IM WIĘCEJ MOŻEMY, TYM MNIEJ ROBIMY. CHRONICZNIE ONLINE, A W ŻYCIU CO JAKIŚ CZAS
Kolejny artykuł o tym, jak szkodliwa jest technologia? Proszę, nie irytuj się. Mam dla ciebie dwie wiadomości – dobrą i złą. Dobra jest taka, że jesteś świadomy problemu bardziej, niż ci się wydaje, zła – że nie opuścisz wirtualnego świata, dopóki nie zrobi tego najpierw ktoś znany, kto pokaże, że nawet dzisiaj jest to możliwe.
Ziewając ze zmęczenia po całym dniu, sięgasz po telefon, aby ustawić budzik. Dwie godziny później przez głowę przelatuje ci myśl, że może cierpisz na bezsenność, kiedy bezmyślnie śledzisz wzrokiem kolejną rolkę na Instagramie. Rano zapomniany budzik oczywiście nie zadzwonił.
Doom scrolling
Nasza zdolność skupienia się jest zaburzona, a wraz z nią umiejętność przyznania się sobie samemu, że nasz mózg nie potrzebuje dodatkowego zaplecza bodźców, aby spokojnie zasnąć. Wręcz przeciwnie – ma ich za dużo. A chce jeszcze więcej. Wpaść w niekończący się tunel rozproszeń nie jest trudno. Jednak droga na powierzchnię jest na tyle stroma, że czasem po prostu łatwiej nie wychodzić. Wtedy zaczynamy organizować sobie dzień, mając na względzie nasze „guilty pleasures”. Nagle okazuje się, że ciągle brakuje nam na coś czasu…
Wszystko przez ten telefon
Odczytując wyniki ankiety, którą stworzyłam na potrzeby tego artykułu, odważnie wnioskuję, że choć technologia, którą mamy w zasięgu naszej dłoni, przydaje się w codziennych zajęciach, to uwiązuje nas na aluminiowej, super wytrzymałej smyczy w kolorze ciemnego grafitu (lub górskiego błękitu, alpejskiej zieleni czy też księżycowej poświaty). Około 76% ankietowanych (z łącznej liczby 50 osób od 20 do 26 lat) odczuwa FOMO (fear of missing out) i zdaje sobie sprawę z uzależnienia. Podobny procent wskazał też na potrzebę „odmóżdżenia się” jako formę relaksu w przerwie od produktywnego skupienia. Ograniczając dzienny czas ekranowy, będziemy czuli na początku skutki „odstawienia”. Tak, jakby coś bardzo ważnego nas omijało. Odczuwalna będzie pustka, lecz tylko względna. Po czasie okaże się, że nasza percepcja poszerza się, zauważamy więcej detali wokół nas. Świat staje się bardziej kolorowy i nasycony, jeżeli ustawimy sobie monochromatyczny motyw ekranu telefonu.
Regres społeczny?
Najbardziej interesowały mnie jednak odpowiedzi na ostatnie pytanie otwarte. Nawiązałam w nim do ryzykownego skojarzenia, które jakiś czas temu przyszło mi na myśl – porównania skutków tego, co dzieje się obecnie wokół nas, z przesytem ideologii i „ozdobników” codzienności oraz zdefiniowanej hierarchii społecznej pojawiającej się w okresie średniowiecza…
Wszyscy, którzy wyrazili swoją nieobowiązkową opinię na ten temat, zgodzili się z tą tezą i rozwinęli ją w często powtarzający się sposób – wydaje nam się, że otaczający nas świat jest nieciekawy, a rzecz w tym, że ten wirtualny jest nad wyraz „przyozdobiony”. Ludzie dzisiaj tracą na wartości jako jednostki. Bazujemy na zdaniu „uprzywilejowanych” i na wiadomościach uzyskanych z „wyższych źródeł”.
Oczywiście w żadnym stopniu nie zbliżymy się już jako społeczeństwo do imponujących 90% analfabetyzmu, którego wskaźnik mierzył tyle w średniowieczu, ponieważ umiejętność posługiwania się językiem możemy dzisiaj traktować jako „domyślną”. Przygnębiające jest jednak to, że mamy spore zadatki na to, by z biegiem lat tę umiejętność zatracać (nie tyle co odczytywania tekstu, a rozumienia go). Wszystko jest nam podawane na tacy. Stajemy się przewrażliwieni na niedopowiedzenia, a informacji wymagamy od razu.
Wieki ciemne charakteryzowały się bogobojnością, wpojonym przez władców i uczonych uniżeniem wobec sił wyższych. A co dziś może być tymi siłami wyższymi? Teraz działamy w imię tempa trendów, światłowodu i spotkań zdalnych.
Google, potwierdź, że mam rację
„Nie wiem, czy umiem w ogóle podjąć jakąś decyzję tak sama z siebie, bo za każdym razem sprawdzam w internecie, jak robią to inni, żeby porównać i się upewnić”.
Takie słowa usłyszałam od znajomej, której wcale nie chodziło o sprawdzanie opinii na temat jakiegoś produktu (co jest wielką zaletą internetowej społeczności, że możemy się takimi recenzjami dzielić i dzięki temu popełniać mniej pomyłek). Rzecz w tym, że bazujemy na opinii „ludzi internetu” nawet w bardzo personalnych sprawach, które powinny być wyłącznie kwestią naszego gustu.
