NIEDZIELNY PCHLI TARG, CZYLI GRATKA DLA FANÓW MYDŁA I POWIDŁA

fot. Michał Marcinów

Od kilku tygodni w centrum Poznania działa nowe targowisko, na którym można kupić i sprzedać… wszystko! Przy ulicy ks. Jakuba Wujka znajdziemy nie tylko nowe i używane przedmioty codziennego użytku, ale również kwiaty, warzywa, miody i słodycze – a to dopiero początek listy. Zapraszamy na wycieczkę po największym i najpopularniejszym pchlim targu w Poznaniu.

Co weekend, od wczesnych godzin porannych, w okolicach CH Avenida oraz skrzyżowania ulic ks. Jakuba Wujka i Magazynowej można dostrzec duży ruch najpierw na ziemistym placu po byłym PKS-ie, a później wokół niego. Białe samochody dostawcze, rozkładane stoły i namioty przyciągają wzrok nawet pasażerów jadących tramwajem wzdłuż ulicy Matyi. To poranne przygotowania przed kolejnym intensywnym weekendem dla handlarzy i kupujących na nowej giełdzie zlokalizowanej w tym miejscu.

„Dla każdego coś się znajdzie”

Jest po godzinie 10, pogoda sprzyja. Dla handlarzy to już półmetek dnia, ale i godziny szczytu. To właśnie teraz, w szerokich na kilka metrów alejkach gromadzą się rzesze osób. Wśród nich są tacy, którzy przyszli tu, aby znaleźć coś konkretnego, inni by coś sprzedać, jeszcze inni po prostu spędzić czas. Na pchlim targu przy Avenidzie każdy wystawca i odwiedzający to osobna historia. Historia osobna jak wszystkie z wystawionych po parę złotych przez pana Alberta przedmioty. Jest pierwszą osobą, z którą rozmawiamy:

– Sprzedaję starocie: porcelana, szkło, różne inne ciekawe kolekcjonerskie rzeczy. Ceny od 5 złotych w górę. Akurat dziś jest taki dzień, że nie pokażę nic ciekawego, ale dla każdego coś się znajdzie – dodaje.

Na koniec krótkiej rozmowy proponuje mi zamienić słowo z inną wystawczynią, która sprzedaje własnoręcznie robione przetwory. Ta jednak stanowczo odmawia – jak mówi, nie ma siły, bo od paru tygodni spędza kilkanaście godzin dziennie na wekowaniu owoców i warzyw. Krętymi alejkami idę dalej w głąb giełdy.

Jeden z towarów – empirowy zegar z czarnego marmuru /fot. Michał Marcinów

Tutaj czas płynie inaczej

Na wyznaczonym taśmą stanowisku o białego busa oparte są olejne obrazy. Przed samochodem stoi drewniana skrzynia, obok masywna figura. To stoisko pana Jerzego. Wyprzedaje swoją kolekcję antyków.

– To wszystko z własnej kolekcji, przez lata się zbierało. Teraz przychodzi już ten okres, że trzeba się wyzbywać. Czas się kończy nieubłaganie – mówi, śmiejąc się. – Najwięcej jest tu obrazów, ale też rzemiosło, zegar empirowy, XIX-wieczny kufer. Ten zegar właśnie to Diana, patronka myśliwych. Bardzo ciekawa rzecz. To wszystko jest brąz, zdobienia z brązu, ale cała obudowa z czarnego marmuru. Waży około 60 kilogramów – wyjaśnia. Cena? 2000 Euro.

Kawałek dalej moją uwagę skupia niewielki stolik ukryty za dużym namiotem gastronomicznym. Na nim – analogowe aparaty. Jak się okazuje, wystawcą jest mój rówieśnik, student z innego wydziału. Prywatnie kolekcjoner starych aparatów fotograficznych. Co skłoniło go do przyjścia na giełdę?

– Mam dużo powtórek w kolekcji aparatów, więc postanowiłem się ich tutaj pozbyć. Nie wziąłem ich wiele, tylko trzy sztuki, żeby zobaczyć, czy sprzedaż idzie. Dziś jest wiele turystów, przyjezdnych. Ale nie brakuje pasjonatów – opowiada. – To dobra lokalizacja, inne tego typu miejsca, jak Komorniki czy Franowo, są trochę daleko i wielu sprzedających przeniosło się właśnie tu – dodaje.

Na pchlim targu można poznać pasjonatów różnych dziedzin /fot. Michał Marcinów

Lokalizacja to strzał w dziesiątkę

Argument o dobrej lokalizacji nowego targu podkreśla wielu sprzedających. Wśród nich jest pan Piotr. Sprzedaje warzywa oraz kiszonki.

– Tak jak widać, proszę się obejrzeć w lewo, w prawo. Pełno ludzi. To miejsce przypomina Starą Rzeźnię, która kiedyś była takim targowiskiem. Jest ten klimat – wspomina.

Również odwiedzający podchodzą do inicjatywy pozytywnie.

– Z ciekawości tu przyszliśmy, żeby zobaczyć co jest. Słyszeliśmy, że otworzył się nowy targ i to jeszcze blisko. Te targi są trochę daleko od centrum zazwyczaj – słyszę od dwójki młodych ludzi. 

– To miejsce było potrzebne w Poznaniu, bo dużo ludzi nie jeździ do Komornik, za daleko. Ja dziś wprawdzie jako zwiedzająca, ale jak coś mnie zauroczy to może kupię – mówi mi starsza kobieta. 

– Proszę Pana, kto tam pojedzie do Komornik. Tutaj blisko tramwaj, autobus, pieszo, rowerem – słyszę od mężczyzny w podeszłym wieku.

Co weekend giełdę odwiedzają tłumy poznaniaków /fot. Michał Marcinów

Zainteresowanie targowiskiem musiało przerosnąć samych inicjatorów akcji. Początkowo targ miał odbywać się tylko w niedziele, ale teraz można odwiedzić to miejsce również w soboty, co bez wątpienia wpływa na rozładowanie ruchu na i wokół targowiska. Szczególnie, że na targu kupimy nie tylko przedmioty z drugiej ręki. Wśród wystawców sprzedawana jest też odzież, kwiaty, warzywa, miody, słodycze na wagę oraz sprzęt AGD – lista jest bardzo długa.

Nowy pchli targ przy ulicy ks. Jakuba Wujka można odwiedzać co weekend w godzinach od 7 do 14. Jest to miejsce, które można polecić każdemu, nie tylko poznaniakom czy wielkopolanom, ale również turystom. To z pewnością nowa wizytówka miasta, do której warto zajrzeć.

Michał Marcinów

*imiona rozmówców zostały zmienione