CZAS URUCHOMIĆ LOKOMOTYWĘ. LECH POZNAŃ NA POCZĄTKU OKRESU PRZYGOTOWAWCZEGO

Mimo że Lechici wrócą do gry dopiero 13 lipca, to w klubie praca wre. Rozpoczął się okres przygotowawczy, przyspieszają również działania związane z budowaniem kadry. Wszystko po to, by osiągnąć pełną gotowość na wyzwania zbliżającego się sezonu.
Zespół w jeszcze niedawnej rywalizacji o mistrzostwo kraju pokazał charakter, zwyciężając ją. Z kolei trener Kolejorza Niels Frederiksen udowodnił, że jest godny miana fachowca. Jednak teraz czas na wejście o jeden stopień wyżej. Poznaniacy zdążyli już zatęsknić za tak intensywnymi sezonami, jak ten, który powoli nadchodzi. Lechici będą musieli łączyć grę w Ekstraklasie, eliminacjach Ligi Mistrzów, a także w Pucharze Polski. Trener Frederiksen chce podjąć to wyzwanie.
– Jesteśmy ambitni. Chcemy prezentować wysoki poziom we wszystkich rozgrywkach, w których weźmiemy udział – w Ekstraklasie, europejskich pucharach, Superpucharze Polski, a także w krajowym pucharze, w którym ostatnio słabo sobie poradziliśmy. Zamierzamy obronić mistrzostwo i zakwalifikować się do fazy ligowej europejskich rozgrywek niezależnie od tego, czy będzie to Liga Mistrzów, Liga Europy, czy Liga Konferencji. Ponadto chcemy sięgnąć po Puchar i Superpuchar Polski – zadeklarował.
Trening, trening i jeszcze raz trening
Kolejorz wrócił do treningów w czwartek. Pierwszego dnia piłkarze przeszli badania krwi i EKG. Później miały miejsce zajęcia na siłowni i krótki trening na boisku. W ciągu weekendu odbyły się testy wydolnościowe i wytrzymałościowe. Natomiast jutro zespół przeniesie się do Akademii Lecha Poznań we Wronkach. Zgrupowanie będzie trwać do 5 lipca, a w jego czasie rozegrane zostaną sparingi z Chrobrym Głogów oraz Banikiem Ostrawa. Potem Lechici wrócą do Poznania i będą się przygotowywać do meczu o Superpuchar Polski z Legią Warszawa.
– W okresie przedsezonowym chcielibyśmy przygotować się na 100%, więc damy z siebie odrobinę więcej. Ostatnio mogliśmy osiągać gotowość w ciągu pierwszych tygodni rozgrywek, ale tym razem musimy być w formie od początku, bo przed nami sporo grania już na starcie sezonu. Największa różnica w treningach zrobi się po okresie przygotowawczym. Gdy terminarz stanie się napięty, to piłkarze będą więcej trenować na siłowni – opowiedział Frederiksen.
W ostatnich miesiącach sporym problemem były kontuzje. Niewiele było okresów, kiedy Lech dysponował pełnym składem. Liczba urazów wpływała na wybory dotyczące pierwszej jedenastki. Pod koniec rundy wiosennej Niels Frederiksen musiał wystawiać Dino Hoticia i Rasmusa Carstensena na innych pozycjach. Na nadchodzącą rundę Lechici mają być lepiej przygotowani pod względem odporności.
– Więcej ćwiczymy na siłowni i rozszerzyliśmy więc zespół trenerów przygotowania fizycznego. Zatrudniliśmy już jednego trenera, a w planach mamy sprowadzenie drugiego. Musimy wzmocnić piłkarzy, bo gramy o wiele intensywniej niż rok temu, co pokazują dane – zauważył trener.
Europejskie wyzwanie
Porządnie przygotować się warto. Największą gratką w zbliżającym się powoli sezonie będą występy w eliminacjach Ligi Mistrzów. Duma Wielkopolski poznała już potencjalnych przeciwników w II rundzie – zmierzy się z zwycięzcą meczu pomiędzy Egnatią Rrogozhinë i Breidablikiem.
Klub Egnatia to mistrz Albanii. Triumf w poprzednich rozgrywkach był jego drugim zwycięstwem z rzędu w lidze, a także drugim zdobytym tytułem w historii klubu. Swoją drogą, ta drużyna dopiero niedawno dostała się do czołówki albańskich zespołów. W najwyższej lidze grała od sezonu 2021/2022. Wcześniej rywalizowała na zapleczu Kategoria Superiore lub niżej (z wyjątkiem sezonu 2004/2005).
Z kolei Breidablik zdobył mistrzostwo Islandii. Ma on ugruntowaną pozycję w Besta-deild karla, czyli lidze islandzkiej. Od 2018 roku nie kończył zmagań ligowych niżej niż na czwartym miejscu. Z ciekawostek – klub z Islandii w sezonie 2023/2024 awansował do Ligi Konferencji. Tym samym został pierwszym zespołem z tego kraju, który wystąpił w europejskich pucharach.
– Szczerze, to nie jestem w stanie powiedzieć wiele o przeciwnikach. Oczywiście wiem, kogo wylosowaliśmy, ale dostaliśmy tę informację wczoraj, więc nie wiem, jak nasi rywale zagrają. Sądzę jednak, że to dobre losowanie. Mogło być gorzej. Mimo to należy pamiętać, że gramy w rozgrywkach europejskich. W nich nie ma łatwych meczów – mówił szkoleniowiec.
