W ŚWIECIE ANIMACJI I MŁODOPOLSKIEGO MALARSTWA. SPOTKANIE Z ARTYSTKĄ MARTĄ CZARNECKĄ
„Chłopi” i „Twój Vincent” to głośne produkcje filmowe ostatnich lat, obie w reżyserii duetu DK i Hugh Welchmanów. Na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej zawitała ostatnio artystka Marta Czarnecka, tworząca również pod pseudonimem Marta Sadalsuud. Opowiedziała nam o swoim zawodzie, wkładzie w oba filmy oraz zdradziła kilka ciekawostek prosto ze studia filmowego.
W ramach przedmiotu konteksty dziennikarstwa na trzecim roku filologii polskiej na specjalności dziennikarskiej mamy wyjątkowy sposób zaliczenia: polega ono na znalezieniu gościa, który odwiedzi mury uczelni i spotka się ze studentami, a my mamy to spotkanie przeprowadzić. W taki sposób w Sali Śniadeckich w Collegium Maius w piątek 12 stycznia znalazła się artystka Marta Czarnecka.
Kim jest nasz gość?
Marta Czarnecka jest absolwentką Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego UAM-u w Kaliszu i zajmuje się animacją malarską i cyfrową. Jej specjalizacja to concept artist, a dokładniej – matte painter. Pracowała przy dwóch popularnych produkcjach filmowych. Pierwsza z nich to „Twój Vincent”, natomiast druga – głośny tytuł 2023 roku, czyli „Chłopi”. Oba filmy wyprodukowano w studiu BreakThru Films w reżyserii DK (Doroty Kobieli) i Hugh Welchmanów. Jak wspomniała sama Marta, od zawsze wiedziała, że chciałaby zostać malarką.
– Ta pasja była we mnie zawsze. Oczywiste też dla mnie było to, na jaki kierunek studiów pójdę. Później oczywiście rzeczywistość zweryfikowała marzenia i po prostu robiłam różne rzeczy – stwierdza Marta Czarnecka. – Pracowałam w drukarni wieloformatowej w Poznaniu jako grafik, miałam epizod, że uczyłam w szkole. Następnie z tej szkoły odeszłam i zajęłam się malowaniem kopii obrazów. Po kilku miesiącach przyjaciółka wysłała mi plakat, który wisiał na Akademii Sztuk Pięknych, że studio BreakThru Films szuka malarzy do filmu – wyjaśnia.
Jak to się stało, że jej prace znalazły się w „Twoim Vincencie” i w „Chłopach”?
Marta zdecydowała się spróbować i wysłała na e-mail studia swoje portfolio. Było to pierwszym etapem rekrutacji. Na początku 2016 roku została zaproszona do Gdańska na trzydniowe testy. W czasie spotkania opowiedziała nam o rekrutacji krok po kroku.
– W studiu dostałam komputer, na którym musiałam ogarnąć program graficzny do animacji, co było sporym wyzwaniem, bo z tym konkretnym nie miałam wcześniej nic do czynienia. Następnie otrzymałam fragment filmu nakręconego z aktorem Douglasem Boothem, odgrywającym rolę Armanta w „Twoim Vincencie” – tłumaczy kolejno artystka. – Dostaliśmy zmontowany fragment ujęcia z nim na gładkim tle i mieliśmy trzy dni, żeby przemalować to ujęcie na płótno już w stylu van Gogha. Chodziło o to, żeby namalować jak najwięcej klatek, a zarazem zrobić to dokładnie. Po tym etapie dostawało się odpowiedź, czy przechodzi się dalej – dodaje.
Jak wiemy, Marcie udało się dostać do grupy malarzy z różnych krajów, którzy pracowali nad „Twoim Vincentem”. Pokazywała nam zdjęcia swojego stanowiska malarskiego oraz jak wyglądała jej praca z kopiowaniem obrazów, łączeniem postaci malowanej z aktorem, tym, jak w ogóle wygląda cały proces z powstawaniem animacji malarskiej.
Do „Chłopów” droga była prostsza, bo dzięki temu, że studio znało ją z poprzednich produkcji, to po prostu zaproponowali jej dalszą współpracę przy filmie na podstawie powieści Władysława Reymonta.
Informacje zza kulis
Spotkanie miałam przyjemność współprowadzić razem z Olą Jęczkowską. Przygotowałyśmy do Marty wiele pytań i mimo, że rozmowa trwała półtorej godziny, nie udało nam się poruszyć wszystkich tematów. Nasza gościni okazała się bardzo serdeczna, sama przyznała też, że jest gadułą 😉. Opowiedziała nam o wielu ciekawych doświadczeniach – od rekrutacji do „Twojego Vincenta” po pracę przy „Chłopach” oraz swoich planach na przyszłość. Wyjaśniła też wiele informacji i terminów zza kulis produkcji. Co ciekawe, to nie samo namalowane obrazu są najważniejsze.
– To tak zwane test shoty, czyli próbne zdjęcia. Maluję i przygotowuję sobie tło. Największą trudnością w tym, co odróżnia animację malarską od obrazu malowanego na płótnie, jest to, że ważniejsze jest tego zdjęcie, niż to, co faktycznie uzyskacie. Jeżeli maluję obraz i widzę, że jakiś kolor wychodzi źle na zdjęciu, to wtedy go zmieniam – wyjaśnia artystka.
Uroku jej wystąpieniu dodały zdjęcia i filmy, które dla nas przygotowała. Zobaczyliśmy kilka smaczków z planu, jak na przykład scenę, kiedy Mateusz skacze do wody.
– W filmie w tej scenie jest zima, ale została nakręcona wczesną jesienią. Z założenia w filmie ma być młyn i zimowa sceneria. Jak to zrobić? – tłumaczy malarka. – Otrzymuję od mojego działu VFX trójwymiarowy rzut, który już ma dostosowany kąt kamery do tego ujęcia. Moim zadaniem jest połączenie tego, co jest w 3D, z tym, co było na planie, tak żeby to miało jakiś sens. Oczywiście też przemalowanie całej scenerii na zimę i inspirowanie się konkretnym obrazem. – kończy.
Marta Czarnecka ma niezwykle barwną osobowość, podobnie jak obrazy, które tworzy. Morsuje, ćwiczy akrojogę, a za kilka tygodni wybiera się na wakacje do Tajlandii. Jak zdradziła, już pracuje nad kolejnym projektem z animacją malarską, który ma być inspirowany obrazami Friedricha.
Z tego miejsca jeszcze raz bardzo dziękuję za spotkanie!
Marta Głogowska