13 PAŹDZIERNIKA DNIEM PROSTEGO JĘZYKA, CZYLI JAK MOŻNA ROZUMIEĆ?

Język jest tworem najbardziej podatnym na wyrażenie indywidualnego remiksu wyrazowego. Sprawdźmy, jakie są relacje jednego z najtrudniejszych języków z prostotą, i jak dzięki normie uniknąć komplikacji przy odrolnieniu działki.

Porozumienie językowe 

Max Scheler mówił, że osiągnięcie władz umysłowych jest ściśle związane z byciem zrozumianym. Spróbujmy spojrzeć na to w sposób czysto językowy. Komunikatywność może zostać nadszarpnięta przez użycie języka „nad wyraz”, czyli dobranie i skumulowanie wyrazów o niskiej frekwencji, często kończących się na „-cja” czy „-izm”. Internet podaje mnóstwo poradników przygotowujących użytkownika polszczyzny do ważnej rozmowy, i to tam pojawiają się słowa, takie jak „eksplikacja”, która ma zastąpić „wyjaśnienie”, a także „replika” jako „odpowiedź”. Są to warianty w przestrzeni cyfrowej, ale i rzeczywistej określane jako „mądre” lub „trudne”, czyli mające podnieść wartość indywidualnego języka rozmówcy. Wymienione i podobne słowa nierzadko tworzą przeplatankę z tymi znanymi, często używanymi opcjami. Takie zjawisko można niespecjalistycznie nazwać nierównością języka porównywalną do wyboistej drogi. Warto zwrócić uwagę, że kombinacji językowych będzie tyle, ile użytkowników i ich preferencji w tym temacie. Można więc odrzucić słowo „replika”, a zamiast tego użyć innej trudności w zdaniu – wtedy pojawi się na przykład „wystosowanie odpowiedzi” zamiast „udzielenia repliki”. W każdym razie, podane opcje są ciekawym skumulowaniem wyrazów, które zastąpiłoby jedyne „odpowiedzenie”.

Język matury 

W informatorach Centralnej Komisji Egzaminacyjnej znajdziemy zapiskę o stylu mieszczącym się w kategorii „kompozycja wypowiedzi”. Jeśli chodzi o prace maturalne, mogą go zaburzyć różne niespójności na poziomie leksykalnym. Bezpośrednie zestawienie prostych wyrazów z tymi skomplikowanymi czy specjalistycznymi, to pewna niezręczność językowa. Na stronie internetowej poświęconej szczegółowemu wyjaśnieniu maturalnych zasad widać zapis, według którego styl ma być „jasny, prosty (nie zawiły, pretensjonalny)”. W kolumnie o pisemnej części egzaminu CKE informuje też o ocenie komunikacji i kultury języka. Maturzysta zachowuje więc „zdrowy” językowy balans pomiędzy prostotą przekazu a dodatkowym wymaganiem odnoszącym się do zróżnicowania języka. Chcę jednak zaznaczyć, że znam od podszewki chęć przelania swojego zasobu słownictwa na jedne z ważniejszych kart  dotychczasowego życia. Warto zwrócić uwagę na to, że takie dążenia nie zawsze są w zgodzie z normą czy z pewną ostrożną pieczołowitością w użyciu języka „pięknego” i zarazem zrozumiałego. O zasadniczej roli normy językowej wypowiedział się prof. UAM dr hab. Michał Szczyszek, zauważając, że „koncepcja upraszczania języka ma swoją wartość społeczną, ale tylko gdy stosowana jest z akrybią filologiczną, prawną, społeczną”. Profesor tłumaczy to na przykładzie potencjalności utraty mocy prawnej: 

– Podążanie (niekiedy na ślepo) ścieżkami i porzucanie autostrady normy językowej może spowodować poważne problemy, na przykład natury prawnej. Przykładowo: porzucenie normy językowej i odrzucenie norm prawnych i budowy tekstu prawnego – zgodnej z zasadami technik prawodawczych – może spowodować, że decyzja o odrolnieniu działki zbudowana tylko wg zasad prostego języka z porzuceniem zdrowego rozsądku, normy językowej, normy prawnej i zasad technik prawodawczych może spowodować, że taka decyzja administracyjna o odrolnieniu działki nie ma mocy prawnej, a inwestycja (budowa domu) się rozpoczęła.

