WSPÓŁCZESNA CHŁOPOMANIA, CZYLI POCZTÓWKA ZE WSI

Chłopomania to określenie znane większości z lekcji języka polskiego i wyraziście funkcjonujące zjawisko dzisiejszości. Można nazywać ją innymi słowami, ale bezpośrednie użycie terminu pozwoli mi wiele rzeczy uporządkować. Szczególne zainteresowanie sprawami wiejskimi i kontrast pomiędzy wsią i miastem zawierają się w chłopomanii. Ale właściwie dlaczego i w jaki sposób ją wskrzeszamy?
„Chłopi” chronologicznie nie są pierwszą lekturą pozytywizmu, ale obecnie wydają się czołową powieścią tej epoki. Książka Reymonta została ożywiona przez aktorsko-animowany film Doroty i Hugha Welchmanów. Artystyczne rozwiązanie tym bardziej przybliża do tematyki chłopskiej. Choć pozytywistyczni mieszkańcy wsi borykali się z wieloma przeciwnościami losu, wynikającymi z ich stanu, produkcja stara się przemycić sielankowość na wzór namalowanego obrazu. Film jest ważnym elementem budzącym machinę fascynacji strojami chłopskimi, a jego kontynuatorami są niedawno powstali „Sami swoi. Początek” czy serial „1670”.
Barwne sceny biesiadne na dobre zagościły w naszej świadomości, za co odpowiedzialni są kochankowie z najsłynniejszych klatek animowanych „Chłopów”, czyli Jagna i Antek, a także – dosięgający dziewięciu milionów wyświetleń na YouTubie – zmówieni i zaślubieni Jagna z Boryną. Taniec „na kadry w pędzie” zwykle opisywany jest epitetem piękny, przy czym tradycja chłopska jawi się jako coś szczególnego – wycinek kulturowy, któremu należy się zauważenie, a przede wszystkim uwaga. Elementem niezwykle przystającym do taneczności malowanych „Chłopów” są długie włosy głównej bohaterki ukazane jako uświetnienie ważnego obrzędu zaślubin. Można więc powiedzieć, że przy oglądaniu sceny tańca wszyscy zapominamy o niedogodnym tle życia bohaterów Reymonta (nawet oni sami). Jeśli chodzi o malarskość, w „Chłopach” zafascynowanie wizualne ma swoje centrum w „Babim lecie” Chełmońskiego, a w filmie „Sami swoi. Początek” czujne oko można zawiesić na kadrowym wskrzeszeniu „Trumny chłopskiej” Gierymskiego.
Warto też zauważyć, że czytanie „Chłopów” nabiera innej ciekawości i wyjątkowego czasowo tła. To teraz wracamy do kiedyś ominiętych opisów przyrody zwiastujących wszelkie wydarzenia chłopskie i konfrontujemy się z tym, co faktycznie o chłopach wiemy; jak wyraziste są wspomnienia związane z tomem „Jesień”. Tutaj pojawia się pytanie: czy „Chłopi” wzbudzaliby poświadczone filmem zainteresowanie, gdyby brakowało im wątku romansu Antka i Jagny? Na pewno był on potrzebny dla poczytności, a przede wszystkim popularności i oglądalności.
To, że taniec Jagny i Antka stał się jednym z najważniejszych punktów obecnej kultury, w ciekawy sposób obrazuje tendencja do porównywania go do podobnej atmosferą schadzki bohaterów „1670” w reżyserii Macieja Buchwalda i Kordiana Kądzieli. Ta sytuacja jest jedną z najbardziej chwalonych chłopskich scen satyrycznego serialu i jednocześnie powszechnie ugruntowującą podjęte tu zafascynowanie.
Zainteresowanie wiejskością nierzadko narzuca przeciwstawianie wsi i miasta. Takie zderzenie to w kulturze wszechobecny bywalec, zwykle humorystyczny, czasem poważniejszy, ale często wyśmiewany przez otoczenie. Cały koncept wyrasta oczywiście z różnic pomiędzy życiem mieszczan a życiem mieszkańców wsi. Nie da się ukryć, że zachwyt tym drugim bywa odbierany jako powierzchowny i jedynie wybiórczy. Najwyrazistszym podsumowaniem tematu wiejsko-miastowego jest cytat z serialu „1670”: „Teraz wszyscy lansują się na wieś”, a z nim krótki epizod ironicznie przedstawionego starcia przedstawicieli obu grup.
Niezaprzeczalnym oparciem dzisiejszej chłopomanii jest „Znachor” Michała Gazdy, czyli połączenie przestrzeni miejskiej z wiejską, skrzyżowanie światów o zabarwieniu kontrastowym. Ironicznym zakończeniem tej kwestii jest zdanie: „Jak widzisz, życie na wsi też ma swoje uroki”. Uroki te dostąpiły momentu uwagi wraz z przeniesieniem się głównego bohatera na wieś.
Trzeba podkreślić, że obecnie znajdujemy się wśród chłopskości, jesteśmy napełnieni powróconą kulturą, a wraz z nią – refleksją o pewnej dwuświatowości i jej wartościach.
Justyna Wieczorek