PRAWDZIWY BÓL – LIST MIŁOSNY DO POLSKI CZY OPOWIEŚĆ O MŁODYM POKOLENIU?
„Prawdziwy ból” budzi zainteresowanie Polaków i nic w tym dziwnego. Film nagrywany był w Polsce i porusza ważny dla nas temat – II wojny światowej. Reżyser – Jesse Eisenberg ma polsko-żydowskie korzenie, z których jest bardzo dumny. Jego historia była inspiracją do filmu. Miał ciocię mieszkającą w Polsce w czasie II wojny światowej i po jej śmierci wybrał się odwiedzić kraj, z którego pochodziła. Wtedy, podczas zwiedzania, zrodził się pomysł na scenariusz.
‚Prawdziwy ból” miał swoją premierą podczas Festiwalu Sundance 2024. Został odebrany przez krytyków bardzo pozytywnie. Film został dofinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Jest to kameralna koprodukcja, której współproducentką jest Ewa Puszczyńska.
Wywiad z Jess’iem Eisenbergiem w Poznaniu
Jeszcze przed premierą filmu Onet Radio przeprowadził z Jess’iem Eisenbergiem wywiad o jego produkcji. Odbył się on w znanej już formule – w samochodzie, który tym razem jeździł po Poznaniu. Reżyser opowiada o swoich inspiracjach do filmu. Podczas swojego pierwszego pobytu w Polsce odwiedził on swoją kuzynkę mieszkającą w Szczecinie. Przeżyła ona śmierć syna i wojnę, w której straciła rodzinę. „Jej życie to tragedia za tragedią” – podsumowuje Jesse w rozmowie. Jako potomek polskich żydów czuje się uprzywilejowany, że wychował się w komfortowych czasach, przyznaje wręcz, że czuje się z tego powodu w pewien sposób winny.
Rodzina Jess’iego pochodzi z Krasnegostawu i Lwowa. Później przeprowadziła się do Lublina, a następnie wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Reżyser opowiada, że wychował się słuchając pozytywnych historii o Polakach, o których w jego domu mówiło się jako o dobrych przyjaciołach. Mimo że w USA wiele Żydów ze starszego pokolenia ma cyniczne podejście do Polaków, on tego nie podziela.
Zarys fabuły
Prawdziwy ból to historia dwóch kuzynów: David’a Kaplana, granego przez samego Jesse Eisenberga i Benji’ego Kaplana, w którego wcielił się Kieran Culkin. Wyjeżdżają oni na sentymentalną wycieczkę do Polski, na którą fundusze otrzymali od babci – przed śmiercią życzyła sobie, by wnuki poznali jej rodzinne strony. Wizyta w kraju rozpoczyna się od odwiedzenia ważnych punktów historycznych wraz z grupą podróżujących, by następnie, już tylko we dwoje, udać się do dawnego domu babci. Kuzyni różnią się od siebie znacznie – David jest chodzącą nerwicą natręctw zapiętą pod szyję, a Benji „luzakiem” z problemami psychicznymi. Podczas podróży próbują dotrzeć do siebie i poukładać wspólne doświadczenia.
Problemy kuzynów
Benji wybucha w wielu momentach, chciałby prawdziwe żałować ofiar II wojny światowej. Wielokrotnie daje upust swoim emocjom, szczególnie, gdy zauważa absurdy, takie jak na przykład jazda pierwszą klasą do obozu koncentracyjnego, w którym ginęli jego przodkowie. Bohater tak naprawdę odbywa tę wycieczkę, by rozliczyć się z własnym bólem.
Podczas rozmów z innymi wycieczkowiczami w ostentacyjny sposób podkreśla, jak bardzo nie lubi ludzi bogatych. Być może dziwi się, że potrafią przez całe życie być szczęśliwi, ciągle zadowoleni, podczas gdy on sam ma problemy i nie potrafi poukładać sobie życia (wciąż pomieszkuje w piwnicy rodziców, na peryferiach Nowego Jorku). W momencie przedstawiania się przy stole wyraża swoje cyniczne podejście do „bogaczy”, wydają mu się oni obcy – albo kieruje nim zazdrość, albo nie rozumie jaki jest sekret wykreowania idealnego życia.
David z kolei zazdrości kuzynowi łatwości w nawiązywaniu relacji z ludźmi, tego, że z takim luzem i bez wstydu potrafi rozmawiać z innymi wycieczkowiczami o ich problemach i poglądach. Wydaje się, że Benji ma to w swojej naturze, a dodatkowo nonszalancko to wykorzystuje. Davida denerwuje dodatkowo fakt, że jego kuzyn w jednej chwili potrafi to wszystko zepsuć oraz że nadużywa swojego talentu.
