GRUPA SOLIDNYCH, PARU WYBITNYCH, A MOŻE JEDENASTKA WSPANIAŁYCH? JAK MOŻNA BUDOWAĆ KADRĘ KLUBU PIŁKARSKIEGO?

fot. Pixabay

Złożyć zespół z jedenastu solidnych piłkarzy, czy mieć drużynę zbudowaną wokół dwóch bądź trzech wybitnych jednostek? Oto jeden z odwiecznych trenerskich dylematów. Wybór każdej z obu ścieżek wiąże się z korzyściami i potencjalnymi problemami. Istnieje jeszcze inna trasa, dostępna dla nielicznych wybranych. Na niej niezawodnym składem jest jedenastka futbolowych gwiazd. Ale ona także nic nie gwarantuje.

Co musi się złożyć, żeby klub odniósł sukces lub po prostu osiągał satysfakcjonujące wyniki z tygodnia na tydzień? Niewątpliwie ważna jest atmosfera w szatni drużyny piłkarskiej. Zawodnicy w nastroju do trenowania będą prezentować się lepiej na boisku niż ci rozdrażnieni. O humory dbają trenerzy, ale też klubowi działacze. Dlatego kluczem do prezentowania odpowiedniego poziomu jest sytuacja wokół szeroko pojętych struktur klubu.

Jako jeszcze inny czynnik, który ma wpływ na wyniki osiągane przez zespół, wyróżnimy wybory personalne w nim dokonywane. Trener wraz z zarządzającymi odpowiednią strukturą w klubie wybierają, kogo sprowadzą do drużyny i jak ją w ogóle ułożą. Czy to odpowiedni balans na każdej pojedynczej pozycji pozwoli im wygrywać mecze, czy może oprą grę na paru nadzwyczajnie znakomitych piłkarzach? Co pozwoli spełniać oczekiwania kibiców i zarządu, który ustala cele na sezon?

W solidności siła

Kluby mogą kierować się dwiema ścieżkami. Pierwsza z nich jest klasyczna. Jej wytyczenie poprzedza skrupulatne mierzenie przestrzeni. Okolice owej ścieżki wybrano w przemyślany sposób – mają wyglądać symetrycznie oraz równo. Kompozycja widocznego otoczenia układa się w sposób kształtny. Siła takiej trasy tkwi w uporządkowaniu wszystkiego, co wokół niej się znajduje. 

Ci, którzy wybierają klasyczny szlak, decydują się na złożenie pierwszego zespołu z zawodników o zbliżonym poziomie umiejętności. Nikt z nich nie wyróżnia się szczególnie na tle reszty, za to każdy prezentuje się na boisku przynajmniej solidnie. Gdy widzimy taką drużynę, wiemy czego można od niej oczekiwać. 

Wyrównane jakościowo zespoły są dosyć stabilne. Wypadnięcie jednego piłkarza z gry nie zepsuje trenerowi całego planu na mecz. Pozostali zawodnicy podstawowej jedenastki poradzą sobie bez tej jednej osoby, bo nie są zależni od jej obecności w składzie. Ponadto drużyna przeciwna ma utrudnione zadanie, gdyż musi skupić się na kryciu i wyłączaniu większej liczby graczy. W każdym momencie inny zawodnik może zadecydować o losach spotkania.

Pewnym zagrożeniem związanym z takim budowaniem zespołu będzie przewidywalność. Sztab rywali może rozpracować jego taktykę i poradzić sobie ze sposobem gry zawodników. Dlatego szkoleniowiec musi być fachowcem. Tworzyć różne warianty, które eksponują inne atuty piłkarzy, z którymi pracuje. 

Do jego obowiązków należy również dobre przygotowanie drużyny na wahania formy – odwieczny piłkarski problem. Z pewnością ten rodzaj kryzysu w jakimś momencie sezonu się pojawi. Trener, będąc tego świadomym, powinien w czasie takiego okresu potrafić zarządzać swoimi podopiecznymi oraz umieć radzić sobie z owym kłopotem.

Jaki klub ma obecnie skład złożony z graczy o zbliżonych umiejętnościach? Raków Częstochowa prawie na każdej pozycji posiada dobrych piłkarzy. Medaliki grały w tym sezonie pragmatycznie, starając się przede wszystkim nie tracić bramek. W taktyce ich trenera, Marka Papszuna, chodziło o zespołowość. W ostatnich meczach wyzwolona została siła ofensywna częstochowian. Wciąż jednak jest to przykład dobrze naoliwionej maszyny.

To jednostki decydują o kluczowych sprawach?

Jeśli osoby z klubu postawią swe nogi na tej drugiej drodze, będą doświadczać niesamowitych wrażeń. Otoczą się naturalnym pięknem dzikiej natury. Tak wygląda ścieżka romantyczna. To konkretne elementy są na niej zachwycające. Jej urok tkwi nie w kształtności i równości, a w pojedynczych składnikach kompozycji.