Język urzędu

Styl urzędowy uchodzi za najwyrazistszy przykład skomplikowanego i specjalistycznego użycia języka. Prawdopodobnie wynika to z chęci stworzenia jak największego kontrastu pomiędzy ekspresyjnymi formami potocznymi a oficjalnym tekstem. Jeśli spontaniczne wypowiedzi ustne kojarzone są z naturalnie mniejszym namysłem, to pisma urzędowe (o specyfice piśmienniczej) być może stoją po drugiej stronie barykady – bije od nich intensywna myśl o języku. Z jednej strony, pożądana jest jak największa ogólność, o czym opowiedział prof. UAM dr hab. Michał Szczyszek: 

– Tekst urzędowy odnosi się do zjawisk czy osób w sposób generyczny, uogólniony. Stąd pojawiają się w nim formy typu: „mieszkańcy Poznania”, „obywatele Polski”. W ten sposób urzędnik, publikując zarządzenie, rozporządzenie, odnosi się do całości populacji danego miasta czy państwa, nie różnicując adresatów ze względu na wiek, płeć, stan zdrowia, pochodzenie społeczne itp.

Z drugiej strony, brakuje pewnego „naturalnego” posłużenia się językiem. Niektórzy pewnie nazwaliby to składnikiem ludzkim, który ginie w gąszczu zdań złożonych. Profesor Szczyszek zauważa też konieczność otwierania się na inkluzywność, „aby język nadal «giętki był i wyrażał to, co pomyśli głowa»”.

Wcześniej przywołane zerwane porozumienie językowe dotyczyło przeplatania się słów o wysokiej i niskiej frekwencji. W tym wypadku jest inaczej, bo zasadniczo teksty urzędowe mają tę spójność. Całe konsekwentnie pisane są językiem, z jakim rzadko stykamy się w innych kontekstach. Ten problem rozwiązał Mazowiecki Urząd Wojewódzki, który zatrudnia językoznawców kontrolujących stopień zrozumienia tekstów urzędowych jeszcze przed ich wydaniem do użytku i potencjalnym zmierzeniem się z zaburzoną komunikacją.

Prosto o języku urzędowym 

Styl urzędowy, ze względu na swoje skomplikowanie, może wydawać się wykluczający i różnicujący społecznie. Widać nawet smutno-ironiczne żarty z jego utartych form. Odpowiedzią na to zdanie jest rządowa deklaracja prostego języka, a najwyrazistszym jej postanowieniem wydaje się wyraz „inkluzywny” odnoszący się do relacji organy a obywatele. Artykuł „Dbamy o prosty język nie tylko od święta” opublikowany na stronie gov.pl kończą słowa „Wierzymy, że upraszczając język, pokazujemy wartość języka i ułatwiamy życie obywateli”. To, metodą łańcuchową, prowadzi mnie do koncepcji, według której używanie prostej polszczyzny jest przejawem szacunku względem samego tworu. Skupiamy się więc nie tylko na odbiorcy, ale także na formie przekazu, która być może lubi być zrozumiała. Jednak – jak wspomniałam wyżej – wciąż mamy w głowie możliwości języka i nie rezygnujemy z jego bogactwa leksykalnego.

Prosta polszczyzna 

Prosty język polski kojarzy się z łatwością w używaniu go, choć tak naprawdę i w jego wypadku potrzebna jest pewna dyspozycja językowa. Doskonale obrazuje to sytuacja „przytulenia” maturzysty wymaganiami komunikacyjności, które mają zgrywać się z każdym innym przejawem poszanowania języka.

Justyna Wieczorek

1 Comment

  1. student centrum

    replika