POROZMAWIAJMY O DIALEKTOLOGII, CZYLI X DZIEŃ DIALEKTOLOGA

Jeśli kogoś zainteresował dyskurs dialektologiczny zauważony na tegorocznej debacie „Język a tożsamość”, 5 marca miał okazję przeżyć Dzień Dialektologa. Piszę „przeżyć”, bo oprócz harmonogramu zaproponowanego przez UAM i studenckie koła naukowe dzień liczył sobie jeszcze wiele godzin.

Gdyby jednak zająć się formalną stroną świętowania,  wyłonilibyśmy kilka etapów: zwiedzanie pracowni dialektologicznej, referaty dotyczące sylwetek mistrzów polskiej dialektologii, wykład dr hab. Anny Żebrowskiej na temat komarowszczyzny oraz quizy (nazwane przez prof. Błażeja Osowskiego częścią rozrywkową). Pozostanę przy kilku zagadnieniach poruszonych w ramach Dnia Dialektologa, żeby od nitki wystąpień dojść do kłębka luźnej refleksji dialektologicznej. 

Badania terenowe

Wydaje się, że celowo na początku poznaliśmy prace najwybitniejszych badaczy dialektologii (Józef Bubak, Maria Kamińska, Zygmunt Zagórski) po to, żeby potem zaznajomić się z jednym z kluczowych elementów dorobku dialektologa – pracą terenową, pracą z kwestionariuszem czy – w przypadku prof. Anny Żebrowskiej – luźną rozmową z informatorem.

Po pierwsze został podjęty temat pochodzenia z danego obszaru zainteresowania naukowego, czyli rodzimości, która – jak uważa dr hab. Katarzyna Sicińska z UŁ – rodzi spory kredyt zaufania. Po drugie w trakcie wykładu na temat języka pogranicza białorusko-polsko-litewskiego padła ważna i ciekawa kwestia mówienia „po naszemu” (albo па просму, па-свойму), następnie prof. Żebrowska zrelacjonowała reakcje informatorów na pytanie o pochodzenie. Odpowiedź „jestem tutejszy” nie jest nam obca, jako że niedawno pojawiła się ona na debacie „Język a tożsamość” w charakterze dygresji profesora Jana Miodka. Słowa „[mówimy] po naszemu” przypieczętowały wyjątkowe podejście Ślązaków do śląszczyzny, natomiast te przytoczone w Dniu Dialektologa – wyłoniły pewną niewyraźną hybrydyczność językową. Obie reakcje można przyrównać do braku potrzeby identyfikowania się z nazwanym już tworem. Na wykładzie pojawiło się też pytanie „skąd jesteś?” i jeszcze dosadniejsza od wcześniejszej odpowiedź „co za różnica? Bóg jest jeden”. 

Komarowszczyzna w głównej mierze jest rosyjska (regionalna odmiana tego języka, czyli rozbieżności gramatyczne i fonetyczne), ma znamiona białoruskie (język utrzymuje szkoła białoruskojęzyczna), ale mieszkańcy wsi cenią też polszczyznę. 

„Ci ludzie po prostu są” – tak prof. Żebrowska nazwała tę prostą relację informatorów z językami.

Prowadząca wyświetliła fragment prezentacji, będący wycinkami z życia kilkorga mieszkańców wsi Komarowo, Kućki i Woroszyłki. Zdjęcia autochtonicznych mieszkańców wiejskich miejscowości to barwne zwizualizowanie badań terenowych, a także pokazanie rzeczywistości (w tym kluczowej „historii twarzy”), z jaką ma do czynienia badacz. 

Rola języka polskiego w Komarowie (камарова)

Jako że język polski odznacza się najmniejszą frekwencją na obszarze opisywanym przez prof. Annę Żebrowską, można by założyć, że jego znaczenie jest marginalne. Jednak to nie do końca prawda. 

Mieszkańcy wsi, z której pochodzi prowadząca wykład, posługują się pewną gwarą białoruską, przy czym język polski jest rzadko używany, choć rozumiany i ceniony. W takiej sytuacji eksploratorka staje się ważnym „kawałkiem polskości” – tak mieszkańcy wyrazili swój ukłon względem polszczyzny. Ze słów prowadzącej wynika wiele ciepła kierowanego w stronę czegoś wspólnego, ponieważ język polski nie jest w tym wypadku „ichni”. Tak prof. Żebrowska, za mieszkańcami, relacjonuje tę kwestię: „Język polski jest święty, więc należy w nim mówić tylko w określonych sytuacjach”. Na koniec zauważa ona, że w Komarowie istnieje Polska i choć jest dość wyidealizowana, jednocześnie jest ich własna.

Językowe związki Polski i Białorusi

Jako że na końcu wydarzenia dialektologicznego wybrzmiało silne połączenie Białorusi i Polski, zmierzając do finiszu, chcę odwołać się do artykułu dr hab. Anny Żebrowskiej pod tytułem „O języku młodego pokolenia z Komarowszczyzny (na podstawie badań terenowych przeprowadzonych w regionie miadziolskim obwodu mińskiego)”. Znajdziemy tam szerszy opis wyłożonej wcześniej wiedzy. Mam tu na myśli kolejne żywe poświadczenia, pytania i odpowiedzi.

Badaczka zanotowała pewną domowość polszczyzny w społeczeństwie, które w pełni odczuwa swoją białoruskość. Uczniowie, zapytani o to, jakiego języka chcieliby się nauczyć, w pewnej części wybrali polski, bo „jest podobny do białoruskiego”. Odpowiedzi udzielali oni głównie po białorusku. Ponadto mieszkańcy poświadczyli, że modlą się w dwóch językach: białoruskim i polskim. 

Tak zwana беларуская мова, czyli białoruska mowa w Polsce, znana jako „prosta mova”, jest ważnym elementem ludowości podlaskiej. Taki język cechują dwie główne tendencje: ciakanie i dziakanie – wymawianie [t’] jako [c’] oraz [d’] jako [dz’].

Justyna Wieczorek