Wybór romantycznego szlaku wiąże się z konstruowaniem drużyny wokół jednostek wybitnych. To na nich opiera się siła składu, to oni błyszczą najjaśniej w zespole, to z nimi każdy młody kibic chce zrobić sobie zdjęcie, aby zawiesić je w swoim pokoju. Każdy przeciwnik boi się takich piłkarzy, bo często nie będzie w stanie sobie poradzić z ich geniuszem. 

Zespół zbudowany wokół dwóch bądź trzech graczy ze ścisłej czołówki jest w pewnym stopniu nieprzewidywalny. Rywal może rozpracować jego taktykę, ale co z tego, jak jedna z gwiazd tego klubu jedną akcją odmieni losy meczu. Topowy piłkarz może być przez większą część czasu gry niewidoczny i udowodnić swoją klasę pojedynczym zagraniem. 

Pewien problem stanowi sytuacja, kiedy kluczowy zawodnik zgubi formę, zostanie skutecznie wyłączony z gry lub dozna kontuzji. Wyjściowa jedenastka traci wtedy część swoich atutów. Jej próby konstruowania ataków mogą stać się bezowocne, z kolei gra w obronie dziurawa. Trener powinien mieć w zanadrzu drugi plan, by zniwelować straty związane z nieobecnością wiodących postaci.

Ryzyko istnieje także na płaszczyźnie pozaboiskowej. Duże nazwiska na piłkarskiej scenie sporo kosztują. Chodzi tu kontrakt z samym zawodnikiem. Wartość umowy odbić się może na finansach klubu. Zdarza się, że powstają kominy płacowe – zjawisko, gdy nieliczna grupa osób otrzymuje znacznie wyższą pensję od pozostałych. Teoretycznie wydaje się to sprawiedliwe, jednak w szatni może pojawić się niezadowolenie z różnicy w płacach.

Jako przykład zespołu, który podąża opisanym szlakiem należy wskazać Pogoń Szczecin. O mocy drużyny z województwa zachodniopomorskiego stanowią Efthymios Koulouris – najlepszy strzelec Bordowych z 19 bramkami w obecnym sezonie oraz Kamil Grosicki – na ten moment zdobył 8 goli oraz zaliczył 12 asyst. Dla ,,TurboGrosika” stworzono komin płacowy – według strony Salary Sport jego pensja wynosi ponad 1,9 mln złotych i różnica do drugiego najlepiej opłacanego zawodnika wynosi prawie 500 tys. złotych.

Ekskluzywne nie znaczy najlepsze

Jest jeszcze trzecia ścieżka syntezująca dwie poprzednie. Trochę jak ogrody angielskie, które miały pozornie wyglądać na romantycznie naturalne, ale w istocie były sztuczne, bo uładzone ręką człowieka. To szlak ekskluzywny, bo niewielu może pozwolić sobie na poruszanie się nim. Przepych rodzi się z kształtności tego, co wokół tej drogi jest położone niby bez większego planu, a jednak według konkretnych wytycznych.

To metaforyczny obraz klubów budowanych tak, jak Paris Saint-Germain w ostatnich latach za rządów Nassera Al-Khelaifiego (choć to obecnie się odrobinę zmieniło), czy Real Madryt Florentino Pereza na początku XXI wieku. Widzieliśmy złoto i klejnoty na każdej pozycji w obu zespołach. Wydawano duże pieniądze na wielkie nazwiska, żeby spełnić ogromne oczekiwania kibiców. Prezesi bawili się w tryb kariery w grze Fifa, lecz w prawdziwym życiu.

Co tu może się nie udać? Przecież mamy do czynienia z zawodnikami światowego formatu, głodnych sukcesów. A no… wszystko. Klub z Paryża co prawda zdominował krajowe podwórko, ale został zapamiętany jako zespół, który nie potrafił zazwyczaj przejść 1/8 finału lub ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Od 2012 roku, kiedy pierwszy raz pojawił się za prezesury Al-Khelaifiego, zdołał przebić się do półfinału lub finału zaledwie trzy razy. Ambicje były (i wciąż są) o wiele większe. 

Nieodzownym elementem zespołu marzeń jest trener potrafiący zarządzać szatnią, gdyż drodzy zawodnicy zazwyczaj cechują się silnym charakterem. To był główny problem paryżan. Jeśli szkoleniowiec umie wzbudzić sympatię piłkarzy, a jednocześnie posiada wśród nich autorytet, to ma większe szanse na osiągnięcie sukcesu. Trzeba mieć odpowiednie umiejętności interpersonalne, by opanować grupę ludzi o różnych osobowościach.

Natomiast galaktyczna era Realu zaczęła się znakomicie, bo od triumfów w Lidze Mistrzów w sezonach 1999/2000 i 2001/2002. W lidze hiszpańskiej również początki były świetne – Królewscy zdobyli tytuły mistrzowskie w 2001 i 2003 roku. Gdy latem 2003 odszedł z klubu defensywny pomocnik Claude Makelele wszystko się posypało. Zespołowi brakowało równowagi między obroną i atakiem, przez co aż do 2007 roku nie zdobył żadnego trofeum. Stąd drugi wniosek – jeżeli ktoś decyduje się na tworzenie drużyny gwiazd, musi też rozsądnie dobrać proporcje między każdą formacją. 

Mikołaj Dilc