórców. Choć dla niektórych z nich czas studiów dobiegł końca, pasja do teatru nie zgasła. Z tego powodu powstał pomysł kontynuowania działalności teatralnej w nowym amatorskim zespole – „Rozterki”, który ma na celu dalszy rozwój i eksplorację teatralnego świata.

– Znajduję jakieś zjawisko albo jakąś grupę, której się przyglądam, obserwuję. Poprzez moją eksplorację powstają pomysły na spektakle. Podobnie było z improwizacją. Zostałam wprowadzona w ten świat, chodziłam na spektakle improwizacyjne – mówi reżyserka Julia Sempołowicz. – Największym wyzwaniem była ta część, w której publiczność jest zaangażowana, jest interakcja, nigdy nie wiadomo, jak widz zareaguje. Także sama improwizacja zmusza do bycia skupionym oraz uważnym na to, co się wydarzy – dodaje.

Kiedy teatr staje się życiem?

Osoby, które pojawiły się na premierze spektaklu, miały okazję wziąć udział w widowisku, które gra z konwencją, balansuje na granicy kontrolowanego chaosu i zostawia widzów z pytaniami, na które nie ma jednej odpowiedzi. Ósemka aktorów stopniowo zaczyna tracić grunt pod nogami – gdzie kończy się akcja sceniczna, a gdzie zaczynają się prawdziwe emocje? Czy da się oddzielić grę od rzeczywistości? Tytułowa improwizacja to nie tylko forma teatralna, lecz także punkt wyjścia do refleksji nad samym fenomenem teatrów impro. Wprowadzenie motywu „teatru w teatrze” pozwala przyjrzeć się cienkiej granicy między tym, co się dzieje na scenie, a tym, co aktorzy przynoszą ze sobą z życia prywatnego. Czy ich reakcje to jeszcze gra, czy już może autentyczna emocja?

– Gdybym miała opisać dzisiejszy spektakl jednym słowem, byłby to matrix. Moja postać „rozdaje karty” jednak zdarzyły się momenty, kiedy musiałam improwizować bardziej niż zakładałam. Gdy spektakl się skończył i rozbrzmiały oklaski, poczułam satysfakcję i szczęście, że akurat z tymi ludźmi zaczynam tę przygodę z teatrem – mówi Kamila Morawska.

– Gdybym miała podsumować dzisiejszy spektakl w jednym słowie, byłoby to uporządkowanie. Natomiast specyfika mojej postaci jest taka, że improwizuję dużą część czasu z publicznością. Kiedy spektakl dobiegł końca, a oklaski wypełniły salę, miałam bardzo duży skok energii i byłam bardzo podekscytowana oraz ciekawa, co myśleli ludzie – mówi Karolina Borowiec.

„Improwizowany” nie tylko wciąga widza w wydarzenia na scenie, ale również zmusza go do refleksji nad samą istotą teatru. To spektakl, który bawi się konwencją, łamie oczekiwania i pokazuje, że nawet w świecie, który wydaje się przypadkowy, każdy detal ma swoje ukryte znaczenie. Pełen napięcia, humoru i sprytnych gier teatralnych, stawia pytania o granice iluzji, prawdziwych emocji i twórczej wolności. Odpowiedzi? Każdy znajdzie je we własnym tempie.

Aleksandra Włodarczak