W końcowej scenie filmu okazuje się jak bardzo Benji jest zdysocjowany przez swoje problemy, i że tak naprawdę David nie ma czego mu zazdrościć. W takim wypadku Benji prawdopodobnie jest świadomy fałszywości wcześniejszych rozmów, pochwał i aprobaty ze strony innych uczestników wycieczki. Jego ekstrawertyzm i nonszalancja są tak naprawdę maską. Być może tylko dysocjacja pozwala mu odnaleźć się wśród ludzi, a dziwaczne zachowania są sposobem na upust emocji. Można z tego zaczerpnąć następujący morał – lepszy jest prawdopodobnie brak relacji z ludźmi niż ich fałszywość.
Czym jest tytułowy „prawdziwy ból”?
Dotyczy on wszystkich, którzy zmagają się z czymś bolesnym na pewnym etapie swojego życia, niezależnie od tego, jakie są tego powody. Reżyser wyraża swój sprzeciw próbom podważania prawdziwości czyichś emocji, z tego powodu, że nie cierpi w ten sam okrutny sposób co starsze pokolenie, przodkowie, ofiary Holokaustu. Mimo iż reżyser stawia siebie w roli Davida, który nie może znieść ekscentrycznych zachowań swojego kuzyna, tak naprawdę oddaje ukłon emocjom Benjiego i szanuje jego ból.
List miłosny do Polski?
Jesse Eisenberg w wywiadach podkreśla pochodzenie swojej rodziny i pozytywne skojarzenia z Polską. Swój film nazywa często „listem miłosnym do Polski”. Czy tak jest naprawdę? Film pozostawia Polsce wizytówkę ładnego kraju i to wszystko w tym temacie. Nasz kraj został ukazany z perspektywy turysty, z tą różnicą, że reżyser nie ograniczył się tylko do sztampowych i znanych wszystkim lokacji. Przykładowo, bohaterowie zamiast do Auschwitz jadą do KL Majdanka w Lublinie, które jest zapomnianym miejsce na tle innych. Reżyser podkreślił w ten sposób, że stara się poznać historię we własnym stylu. Jedyną sceną prawdziwego kontaktu z polskością było spotkanie (na kamienicznym ganku dawnego domu Babci) Kaplanów ze starszym panem i jego wnukiem, który pełnił rolę tłumacza. Sytuacja ta, lekko niezręczna dla turystów, pokazuje różnice pokoleniowe oraz narodowościowe między Polakami a dwójką bohaterów, którzy zamknięci są w swojej emocjonalnej bańce.
II wojna światowa w „Prawdziwym bólu”
Reżyser porusza w filmie dość trudny temat II wojny światowej w Polsce i zagłady żydów. Szczególnie wydaje się to odważnym posunięciem ze strony osoby żyjącej w Stanach Zjednoczonych – Eisenberg jednak nie zaskakuje widzów i nie proponuje niczego nowego w tym temacie. W scenie wizyty w obozie koncentracyjnym wykorzystuje jedynie ciszę, statyczne ujęcia komory gazowej, niebieskich plam po gazie i wyrzuconych butów ofiar, które tam zginęły. Może faktycznie nie ma czego dopowiadać, mając na uwadze cały dorobek kulturowy o tej tematyce. Przynajmniej tak może wydawać się Polakom, natomiast widzowie z innych stron świata mogą poczuć się nieusatysfakcjonowani tym niekompletnym w ich opinii obrazem – nie ukazuje on w pełni tragedii wojny. Jednak zwracam się ku stwierdzeniu, że film jest o relacjach głównych bohaterów, o ich bólu, nie zaś o polskości czy wojnie, to też w takiej kategorii należy oceniać film.
Idea filmu
Dzieło Eiesenberga mówi o czymś bardzo ważnym, szczególnie dla młodszych pokoleń – ukazuje ból jako uniwersalne uczucie, niezależne od wieku czy narodowości. Film w prosty sposób pokazuje, jak bardzo skomplikowani mogą być ludzie i jak trudne bywają relacje między nimi. Aktualnie młode pokolenia mają problemy w odnalezieniu się w pędzącym świecie, są uważani za relatywnie najmniej szczęśliwi w relatywnie najlepszych czasach.
Luiza Czerwińska
OSCARY 2025 – WIELE WZRUSZEŃ I CZERW GRAJĄCY NA HARFIE [RELACJA] - KTO PYTAŁ
[…] w naszym kraju, czyli za „Prawdziwy ból”(o „Prawdziwym bólu” pisaliśmy tutaj: https://ktopytal.amu.edu.pl/?p=1639). Nie było to wielkim zaskoczeniem. Aktor w swojej charakterystycznej i spontanicznej manierze […]