Manewry Anakonda-23 i planowana fabryka HIMARS-ów. Czym może pochwalić się Wojsko Polskie?

Ponad 13 tysięcy żołnierzy, cztery poligony i sojusznicy z dziewięciu krajów. Tak można podsumować tegoroczne ćwiczenia wojskowe Anakonda-23. Były one szczególnie istotne z powodu wojny za naszą wschodnią granicą. Pokazały nie tylko potencjał polskiej armii, ale również jej możliwość szybkiego zintegrowania się z innymi jednostkami Paktu Północnoatlantyckiego. Anakonda-23 stanowi jedynie wstęp do rozważań o stanie polskiego wojska i jego strategicznym znaczeniu dla regionu.

Największe tegoroczne ćwiczenia wojskowe w Polsce dobiegły końca. Przez blisko miesiąc Polscy i zagraniczni żołnierze sprawdzali swoje umiejętności podczas manewrów odbywających się na czterech poligonach: w Drawsku, Orzyszu, Ustce i Nowej Dębie. W manewry byli zaangażowani nie tylko wojskowi z Polski – brali w nich również udział między innymi przedstawiciele Sił Zbrojnych z USA, Rumunii, Słowenii, Szwecji, Francji czy Litwy, co pokazuje wagę silnej i zintegrowanej wschodniej flanki NATO.

Czym są ćwiczenia Anakonda?

Te przygotowywane z rozmachem manewry organizowane są od lat i co roku przyświeca im idea sprawdzenia możliwości różnych jednostek Wojska Polskiego na podstawie symulacji fikcyjnego podziału geopolitycznego. Od 2018 roku postanowiono wprowadzić i rozplanować trzyletni cykl ćwiczeń wojskowych w ramach Anakondy, co świadczy o skali i randze manewrów. Ponadto obecnie w projekt angażowane są również państwa partnerskie oraz te ze wschodniej flanki NATO. Tegoroczne ćwiczenia nie bez powodu zostały powiązane z amerykańskim Defender-23 oraz szwedzkim Aurora-23. Dzięki ich skoordynowaniu żołnierze z tych krajów mogli logistycznie i bojowo realizować zaplanowane scenariusze, w tym nowe działania operacyjne bazujące na możliwej wojnie hybrydowej. Integracja systemów dowodzenia państw pozwoliła sprawdzić możliwości logistyczne i bojowe w przypadku zagrożenia oraz sformułować wnioski na przyszłość. Czy Polska zdała ten egzamin?

Wojsko Polskie na wagę złota

Agresja Rosji na Ukrainę pokazała, że Polskie wojsko ma strategiczne znaczenie w obronie wschodniej flanki NATO i granic Unii Europejskiej. Polska, będąca w centrum Europy, jest buforem pomiędzy niestabilnym i nieprzewidywalnym Związkiem Rosji i Białorusi a krajami zachodu, dlatego powinna mieć silną i dobrze wyposażoną armię przygotowaną na różne okoliczności. Wznowienie konfliktu stało się impulsem do jeszcze szybszego rozwoju Wojska Polskiego. W 2023 roku na armię zostanie przeznaczone około 4% PKB, czyli mniej więcej 130 miliardów złotych. W porównaniu z rokiem ubiegłym daje to wzrost o blisko 1,5%. Ten duży skok stawia nas w czołówce państw NATO pod kątem inwestycji w uzbrojenie. Zestawienie tych danych z wprowadzonymi już na przestrzeni lat programami dla wojska maluje pozytywny obraz sił zbrojnych naszego państwa. Mowa tutaj chociażby o zachętach proponowanych dla nowych rekrutów, zwiększeniu obecności wojsk amerykańskich w Polsce czy Wojskach Obrony Terytorialnej mogących w krótkim czasie zmobilizować kilkadziesiąt tysięcy osób. A to dopiero początek wielkich zmian.

Nowe programy, nowe kontrakty, nowe możliwości

W ramach współpracy polsko-amerykańskiej na początku maja tego roku ogłoszono plan otwarcia na terenie naszego kraju fabryki wyrzutni rakietowych HIMARS, które obecnie doskonale sprawdzają się na polu walki.

– Plan zakłada zbudowanie fabryki w takim tempie i trybie, aby odpowiadało to potrzebom pozyskiwania tego typu uzbrojenia przez polskie siły zbrojne – wyjaśnił na antenie Telewizji Republika Przemysław Kowalczuk, prezes spółki PIT-Radwar. – Nie ograniczamy się oczywiście w perspektywie tylko do potrzeb naszych sił zbrojnych, mówimy tutaj o hubie produkcyjnym, który będzie zasilał tak tę część Europy, jak i świata – podkreślił.

Innym przykładem są wyrzutnie Piorun, polskiej produkcji, które skutecznie pomagają siłom ukraińskim na polu walki. Ich niezawodność sprawia, że coraz więcej państw jest zainteresowanych zakupem.

– Mamy kilkunastopozycyjną kolejkę chętnych na zestawy Piorun – mówi Kowalczuk. – Oczywiście zawsze istnieje możliwość zwiększenia produkcji. Jest to kwestia tylko i wyłącznie ilości środków niezbędnych do przeprowadzenia szybkich inwestycji w skończonym czasie. Jeśli chodzi o specjalistów, nie brakuje ich nam – dodaje.

Wojna w Ukrainie pokazała, że silna i dobrze wyposażona armia jest niezbędna nie tylko do obrony kraju, ale również zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom. A to jeden z fundamentów funkcjonowania państwa. Fundamentu, którego rozwoju już nigdy nie można spychać na dalszy plan.

Michał Marcinów