KIEDY PRAWDA PRZERAŻA NAJBARDZIEJ? FILM „LĘK PIERWOTNY” [RECENZJA]
Słyszałam wiele opinii, że „Lęk pierwotny” to jeden z tych filmów, które po prostu „ryją banię”. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona – ot kolejny thriller sądowy z lat 90., z Richardem Gere’em w roli charyzmatycznego adwokata. Już po kilkunastu minutach seansu zrozumiałam jednak, że to nie jest zwykła historia o walce dobra ze złem w sali sądowej.
To film, który z każdą minutą coraz mocniej wciąga widza w psychologiczną grę pozorów. Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego po seansie trudno o nim zapomnieć – koniecznie przeczytaj dalej.
O filmie
„Lęk pierwotny” to amerykański dramat sądowy z 1996 roku w reżyserii Gregory’ego Hoblita. Scenariusz napisała Ann Biderman, a w obsadzie pojawiły się same znane nazwiska – Richard Gere, Edward Norton, Frances McDormand i Laura Linney.Młody ministrant, Aaron Stampler, zostaje oskarżony o brutalne morderstwo arcybiskupa. Jego obrony podejmuje się znany adwokat Martin Vail, który początkowo widzi w sprawie tylko szansę na rozgłos. W trakcie procesu wychodzą jednak na jaw szokujące fakty o przeszłości ofiary, jej powiązaniach z wpływowymi osobami oraz o samym Aaronie.
Film kręcono w Chicago, Los Angeles i w malowniczym Keystone w stanie Wirginia Zachodnia, co dodaje mu charakterystycznego, surowego klimatu. Ale to nie zdjęcia czy nazwiska robią tu największe wrażenie tylko napięcie, które rośnie z każdą minutą. Dla Edwarda Nortona była to jego pierwsza duża rola – i od razu strzał w dziesiątkę.
Jego kreacja przyniosła mu nominację do Oscara oraz lawinę pochwał. Wcale mnie to nie dziwi, bo to, co aktor zaprezentował w filmie, okazało się prawdziwym majstersztykiem psychologicznym.
Emocje, które rosną z każdą minutą
Na początku oglądałam z lekkim dystansem, bo wydawało mi się, że wiem, jak to się skończy. Typowy dramat sądowy, trochę moralnych dylematów, kilka wzruszeń i koniec. A potem… BUM. Zwrot akcji, który dosłownie wstrząsnął mną aż do końca filmu. Edward Norton w swojej debiutanckiej roli stworzył postać, która jednocześnie budzi litość i przerażenie.
Jego Aaron, jąkający się, nieśmiały i zagubiony chłopak, nagle pokazuje drugie oblicze. I to oblicze, które widzimy w finale fabuły, sprawia, że człowiek przez dłuższą chwilę siedzi w ciszy, próbując ogarnąć, co właśnie się wydarzyło.To jeden z tych filmów, po których musisz chwilę posiedzieć w milczeniu. Zakończenie nie tylko zaskakuje, ono przewraca całą historię do góry nogami i zostawia widza z mieszanką szoku i lekkiego strachu.
Psychologiczna gra – tytuł mówi wszystko
Tytuł „Lęk pierwotny” nie jest przypadkowy. Czasem największym strachem człowieka jest ujawnienie samego siebie; kim naprawdę jesteśmy, kiedy znikają maski. Aaron Stampler ucieleśnia ten lęk. Jest chłopakiem który skrywa coś, czego nawet on sam nie chce zobaczyć.Film nie tylko pokazuje błędy amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, ale przede wszystkim zgłębia ludzką psychikę – to, jak cienka jest granica między dobrem a złem oraz ofiarą a oprawcą.
Aleksandra Włodarczak
