TRIUMF NOWEGO POKOLENIA, CZYLI ROLAND GARROS W PIGUŁCE

Trudno o miejsce bliższe aurze tenisa niż Francja, skąd wywodzi się cała dyscyplina. To tu, na korcie imienia Philippe Chatrier, w krótkich słowach ujęto istotę całego sportu: „Zwycięstwo należy do najbardziej nieustępliwych”. W tegorocznej edycji największą zawziętością wykazali się Iga Świątek, zdobywając swój piąty Wielki Szlem oraz Carlos Alcaraz, wygrywając turniej po raz pierwszy.

Paryż w deszczu 

W tym roku paryska pogoda nie rozpieszczała. Od samego początku turnieju mecze musiały być przerywane i wznawiane ze względu na ulewy. Wielu zawodników i zawodniczek zwracało uwagę na niekorzystną atmosferę niepewności, nikt nie wiedział bowiem, czy danego dnia zagra, a czy jeśli tak, to o jakiej porze. Deszcz zdawał się również negatywnie wpływać na cierpliwość fanów, którzy w tej edycji zdecydowanie zbyt często pozwalali sobie na okrzyki w trakcie rozgrywania gemów. Rozpraszanie zawodników stało się na tyle poważne, że na apel zdecydowała się nawet Iga Świątek, ryzykując utratą przychylności widzów. 

Forteca Igi Świątek 

Rozgrywki kobiet, pomimo problemów pogodowych, przebiegały bez większych problemów i skandali. Do sensacji doszło dopiero podczas ćwierćfinałów, kiedy z gry odpadły Aryna Sabalenka oraz Elena Rybakina. Było to szczególnie dotkliwe dla Sabalenki, która straciła drugie miejsce w rankingu WTA na rzecz Amerykanki Coco Gauff. Dla Gauff to słodko-gorzki moment, ponieważ następnego dnia musiała pożegnać się z turniejem po meczu ze Świątek. 

Na każdej drodze zdarzają się wyboje, nawet bardzo małe. Dla Polki takim wybojem był mecz z Naomi Osaką, która kompletnie zdominowała grę, nie zostawiając Idze pola do manewru. Świątek udało się jednak przejąć kontrolę w ostatnim możliwym momencie i zadziwić cały świat, ostatecznie wygrywając starcie. Poza tym droga do piątego wielkoszlemowego tytułu, w tym czwartego triumfu na Roland Garros, była już łatwa. W finale Iga zmierzyła się z Jasmine Paolini – Włoszką o polskich korzeniach, tracąc przy tym zaledwie trzy gemy. Wydaje się więc, że Paryż jeszcze przez długi czas pozostanie królestwem Polki, tym bardziej że stała się już niemal ulubienicą francuskiej publiczności. 

Powiew świeżości 

Przez ostatnie 20 lat fani tenisa jednym tchem wymieniali French Open oraz nazwisko Rafaela Nadala. Czasu jednak nie da się oszukać i tegoroczny występ Hiszpana zakończył się dość szybko, kiedy zmuszony był uznać dominację Alexandra Zvereva. Sam Nadal nie zamyka się na udział w następnej edycji, ale dla wielu fanów tenisa jego wczesna eliminacja oznacza koniec pewnej epoki. 

W tegorocznym turnieju szczęścia nie miała też jeszcze jedna legenda – Novak Djokovic, który na etapie ćwierćfinału musiał się wycofać ze względów zdrowotnych. Wielu fanów tenisa zareagowało entuzjastycznie na nieobecność Serba w turnieju, zapewne zmęczeni już jego wieloletnią dominacją na kortach ATP. Ostatecznie finał rozegrał się pomiędzy Alexandrem Zverevem a Carlosem Alcarazem. Po ponad czterogodzinnej batalii górą okazał się Alcaraz, dla którego jest to ogółem trzeci Wielki Szlem, ale za to pierwszy na francuskich kortach. Młody zawodnik jest na najlepszej drodze do godnego zastąpienia Nadala, ale czy tak będzie pokaże dopiero czas. 

Co dalej? 

Na kolejne emocje z tenisowego świata nie będzie trzeba czekać długo – już 1 lipca rozpoczyna się angielski Wimbledon, rozgrywany na kortach ziemnych. Przed tym czekają nas jeszcze turnieje kobiet w Berlinie i Eastbourne oraz mężczyzn w Stuttgarcie. 

Aleksandra Wituła