Lech przystąpi do eliminacji Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 2022 roku. Wtedy w pierwszej rundzie trafił na Karabach Agdam, z którym przegrał 2:5 w dwumeczu. Mimo to zdołał zakwalifikować się do Ligi Konferencji, w której dotarł aż do ćwierćfinału. W nim odpadł z Fiorentiną, natomiast w eliminacjach do innych europejskich pucharów ostatni raz brał udział w 2023 roku. Kolejorz tym razem nie przeszedł eliminacji Ligi Konferencji, niespodziewanie odpadając w trzeciej rundzie ze Spartakiem Trnawa.
W Poznaniu chcieliby przynajmniej powtórzyć przygodę z sezonu 2022/2023. Jednak aby to zrobić, najpierw trzeba się zakwalifikować, a co za tym idzie – uniknąć wpadek. Łatwo nie będzie, ale duński szkoleniowiec jest świadomy specyfiki rozgrywek na gruncie europejskim.
– W meczach poziom taktyki i intensywności będzie wyższy. Trzeba będzie też umieć się bronić, aby nie tracić zbyt wielu bramek, bo zazwyczaj w spotkaniach tej rangi pada ich mniej. Musimy zachować spokój i spryt, a także pamiętać, że mamy do rozegrania dwa mecze – wytłumaczył.
Nowe twarze
Dobra gra nie będzie możliwa bez transferów. W czwartek klub ogłosił, że ściągnął z Jagiellonii Białystok Mateusza Skrzypczaka. Tym samym do Lecha wrócił jego wychowanek. 24-letni obrońca poczynił ogromne postępy od czerwca 2022, kiedy przeniósł się do Dumy Podlasia, bo stał się jednym z najlepszych defensorów w Ekstraklasie. Piłkarz niejednokrotnie pokazywał, że świetnie broni, a jeszcze lepiej wyprowadza piłkę. Jego umiejętności docenił Michał Probierz, były już selekcjoner reprezentacji Polski, powołując go na czerwcowe zgrupowanie.
– Bardzo dobrze spisywał się w Jagiellonii, zarówno w Ekstraklasie, jak i w europejskich pucharach. Jest silnym środkowym obrońcą. Ściągnęliśmy go, bo uważamy, że jest w stanie wpasować się do zespołu. Cieszymy się z podpisania z nim kontraktu, gdyż w nadchodzącym sezonie grania będzie sporo i potrzebujemy dużej liczby zawodników – opisywał Duńczyk
Wzmocniono również sztab trenerski. Do Kolejorza dołączył Markus Søgaard Uglebjerg. Do tej pory pracował w duńskim Viborg FF, gdzie był asystentem Jakoba Poulsena. Nowy trener wniesie wiedzę na temat stałych fragmentów gry. Jego poprzedni klub pod tym względem należał do czołówki drużyn w Danii.
– Od dawna chcieliśmy przeprowadzić taki transfer. To 26-letni trener, jest więc młody, ale już zebrał sporo doświadczenia. W poprzednim klubie był odpowiedzialny za stałe fragmenty gry i świetnie wypełniał swoje obowiązki. Oczekuję, że tak samo będzie tutaj – przedstawił nowego członka sztabu Frederiksen.
Dwóch już odeszło
Dokonywane są transfery, ale zespół jest też czyszczony. Tuż po zakończeniu sezonu dowiedzieliśmy się o odejściu Filipa Bednarka, rezerwowego bramkarza. Niedawno to samo stało się z Dino Hoticiem. Bośniak spędził w Poznaniu dwa lata, w czasie których wystąpił w 49 meczach. Łącznie dla zespołu strzelił sześć goli i zaliczył cztery asysty. 29-latka zapamiętamy z znakomicie ułożonej lewej stopy. Dzięki niej zdobył parę prześlicznej urody bramek. W kuluarach mówiło się jednak o niezadowoleniu reprezentanta Bośni i Hercegowiny z ilości czasu spędzanego na boisku. Prawdopodobnie jest to powód decyzji Hoticia o transferze do Ajman Club.
– To skomplikowane. Dino w poprzednim sezonie grał dla nas bardzo dobrze i był ważnym członkiem drużyny. Miał okresy, kiedy grał więcej lub mniej, ale nie zmienia to faktu, że prezentował się bardzo dobrze. Może chciał grać częściej, niż robił to w ostatnich rozgrywkach i skoro dostał taką okazję, to z niej skorzystał – powiedział duński trener.
Wydaje się, że Bednarek i Hotić nie byli ostatnimi zawodnikami żegnającymi się z klubem. Z wypożyczeń wrócili między innymi Elias Andersson czy Filip Szymczak. Dotychczas ich notowania utrzymywały się na niskim poziomie. Ten pierwszy okazał się transferowym niewypałem, natomiast Szymczak przestał rozwijać się tak, jak oczekiwali tego włodarze Lecha. Frederiksen jednak nie przekreśla ich przyszłości w klubie.
– Trudno powiedzieć, czy zostaną, bo obecnie dzieje się dużo. Jedni piłkarze wracają, inni odchodzą. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja przez następne dwa, trzy tygodnie. Później będzie łatwiej to stwierdzić. Wszyscy zawodnicy, którzy są obecnie w drużynie, pracują z nami na 100% – stwierdził.
Mikołaj Dilc