Moda na sezon wiosenny 2025, kiedy jeszcze nawet nie zakończył się rok poprzedni, czarnowidztwo losów krajów pogrążonych wojną i nowa epidemia chińskiego wirusa, a pod spodem reklama jedynego działającego olejku na lepszy sen. Nowatorska metoda odchudzająca. „Może to jest właśnie to, czego mi potrzeba…” Przeglądasz sobie te komunikaty o 3 w nocy, w głębi duszy wiedząc, że z tobą jest wszystko w porządku. Po prostu dążysz do perfekcjonizmu. I czujesz się też trochę samotny, więc próbujesz stać się częścią społeczności wytworzonej na podstawie dopasowanego do ciebie algorytmu.
Zwolnij
Stajemy się szybsi od światła. Dosłownie. Bo zanim znowu wzejdzie słońce, my już doświetlamy sobie twarze niebieskim ekranem w pierwszych minutach po przebudzeniu. On obezwładnia – wie to już każdy. Ale czy to znaczy, że technologia przenośnego internetu już od swoich początków prowadziła do regresu społecznego? Nieprzerwany kontakt z bliskimi z całego świata, dzielenie się zdjęciami, słuchanie jakiejkolwiek muzyki, na jaką masz ochotę – niesamowicie wartościowe osiągnięcia techniki. I to nie one są problemem. Problematyczna stała się otchłań natychmiastowych bodźców, nieskończonego stymulowania się kolorami i dźwiękami, którego jesteśmy głodni. Zostaliśmy nauczeni, że nuda jest zła, kiedy tak naprawdę to właśnie ona jest motorem napędowym pomysłów. Łapiąc się na psychicznie angażującym naszą uwagę przeglądaniu mediów, zamiast tego pozwólmy sobie na prawdziwy odpoczynek i na poczucie „pustki”, choćby przez chwilę.
Czas się rozłączyć, by się połączyć
To maksyma wprowadzona przez firmę CMD w akcji promocyjnej modelu telefonu (nie smartfonu), designersko odpowiadającego naszym dzisiejszym gustom, a funkcjonalnie zapewniającego podstawowe możliwości każdej komórki, nie męcząc przy tym umysłu złudnie niezbędnymi dziesiątkami gadżetów.
„Żyj życiem, o jakim marzysz” albo „Odpocznij od internetu” – więcej haseł przewodnich różowego telefonu z klapką, stylizowanego na akcesorium Barbie, sprawia wrażenie opisujących ratunek dla ludzkości i powrót do autentycznej normalności. Mniej rozpromowanym, lecz równie interesującym przykładem zachęty do „powrotów do przeszłości” jest model Nokii, również zajmujący minimum miejsca i także w kolorach, których nie powstydziłby się najnowszy iPhone.
Kupił mnie, tak jak wielu młodych ludzi, którzy obecnie noszą przy sobie cyfrówkę z lat 2000 i wolą rzeczy z duszą, odnowiony, acz oldschoolowy design tych komórek.
Jednak zastanawiam się, czy moje życie rzeczywiście byłoby łatwiejsze, gdyby telefon w mojej dłoni pozwalał sobie na mniej. Jedno jest pewne – to w dużej mierze kwestia przyzwyczajenia. Każdy chce być na bieżąco i mieć wszystko pod ręką. Warto się sprawdzić w tej kwestii, zobaczyć, czy komfort psychiczny przeważy nad komfortem bycia „ubezpieczonym” i samowystarczalnym.
Stara klisza = dobre wspomnienia
Podświadomie przemawia do nas estetyka nostalgii, wydaje się nam, że kiedyś było prościej, ludzie byli bardziej obecni. Prawdopodobnie mamy rację. Kiedy nie bazujemy tak bardzo na sztucznej inteligencji i monstrualnej bazie informacji w internecie, chcąc nie chcąc zaglądamy do zapomnianych szuflad i szufladek w naszym własnym pałacu myśli lub w miejskiej bibliotece. Z nudów sięgamy po prasę, mamy czas na prelekcje i wydarzenia artystyczne. Brzmi to staroświecko? Może niekoniecznie. Mózg zawsze będzie głodny wiedzy. Jeżeli odbierzemy mu ekspresową pożywkę w postaci mediów, nie zajmie mu długo, by uwagę przerzucić na inne źródła. Co znajdzie? To już zależy od Ciebie. Z pewnością istnieją ciekawe tematy, których wiedzę chciałbyś poszerzyć.
Korzystaj z kontroli nad tym, co pochłaniasz
Choć świat dzisiaj kręci się wokół zdalnej pracy, edukacji i rozrywki, wierzę, że pomiędzy tym wszystkim istnieje wytrych, pozwalający na choć częściowe wyłamanie się z pikselowego kołowrotka. Wtedy nietrudno jest zauważyć, że otaczający na świat wcale nie zmienił się tak mocno i my też możemy tworzyć wspomnienia, a nie jedynie polegać na wytworzonej zbiorowo nostalgii „retro”. Ludzie się nie zmieniają, są tak samo różnorodni jak byli 20, 50 i 100 lat temu. Tylko bardziej to ukrywają. Dlaczego? W sumie nie wiadomo, czy to potrzeba ułatwiania sobie życia sprawiła, że wolimy być tacy sami, by znaleźć ten idealny przepis na sukces. Ale jedno wiemy na pewno – życie jest o wiele ciekawsze, jeżeli każdego dnia zrobimy coś według tego, co podpowiada nam nasz indywidualny kompas, a nie filmik na TikToku. Albo na Instagramie… nie pamiętam. Ale na pewno w internecie. Bo w życiu mało kto podpowie coś z własnej woli, chyba że zapytasz. Kto pyta, nie błądzi.
Aleksandra Piastanowicz